Pomimo nieudanego początku zmagań w ramach letniego splitu LCK, gracze SK Telecom T1 zdołali powrócić do górnej części tabeli wyników. Tyle szczęścia nie mieli jednak zawodnicy Jin Air Green Wings, którzy zaliczyli czternastą porażkę z rzędu.
Czwarty, a zarazem ostatni dzień zmagań w ramach siódmego tygodnia League of Legends Champions Korea zainicjowało spotkanie pomiędzy Griffin a SK Telecom T1. Pierwsza odsłona serii przez długi czas nie pozwalała wskazać bezpośredniego faworyta do odniesienia triumfu. Po dwudziestej minucie na kontach obu drużyn widniał Mountain Drake, a licznik złota nieznacznie schylał się ku ekipie Chovy’ego. Przełomowy moment nastąpił kilka chwil później. Wówczas wielokrotni mistrzowie świata korzystając z triumfu w zaledwie jednym teamfighcie, zdołali nie tylko sięgnąć po Inhibitor, lecz po krótkiej chwili niepewności doprowadzić także do zakończenia rywalizacji.
Wraz z rozpoczęciem drugiej mapy próżno było szukać pełnych dynamizmu zagrywek. Wartym odnotowania wydarzeniem było zabezpieczenie Mountain Drake’a przez ekipę Tarzana, a na ich korzyść zaczęły wskazywać późniejsze wymiany, na które przyszło nam zaczekać do przeszło piętnastej minuty. Zdobycie wspomnianego powyżej smoka było zapowiedzią świetnej kontroli objective’ów, którą popisali się podopieczni Kim „cvMax” Dae-ho. Ich uwadze nie umknął także pierwszy Baron, który pojawił się na Summoner’s Rift. Jak się wkrótce okazało, cenne ulepszenie nie okazało się wystarczającym argumentem do prędkiego zakończenia rywalizacji. Pozostający w deficycie gracze SK Telecom T1 wykazali się znakomitą defensywą, a po upływie odpowiedniego czasu to oni zdołali zgładzić potężnego stwora rezydującego w górnej części rzeki. Moment pozwalający na odwrócenie losów rozgrywki nie został jednak wykorzystany – ekipa Vipera zdołała przerzedzić szeregi rywali, a następnie wykorzystując ich nieobecność, pokusili się o zniszczenie nexusa SKT.
Trzecia, a zarazem ostatnia odsłona serii ostatecznie powędrowała na konto Fakera i spółki. Wielokrotni mistrzowie świata rozpoczęli pochód do zwycięstwa od zabezpieczenia Ocean Drake’a oraz przelania pierwszej w grze krwi. Tym razem to przedstawiciele SK Telecom T1 przejęli dowodzenie nad wszystkimi celami mapy. Na ich korzyść przez długi czas nie wskazywały jednak liczniki eliminacji czy zgromadzonych sztuk złota, jednakże oba czynniki wkrótce również faworyzowały graczy SKT. Podopieczni kim „kkOmy” Jeong-gyuna znakomicie wykorzystali zdobyte ulepszenie Barona Nashora, dokonując oblężenia na bazie rywala. W czasie trwania błogosławieństwa nie ujrzeliśmy zwycięstwa, jednakże doszło do niego zaledwie chwilę później za sprawą kulminacyjnego uderzenia.Drugie spotkanie dnia już na papierze zapowiadało się na jednostronną przeprawę, albowiem w szranki stanęły zespoły DAMWON Gaming oraz Jin Air Green Wings. Ekipa Nucleara to bezdyskusyjni liderzy tabeli wyników, podczas gdy ich rywale powinni zacząć godzić się z myślą o występie w relegacjach. Jak się wkrótce okazało, Malrang i spółka byli postawić czynny opór, który jednak nie był wystarczający na choćby zdobycie jednego punktu. Pomimo bliskiej ilości zabójstw, na przestrzeni całej rozgrywki pozostawali w sporym deficycie ekonomicznym. Ich możliwości działania na mapie okazały się znikome w momencie, gdy rywale bezproblemowo podejmowali się walki z Baronem Nashorem, a następnie przy pomocy jego ulepszenia podążali w kierunku wygranej.
Wraz z rozpoczęciem drugiej, a zarazem ostatniej potyczki siódmego tygodnia, na Summoner’s Rift zaczęli brylować gracze spod szyldu Jin Air Green Wings. Ich konto zostało zasilone wczesnymi eliminacjami, w tym uwzględniającymi przelaną pierwszą krew. Co ważne, solowe zabójstwo zaliczył TaNa, który w czwartej minucie pokonał swojego bezpośredniego rywala z górnej alejki, Nuguri’ego. Powyższym opisem można jednak zamknąć listę osiągnięć ekipy Route’a, albowiem to ich rywale doszli do głosu. Przedstawiciele Griffin znacząco odstawili swoich przeciwników za sprawą wszystkich korzystnych wymian oraz zniszczonych fortyfikacji, a potencjał bojowy został zwiększony poprzez zabezpieczenie dwóch Infernal Drake’ów. Zakończenie meczu było jedynie kwestią chwil, a co warto nadmienić, Canyon i spółka dokonali tego bez sięgnięcia po Barona Nashora.