W przedostatnim sobotnim starciu zmierzyły się ekipy J-Team i FunPlus Phoenix. Ekipa z Chin jest mocnym faworytem do wygrania całego turnieju, jednak w swoim pierwszym meczu nie popisała się umiejętnościami.
Występ pierwszej drużyny z LMS był wielkim znakiem zapytania przed nadchodzącymi Worldsami. Sam region nie wyglądał ostatnio najmocniej, zwłaszcza na turniejach międzynarodowych w przeciągu ostatnich kilku lat. Co innego można było powiedzieć o FunPlus Phoenix, które zdominowało w letnim sezonie ligę LPL. Większość analityków typowała ich na dojście do finału, więc wygranie swojej grupy jest minimum. J-Team pokazał jednak pazur, i teraz już wiemy, że nie będzie to łatwym dla Chińczyków zadaniem.
Gra zaczęła się wedle oczekiwań. FunPlus Phoenix pokazało swój wybuchowy early game, dzięki któremu szybko wyrobiło sobie przewagę. Trwała ona do około 25 minuty, gdzie wszystko wydawało się iść według planu najlepszego zespołu z Chin. To jednak wtedy FPX zaczęło się gubić a ich przewaga sypać. Przełomowym momentem była walka w jamie Barona Nashora. W tym momencie zawodnicy J-Team wyrównali deficyt złota, i podchodzili pewniej do walki. Tian i spółka nie pokazali się z dobrej strony, jako że nie mogli się zdecydować, czy w najgorętszym momencie teamfightu skupić się na rywalach, czy na stworze. Przez to niezdecydowanie padli w pełni ofiarą ekipy Koali, tak samo jak cenny buff.
Z nim J-Team nie miał już zbytnio problemów by zdusić przeciwników. Co prawda, za pierwszym podejściem nie dali rady zniszczyć nexusa, ale to dzięki niemu otworzyli w pełni bazę Chińczyków. Kilka minut później ponownie wyeliminowali FunPlus Phoenix, ze względu na o wiele lepsze uzbrojenie i pozycje na mapie. Wtedy dokończyli dzieła, i wyszli na prowadzenie w grupie B.
Polska transmisja Worldsów dostępna jest na kanale Polsat Games. Angielski komentarz znajdziecie za to na kanale Riot Games.
Mateusz „Yoshi” Miter – śledź autora na twitterze →