Zawodnicy japońskiej formacji DetonatioN FocusMe z całą pewnością nie mogą zaliczyć pierwszego dnia mistrzostw świata do udanych. W drugim spotkaniu odnieśli kolejną porażkę, tym razem przeciwko Isurus Gaming.
Rozpoczynając czwarte spotkanie pierwszego dnia fazy Play-in, swój debiut na tegorocznych mistrzostwach świata League of Legends odnotował zespół Isurus Gaming. Ich rywalem było japońskie DetonatioN FocusMe, które zaledwie kilka godzin wcześniej odniosło sromotną porażkę z rąk Splyce.
Już w fazie wyborów i wykluczeń zobaczyliśmy sporą dysproporcję pomiędzy drużynami w kwestii pomysłów na budowanie zespołu. Gracze z regionu Ameryki Łacińskiej postawili na dużą ilość twardych postaci, których miejsce jest na pierwszej linii walki – Gragasa, Gnara czy Leonę. U ich rywali próżno natomiast szukać jakiegokolwiek tanka, za to po raz czwarty z rzędu na dżungli odnalazł się Ekko.
Rywalizacja na Summoner’s Rift rozpoczęła się od fatalnej w skutkach pomyłki Steala. Jego śmierć oznaczała nie tylko przelanie pierwszej krwi, lecz ponadto utratę cennego we wczesnym etapie rozgrywki Ocean Drake’a. Potknięcie nie zaburzyło jednak planu DetonatioN FocusMe na rozgrywkę. Był on bardzo prosty – czekać na ruchy przeciwnika, a następnie w znakomity sposób na nie reagować. Do pewnego momentu założenie sprawdzało się wręcz rewelacyjnie, przez co przebieg meczu stał się wyrównany.
Kłopoty japońskiej formacji zaczęły się, gdy rozgrywka przeszła w nieco późniejszy etap. Wymiany drużynowe nie szły tak dobrze, jak wcześniejsze potyczki, przez co przedstawiciele Isurus Gaming bez większych problemów wypracowali dogodną pozycję do zdobycia Barona Nashora. Cenne ulepszenie niemal natychmiast przyczyniło się do zakończenia rozgrywki poprzez potężne pchnięcie dolną oraz środkową aleją.
Już za chwilę rozpocznie się przedostatnie spotkanie dnia w ramach mistrzostw świata. W szranki staną zespoły Clutch Gaming oraz MAMMOTH. Polska transmisja z meczu dostępna jest na kanale Polsat Games w serwisie Twitch.TV.