Łatwo nie było, ale się udało! Po przegranym early game G2 Esports sprawnie powróciło do gry, żeby zwiększyć swoje prowadzenie w tabeli.
Od ostatniego wtorkowego spotkania oczekiwano szybkiej dominacji po stronie reprezentantów LEC. G2 Esports bezproblemowo w przeciągu ostatnich dwóch dni poradziło sobie już z Griffin i Cloud 9, ekipami silniejszymi od HKA. Dzisiejszy mecz powinien być w takim razie jedynie formalnością.
Początki były trudne, nie ma co ukrywać. G2 Esports zaczęło tracić kilku graczy, można było jednak stworzyć argument, że to typowi podopieczni GrabbZa – trochę pointują, ale finalnie wygrają. Jednak kiedy po dwudziestu minutach rozgrywki Crash świetnie kontrował Jankosa, A G2 Esports pomimo wyrównanej ilości złota i kontroli na mapie nie potrafiło się zgrać, to czuć było, że coś jest nie tak.
Zawodnicy organizacji ocelota potrzebowali jakiegoś znaku, przysłowiowego budzika, żeby się obudzić. Porażka z Hong Kong Attitude była na tym etapie jak najbardziej możliwa, ale wrzucała by europejczyków w nieciekawą sytuację przed drugim tygodniem. Nie chcę tutaj również dyskredytować formacji z LMS. Kaiwing i spółka zasługiwali na brawa za to, jak sobie radzą, ale bazując na poprzednich rozgrywkach w tej grupie, różnica klas powinna być tutaj ogromna, a starcie w ogóle nie powinno być tak bliskie.
G2 Esports uspokoiło sytuację w okolicach 25. minuty. W końcu dali popis swojej supremacyjnej wizji i strategicznego opanowania mapy. Bez wiedzy rywali zgarnęli dla siebie Barona Nashora, a następnie przeprowadzili udany teamfight. Po powrocie do bazy i ulepszeniu uzbrojenia, rozpoczęło się oblężenie bazy HKA. Europejczycy wyglądali tutaj jak zupełnie inny zespół, niż ten z przed ostatnich 25 minut. Prawie że perfekcyjnie wyeliminowali opozycję, tracąc jedynie Capsa. Niszcząc nexusa domknęli grę i pierwszy etap fazy grupowej.