W sobotnich rozgrywkach League of Legends Championship Series można było zobaczyć nie lada widowisko. Emocji nie brakowało, jako że spotkania były dosyć wyrównane, i to nie o byle jaką stawkę – za tydzień ostatnia kolejka regularnego sezonu.

Seria rozpoczęła się dosyć niefortunnie dla zawodników Janga „Cain” Nu-ri'ego. Po pierwszych wolnych dziesięciu minutach gry, OpTic Gaming zanotowało first blooda na dolnej alejce. Dwa zabójstwa zgarnął wtedy najlepszy gracz OpTic w tym sezonie – Lee „Crown” Min-ho, który efektywnymi rotacjami na Corkim wspomagał resztę drużyny. Tak naprawdę bot lane Team Liquid skupiał na sobie dużo uwagi, jako że do 15 minuty był gankowany aż cztery razy, gdzie w każdym z nich zabijano strzelca mistrzów Ameryki, Yilianga „Doublelift” Penga. Crown i spółka nie potrafili jednak uzyskać żadnej konkretnej przewagi, pomimo dominacji na dolnej części mapy. Dopiero dziesięć minut później, doprowadzili oni do teamfightu, w którym wyeliminowali całe Team Liquid, a nie stracili żadnego zawodnika w zamian. To pozwoliło im na zabranie Barona i piekielnego smoka. Niezgranie i niezrozumienie jednak podczas oblężenia bazy formacji Doublelifta, a także świetne zachowanie Junga ” Impact” Eon-yeonga na Aatroxie, doprowadziło do odwrócenia losów spotkania. Po ulepszeniu uzbrojenia, Impact poprowadził Liquid do Barona, a potem do nexusa OpTic, niszcząc go w 34 minucie.Cloud 9 jest kandydatem do top 2 w tabeli LCS, a Flyquest to drużyna desperacko walcząca o play-offy. Z tego tytułu, oczekiwano tutaj bezapelacyjnego sukcesu podopiecznych Boka „Reapered” Han-gyu'a w dobrym stylu. Flyquest miało jednak coś do powiedzenia w temacie tej potyczki. Już od samego początku zainicjowali oni agresywny styl gry, zdobywając w 2 minucie first blooda na strzelcu przeciwników – Zacharym „Sneaky” Scuderi. Cloud 9 w sprytny sposób inicjowało bójki, które zazwyczaj powinny pójść po ich myśli. Na ich nieszczęście, małe niezgodności i błędy w komunikacji, a także po prostu siła bohaterów Jasona „WildTurtle” Trando i spółki, doprowadziły do przegrania owych starć, które pozwalały Flyquest na zajęcie się globalnymi stworami i fortyfikacjami. W 26 minucie doszło do perfekcyjnego ace'a, kiedy to pod jamą Barona zespół Wildturtle'a świetnie poradził sobie w walce, a potem zajął się stworem. Od tamtej chwili, reszta była jedynie formalnością. Niedługo potem doszło do skutecznego oblężenia, które skończyło się eksplozją nexusa C9.100 Thieves to formacja, która na początku sezonu radziła sobie beznadziejne, nie wygrywając prawie żadnych spotkań. Eksperci i analitycy ligi twierdzili, że zakończą oni sezon na ostatnim miejscu w tabeli. Zaqueri „aphromoo” Black i spółka zaczęli jednak trochę wygrywać, przez co stali się liczącą się stroną o miejsce w fazie pucharowej. Batalia z Golden Guardians nie należała jednak do tych, które mogą nazwać sukcesem. Pomimo przelania pierwszej krwi w okolicach 5 minuty, nie potrafili wyrobić sobie żadnej przewagi. Mecz cały czas był wyrównany i miał powolne tempo, dopóki zespół Henrika „Froggen” Hansena nie zdecydował się na Barona, po wyłapaniu leśnika oponentów. Była to dobra decyzja, która nadała im wiatru w żagle, i przede wszystkim pewności siebie w teamfightach, które miały za chwilę nastąpić. Z drugiej strony, można by powiedzieć, że to 100 Thieves oddało przeciwnikom bazę, stając przez większość oblężenia pasywnie i czekając na lekkomyślnie wychylenie się któregoś z nich, do czego finalnie nie doszło. Golden Guardians niczym według instrukcji, po kolei, zdemolowali bazę i nexusa 100T w 29 minucie.Wbrew pozorom, tego sezonu LCS, Team SoloMid nie króluje na szczycie. Najbardziej utytułowana organizacja w historii Ameryki Północnej męczy się w środku tabeli, raz wygrywając, a raz przegrywając. Takim trudnym pojedynkiem była również batalia przeciwko Echo Fox, które samemu nie przechodzi ostatnio przez najłatwiejszy okres. Organizacja Ricka Foxa zaczęła jednak efektownie, pokazując się z dobrej strony i dominując we wcześniejszej fazie rozgrywki. Trzeba im przyznać, że rozdawali karty dosyć długo, i progresywnie powiększali swoje prowadzenie, doprowadzając do przewagi w wysokości 6 tysięcy złota w pewnym momencie, i do posiadania Barona Nashora. Wyglądało to już dosyć przekonywająco, destrukcja inhibitora przez Apollo „Apollo” Price'a i spółkę zapowiadała porażkę TSM. Zawodnicy Tony'ego „Zikz” Graya nie są jednak tego sortu, który się poddaje. Sprawnie odparli oblężenie Echo Fox, po czym zabrali się za odbudowywanie deficytu w złocie i przedmiotach pomiędzy nimi, a rywalami. Krótko po tym, łupem Team SoloMid padł Baron Nashor, który pozwolił im przechylić szalę spotkania na ich stronę. Po dosyć długim okresie potyczek i absurdalnych tak naprawdę wymian, TSM w końcu udało się sforsować nexusa Echo Fox. Uratowali ich Andy „Smoothie” Ta i Matthew „Akaadian” Higginbotham dokonując backdoora w okolicach 45 minuty.W ostatnim meczu pierwszego dnia ósmego tygodnia LCS, Counter Logic Gaming mogło zapewnić sobie miejsce w fazie pucharowej. Dla organizacji, która od kilku sezonach nie mogła odnaleźć w play-offach sukcesu, a co dopiero samej kwalifikacji do nich, było by to ogromne osiągnięcie. I udało im się tego dokonać, pokonując Clutch Gaming. Co prawda, ostatnia tego dnia rozgrywka była dosyć nudna i mocno się ciągnęła przez pierwsze dwadzieścia minut, w które to Tanner „Damonte” Damonte i spółka zaliczali pierwsze zabójstwa. Nie potrafili jednak zbytnio zabezpieczać globalnych objective'ów, oddając dwa smoki i pierwszą wieże. Ten brak odpowiedniej wizji i kontroli mapy, pomimo wyłapywania i pojedynczego wybijania graczy CLG, doprowadził Clutch do ich ewentualnej klęski. Najpierw Baron, a potem łatwo, prawie że bez oporu, zabrany pierwszy inhibitor. Tristan „PowerOfEvil” Schrage i spółka poczuli się bardzo pewnie, co było widać w ich grze. Na szczególne pochwały zasługuje mid laner CLG, który w bezpośrednich starciach, wykonywał spory impakt. Ewentualnie, w wyniku jednego z takich pojedynków, Counter Logic Gaming zyskało przewagę liczebną, i uderzyło bezpośrednio w wieże nexusa oponentów. Nie stawiając żadnego oporu, Clutch Gaming przegrało, pozwalając podopiecznym Weldona „Weldon” Greena zabezpieczyć miejsce w fazie play-off.