Usiedliśmy z trenerem AVANGAR po półfinałowym tryumfie z Renegades. Opowiedział nam o procesie przygotowania do meczów, grze zespołu i jutrzejszym finale.

Powiedziałeś w innym wywiadzie, że Renegades uważało siebie za faworytów półfinału. Jak wielką różnice robi granie jako czarny koń, bez tej presji bycia faworytem w takim meczu?

Nie powiedziałbym że w grze przeciwko Renegades byliśmy jakimś specjalnym czarnym koniem. Społeczeństwo na świecie mówiące po rosyjsku uważało, że to my jesteśmy faworytami w tym spotkaniu. Cała reszta świata za to uważała inaczej. Głównie ponieważ Australijczycy mają dobry ranking na hltv, mają dobre wyniki i to właśnie z tego tytułu czuliśmy się pod presją. Z naszej strony, ze strony naszych fanów, pojawiały się głosy typu „To nie jest Natus Vincere, to nie jest Astralis, tylko Renegades, więc bez problemu powinniście wygrać”, a to właśnie moim zdaniem starcie z renegatami było najtrudniejszym na tym Majorze. Głównie dlatego, że byliśmy o krok od wielkiego finału, w którym możemy zapisać się w kartach historii.

Renegades wybrało Mirage jako pierwszą mapę w półfinale przeciwko wam, jednak to Wy macie przez ostatnie 3 miesiące lepsze wyniki na tej mapie, i przede wszystkim częściej ją gracie. Byliście zaskoczeni wyborem Australijczyków?

Nie byliśmy zaskoczeni. Właściwie to byliśmy na to w pełni przygotowani, ponieważ Renegades zawsze w seriach best of three wybierają tą mapę. Nie zmienili tej taktyki, a nawet powiedziałbym, że poprzez nasz mały procent wygranych na Mirage'u, jeszcze bardziej się ku niej skłaniali. Kiedy przyszedł AdreN zaczęliśmy grać na tej mapie sporo. Na początku były to mecze online, które wyszły okropnie, ale potem, po kilku tygodniach przygotowywań i ćwiczeń, nauczyliśmy się na niej wygrywać. Jako AVANGAR uważamy, że Mirage to nasza mapa, od prawie dwóch lat. Dlatego czujemy się na niej bardzo komfortowo, każdy członek zespołu czuje się na niej bardzo dobrze. Wciąż, nasi dzisiejsi przeciwnicy znaleźli na niej ostatnio parę sukcesów, dlatego zdecydowali się na ponowny jej wybór, bo myśleli że uda się im wygrać również przeciwko nam.

Mieliście trudny start na Majorze w Berlinie. Ledwo co przeszliście przez Fazę Pretendentów, w której osiągnęliście wynik 3-2. Potem jednak zaczęło wam iść świetnie, już w Fazie Legend pokonując takie zespoły jak Team Liquid bądź też G2 Esports. Skąd taka zmiana formy? Czy to kwestia ponownego wejścia w rytm po przerwie czy kwestia rozpędzenia się na turnieju?

Wydaje mi się, że to efekt kuli śnieżnej. Kiedy wygraliśmy mecz z Syman Gaming osiągając rekord 3-2 w pierwszym etapie Majora, ulżyło nam. Głównie dlatego, że gdybyśmy przegrali, to byłby dla nas koniec przygody w Berlinie. Tym bardziej, Syman również posiada graczy z Kazachstanu, więc musieliśmy po prostu ich pokonać. Potem myśleliśmy „Ok, jesteśmy w kolejnej Fazie, trzeba ugrać jedną grę, żeby nie przechodzić ponownie przez minory”, ale na początku przegraliśmy z ENCE, i to dosyć mocno. No cóż, sergej miał dobry dzień.

Szukaliśmy tego komfortowego zwycięstwa, a kolejnego dnia przyszło nam się zmierzyć z Renegades na Vertigo, no i wygraliśmy. Co swoją drogą, było bardzo podobne do dzisiejszego półfinału – Australijczycy posiadają przewagę, ale nie potrafią jej wykorzystać. Potem wygraliśmy z Team Liquid i wtedy wiedzieliśmy, że możemy zrobić wszystko na tym turnieju. Tym bardziej, że ich Overpass jest najlepszy na świecie. Ale byliśmy na nich świetnie przygotowani, jako że naturalnie każdy kradnie i przygotowuje się w oparciu o najlepszą formację na świecie. Dzięki temu nie byliśmy w ogóle spięci, presja leżała po stronie Liquid.

Tak samo potem z G2 Esports, to oni byli tą presją przygwożdżeni. Zwłaszcza, że ich organizacja jest ogromna. Historia się powtórzyła z Team Vitality, zwłaszcza z ich szalonymi fanami na stadionie. Od momentu, kiedy pokonaliśmy najlepszą drużynę na świecie, wiedzieliśmy, że możemy zrobić wszystko, i pewni siebie podchodziliśmy do każdego meczu.

A więc ostatnie pytanie. Widzieliśmy już skład z regionu CIS wygrywającego Majora. Był to Gambit w 2017 w Krakowie. W innym wywiadzie powiedziałeś, że spodziewasz się stanąć w szranki z Astralis. Czy jeżeli zagracie jutro w pełni sił i dacie z siebie wszystko, to czy powtórzycie te historyczne osiągnięcie?

Możemy wygrać. To finał Majora, więc presja będzie ogromna – na nas, jak i na Duńczykach. Chociaż, muszę zaznaczyć, że NRG także może dostać się do finału, również są świetną drużyną. Ale nie boimy się żadnego z potencjalnych rywali. To finał Majora, niesamowita energia. Na pewno będzie to fantastyczny mecz, a my podejdziemy do niego pewni siebie, i jeżeli pokażemy najlepszą wersję siebie, to wygramy.