G2 Esports wyszło zwycięsko ze starcia z Lwami, które oficjalnie rozpoczęło rok 2020 w LEC. Pomimo trudnych początków, doświadczenie i bezbłędne pozycjonowanie się okazało się asem w rękawie wielokrotnych mistrzów Europy.
Gra rozpoczęła się dosyć powolnie, z zeszłorocznymi mistrzami MSI wyrabiającymi sobie przewagę. To odbywało się dzięki chociażby zabieraniu blue buffa, czy też wygrywaniu potyczek 1v1, jednak bez zabójstw. Dosyć niespodziewanie obróciły się losy spotkania, kiedy to na górnej i dolnej alejce łupem MAD Lions padli Wunder, Caps i Jankos, wszystko przez ganka leśnika Lwów, i za mocne wychylenie się wspierającego G2.
Pomimo przegrywania w zabójstwach 0 do 5, Jankos i spółka wciąż utrzymywali swoje agresywne podejście, które ewentualnie zaczęło się opłacać. Po nadrobieniu różnicy w złocie, poprzez pomyślne bójki, wielokrotni mistrzowie Europy zgarniali na swoje konto pierwsze fortyfikacje i smoki. Kluczowym momentem, odmieniającym losy spotkania, był teamfight w 26. minucie rozgrywki. G2 Esports, a zwłaszcza nowy-stary mid laner Perkz, wykazało się ogromną cierpliwością. Po wyczekaniu, aż rywale użyją wszystkich umiejętności pod jamą smoka, wyeliminowali całą piątkę MAD Lions, zgarnęli piekielnego smoka, a następnie Barona Nashora.
Przez resztę spotkania było już „z górki” dla zespołu naszego rodaka. Jego formacja była już po prostu za mocna – poziomy postaci były wyższe, a ekwipunek lepszy. Co prawda nie udało się to za pierwszym razem, jako że nowa organizacja w LEC odparła pierwszy szturm na swoją bazę. Nie udało im się jednak tego zrobić po regeneracji podopiecznych GrabbZa, którzy następnym razem byli już bezlitośni w starciu z obrońcami. Po uporaniu się z Humanoidem i spółką, prędko doszli do Nexusa po czerwonej stronie Summoner's Rift.
Polska transmisja LEC dostępna jest na kanale Polsat Games. Natomiast angielski komentarz usłyszycie na kanale LEC.