Przedostatni dzień fazy zasadniczej League of Legends European Championship dostarczył fanom multum emocji i niespodziewanych picków. Rozstrzygnięcia piątkowych spotkań nie odpowiedziały jednak na pytanie, kto zajmuje ostatnie dwa miejsca w play-offach.

Pierwszy mecz wczorajszego dnia miał być jedynie formalnością dla podopiecznych YamatoCannona. Team Vitality w końcu znalazło swój rytm w połowie Summer Splitu, wychodząc z beznadziejnej sytuacji na konkretnego kandydata do fazy pucharowej. Ich taktyki działały jednak do pewnego momentu, a konkretnie do poprzedniej kolejki, gdzie udało im się polec w obydwu grach. Wczoraj mierzyli się z Misfits, ekipą, która nie radzi sobie obecnie zbyt dobrze, a ich celem obecnie może być czysta rozrywka i poprawienie sobie morale. Skład najprawdopodobniej i tak będzie przechodził rekonstrukcje przed sezonem 2020. To jednak Kirei i spółka mieli lepszy start w rywalizacji. Najpierw pierwsza krew junglera, potem pierwszy Cloud Drake. Wszystko wskazywało na to, że wczesna faza pojedynku będzie należeć do nich. Przez długi czas potyczka była wbrew pozorom wyrównana. Punktem kulminacyjnym było zebranie Barona Nashora w 25 minucie, dzięki któremu Misfits przejęło w pełni kontrole nad spotkaniem. Krótko po tym rozpoczęło się oblężenie bazy Jactrolla i ekipy, które szybko doprowadziło do triumfu ich rywali.

Zupełnie odwrotnym pojedynkiem było spotkanie Excel Esports z SK Gaming. Brytyjska organizacja padła łupem zespołu Selfmade'a. Już od pierwszych minut batalii krew lała się na całym Summoner's Rift. Bójek było tak sporo, że w momencie wybicia dziesiątej minuty, tablica wyników pokazywała wynik zabójstw 7-3, z korzyścią dla SK. Wczesne prowadzenie można przypisywać trzem zawodnikom, którzy wykazywali się sprytną agresją. Był to polski leśnik, a także jego koledzy z drużyny, konkretnie mid laner jak i strzelec, Jenax i Crownshot. SK nie chciało, żeby to były jedynie błahe kille, dlatego też po każdej udanej akcji zbierali także wieże przeciwników, bądź też globalnego stwora. Ten błyskawiczny pomysł na grę i jego perfekcyjne wykonanie pozwoliło podopiecznym Brokensharda na szybką destrukcje nexusa Excel, i zostanie w walce o play-offy LEC.

Następnie przyszło nam oglądać starcie, które słusznie ogłoszone zostało meczem tygodnia. W szranki z Fnatic stawało Splyce, a obiektem pojedynku było drugie miejsce w fazie zasadniczej LEC. Zajęcie pozycji wicelidera odprawia drużynę bezpośrednio do drugiej rundy play-off. Stawka była w takim razie ogromna. Zważając na formę Fnatic jak i Splyce i wagę batalii, oczekiwano wyrównanego starcia. I takim faktycznie było, przez pierwsze dwadzieścia minut rozgrywki. Formacje wymieniały się zabójstwami i fortyfikacjami, jedynie gracze YoungBucka posiadali więcej smoków. Potem doszło do złapania jednego z zawodników Splyce, co ruszyło machinę jaką było Fnatic. Zaczął się przysłowiowy snowball, który wymusił na zawodnikach spod szyldu węża wywołanie teamfighta. Był on bardzo krwawy, zbierając żniwa w postaci dziewięciu graczy, jedynym który przeżył, był Bwipo, który zaliczał całkiem niezłą grę na Urgocie. To pozwoliło zabrać kilkukrotnym mistrzom Europy Barona, a także dodało im pewności siebie. Cenne ulepszenie pozwoliło Fnatic zakończyć grę, chociaż musieli się trochę namęczyć z defensywą oponentów, co ciągnęło się przez kolejne piętnaście minut.

Ostatnie dwie gry były przykładem dwóch przeciwnych stron medalu. Kiedy walczące o miejsce w fazie pucharowej Rogue w świetnym stylu pokonało stające przeciwko nim Origen, można było cieszyć się popisem fantastycznych umiejętności, zwłaszcza od ich mid lanera, Larssena, który za występ na Azirze dostał nagrodę MVP. G2 Esports zrobiło jednak to… co robi G2 Esports. Kha'Zix na topie, Poppy na supporcie, i ikoniczna lecz niezbyt dobra obecnie Elise w jungli – to coś, na co jedynie oni mogli sobie pozwolić. Widać też było zmęczenie zawodników GrabbZa, którzy tego samego dnia próbowali wykonać stream dwudziestoczterogodzinny. Schalke 04 nie było jednak w humorze na żarty, i zmiażdżyło G2 w 33 minuty. Organizacja ocelota nadal zajmuje pozycje lidera LEC, więc nie muszą się tym zbytnio przejmować.

Piątek:

  • 18:00 – Vitality vs Misfits
  • 19:00 – Excel vs SK Gaming
  • 20:00 – Splyce vs Fnatic
  • 21:00 – Rogue vs Origen
  • 22:00 – G2 Esports vs Schalke 04

Sobota:

  • 17:00 – Splyce vs Misfits
  • 18:00 – Origen vs SK Gaming
  • 19:00 – Schalke 04 vs Vitality
  • 20:00 – G2 Esports vs Excel
  • 21:00 – Fnatic vs Rogue

Europa jako region znana jest z rywalizacji do ostatniego dnia i masy tiebreakerów. Nie inaczej jest w tym roku, jako że przed ostatnimi pięcioma pojedynkami, które zostaną rozegrane dzisiejszego popołudnia. Trzy drużyny wejdą dzisiaj do studia w Berlinie z wynikiem 7-10, zaś jedna z lokatą o jedną porażkę gorszą. Co więcej, tylko dwie z tych formacji, Origen i SK Gaming, staną w szranki twarzą w twarz. Oznacza to, że każdy(może poza G2, oni mogą intować) da z siebie wszystko. Wszystko rozstrzygnie się już dziś, a start o godzinie 17:00. Transmisje można zobaczyć na oficjalnym kanale riot games w serwisie twitch.TV. Wersja z polskim komentarzem dostępna będzie na kanale Polsat Games.