Po długiej i wymęczonej grze podczas inauguracyjnego dnia LEC 2020, to zawodnicy SK Gaming wrócą do domów zadowoleni. Pomimo wielu błędów w starciu z Vitality, rozpoczynają oni rok od wygranej.
Po wybuchowej dawce emocji, których doświadczyliśmy w pierwszym spotkaniu, zapowiadało się na powolną rozgrywkę. W pierwszym kwadransie drugiego meczu piątkowego wieczoru niewiele się działo. Było to jednak w pełni zrozumiałe – obydwa składy, a zwłaszcza ten po stronie Vitality, były złożone z młodych, niedoświadczonych na wielkiej scenie graczy. Naturalnym tokiem rzeczy było to, że woleli oni grać bezpieczniej, w przeciwieństwie do chociażby G2 Esports, które znane jest z podejmowania ryzykownych decyzji.
Niewiele się zmieniło, kiedy na zegarku wybiła 25. minuta. Na tablicy zabójstw nadal widniał mało imponujący wynik 3 – 5 dla SK Gaming, a zawodnicy byli zajęci głównie walką o wizję i zdobywaniem farmy. Ciekawą statystyką w tym czasie były obrażenia zadane przeciwnym bohaterom przez Tricka na Rek'Sai. Ich wysokość wynosiła w 26. minucie 242. Szybko to się jednak zmieniło, jako że Vitality pokusiło się na niekonwencjonalny ruch, którego efektem był pierwszy większy teamfight w grze.
Saken i spółka niespodziewanie zaczęli poskramiać Barona Nashora, najprawdopodobniej ponieważ wiedzieli o miernej wizji rywali w tamtym obszarze. SK Gaming zauważyło jednak brak przeciwników na mapie, przez co szybko doszło do wniosku, czym zajmują się oponenci. W jamie Barona zawodnicy niemieckiej organizacji pojawili się lekko spóźnieni, przez co cenne błogosławieństwo padło łupem Vitality. Warto jednak zaznaczyć, że zapłacili za niego życiami dwóch członków.
Buff Barona za bardzo nie pomógł ekipie Cabocharda, która nie potrafiła go zbytnio wykorzystać. Kilka minut później stwór wpadł na konto rywali Francuza, jednak historia się powtórzyła – ofensywa SK z błogosławieństwem była za słaba, żeby przebić się przez mury Vitality. Zdobycie czterech smoków przez stronę naszego rodaka, Jactrolla, sprawiło, że na Summoner's Rift pojawił się Elder Dragon. Pod jego jamą doszło do kolejnego starcia obydwu drużyn, i pomimo wygrania go przez zespół Polaka, to sama bestia zginęła od porażenia przez Tricka. Jak jednak można się domyślić – do niczego to nie doprowadziło.
Kilka baronów i smoków później, w końcu upadł nexus jednej z ekip. Było to po czerwonej stronie mapy, w bazie Vitality, dla którego w pełni wyposażone i wybuffowane SK Gaming okazało się za mocne. Co ważniejsze jednak, to brygada naszego rodaka zaczęła się gubić we własnej grze, i popełniać karygodne błędy, przez co do tej pory wyrównane starcia wpadały na konto rywali.
Polska transmisja LEC dostępna jest na kanale Polsat Games. Natomiast angielski komentarz usłyszycie na kanale LEC.