Czy Cloud 9 uda się powtórzyć to, co wyczynili rok temu w Korei Południowej, gdzie doszli aż do półfinału Worldsów? Droga wydaje się trudna, lecz jeżeli któraś z amerykańskich ekip ma ją przejść, to stawiałbym właśnie na nich.

Zeszłoroczny sukces Cloud 9 był historycznym momentem dla całego regionu Ameryki Północnej. Półfinał Mistrzostw Świata był i wciąż jest rzeczą, które większość liderów LCS stawia sobie za cel, ale zawsze okazuje się to być jedynie nieosiągalnym marzeniem. W 2018 nikt z Cloud 9 raczej nie sądził, że zajdą aż tak daleko. Zaczynając turniej w fazie Play-In jako trzecia reprezentacja swojego regionu, mogło im się to jedynie śnić po nocach. Najwyraźniej jak to ktoś kiedyś powiedział, dreams come true, i niemożliwe się stało.

Mistrzowie międzynarodowego sukcesu i królowie drugiego miejsca LCS

Na ostatnie siedem finałów amerykańskiej ligi, Cloud 9 zagrało w czterech z nich. Żadnego z nich nie wygrało. W tym samym okresie cztery razy kończyli fazę zasadniczą LCS na drugim miejscu, ale nigdy jako pierwsi. Bardzo łatwo można zauważyć tutaj trend, z którego można wywnioskować, że Cloud 9 jest zespołem osiągającym regularnie dobre, a wręcz bardzo dobre wyniki. Zawsze jednak brakuje im czegoś, odrobinę lepszej gry, żeby te wyniki były najlepsze w regionie. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, kiedy mowa o rozgrywkach międzynarodowych.

Podopieczni Reapereda wzięli udział w sześciu poprzednich Worldsach. W pięciu z nich doszli aż do ćwierćfinałów, z czego nie było to zbytnim osiągnięciem jedynie w 3 sezonie, gdzie zostali tam automatycznie przypisani ze względu na format. I co zabawniejsze, to właśnie tylko w roku 2013 reprezentowali oni Amerykę Północną z pierwszego miejsca. Nie bycie faworytem, a wręcz bycie czarnym koniem sprzyja Sneaky'emu i spółce. Co roku potrafili oni zaskoczyć analityków, widownie i samych siebie, osiągając więcej niż formacje teoretycznie lepsze od nich z ligi zza Atlantyku. Historycznie warto tutaj powiedzieć o Team Liquid, Team SoloMid, czy Counter Logic Gaming.

Niedługo będziemy oglądać ceremonie otwarcia Worldsów 2019. Cloud 9 przyleci do Europy wbrew pozorom nie jako trzecie, a drugie miejsce. Przylecą jako drużyna, która ledwo przegrała przeciwko mocarnemu Team Liquid w finale w Detroit, a nie jako zespół, który jakimś cudem przeszedł przez gauntlet. I co najważniejsze, przylecą do Berlina jako skład, który rok temu znalazł się w top 4 na świecie. Od zera do bohatera można by powiedzieć, bo w tym roku, oczekiwania wobec ekipy Licorice'a są ogromne.

Prawie ten sam, doświadczony skład. No, z jednym wyjątkiem.

Ogromne nadzieje ludzi z zachodniej części globu, zwłaszcza z Ameryki Północnej, spowodowane są również tym, że ekipa wysyłana na Mistrzostwa Świata praktycznie się nie zmieniła. Ten sam trener, ten sam sztab, ci sami zawodnicy. Wyjątkiem jest jedynie środkowa alejka, która nie jest już ogrywana przez Jensena, który zmienił barwy na Team Liquid, a przez Nisqy'ego.

Proces integracji młodego Belga był dosyć standardowy. Niezbyt udany sezon wiosenny jak na talent takiego kalibru, po czym jeden z najlepszych sezonów w historii, jakim było tegoroczne lato. Nisqy, podobnie jak jego poprzednik wykazuje się sporą i sprytną agresją. Wie on, kiedy może pozwolić sobie na inicjacje teamfightu czy potyczki 1v1. Świetnie też zgrywa się z leśnikiem amerykańskiej organizacji, Svenskerenem. Młodemu przybyszowi z Europy nie brakuje umiejętności, jedynie co może okazać się usterką, to jego brak doświadczenia. Widać to było między innymi na wcześniej wspomnianym finale letnich play-offów, gdzie Nisqy pozwolił, żeby presja zaszła mu pod skórę i podłamała jego ducha. Chociaż, z drugiej strony to chyba nawet lepiej. Wtopa na finałach, gdzie i tak już masz zapewniony awans na Worldsy, pozwoli mu lepiej przygotować się na presję, która pojawi się w Europie.

Jak powtórzyć cud?

W jednym z wywiadów przeprowadzonych w ostatnim czasie, założyciel Cloud 9, Jack Etienne, powiedział, że w tym roku cała drużyna jak najbardziej liczy na powtórzenie zeszłorocznego sukcesu, a nawet poprawienie go przez dojście do finału. Czy to jednak możliwe? Prowadzony przez Reapereda skład jak najbardziej polepszył się pod względem synergii i wspólnej gry, zgrania się na Summoner's Rift. Przez kolejny rok wspólnego wspierania się i rywalizowania, powinni być teoretycznie lepsi. Z drugiej strony, zmiana mid lanera to spora zmiana, a w ostatnim bezpośrednim starciu z Team Liquid przegrali. Nie dostaną też najłatwiejszej grupy, jako że trafią do drugiego koszyka.

Nie można odpowiedzieć na postawione w nagłówku pytanie, bo na to nie ma prostej odpowiedzi. Teoretycznie nie ma na to sposobu. No chyba, że nazywacie się właśnie Cloud 9. Wtedy na jesień wstępuje w was fantastyczna forma, i jesteście w stanie dokonać niemożliwego. Kilka lat z rzędu zaskakiwaliście wszystkich, więc teraz wystarczy jedynie zrobić to samo, powtórzyć rutynę i zajść daleko. Bułka z masłem, prawda? Jako fan mam głęboką nadzieję. Jako osoba śledząca scenę mam wątpliwości. Jako człowiek muszę poczekać, i przekonać się już w kolejnym miesiącu.