Brytyjska organizacja Excel Esports poniosła kolejną porażkę, tym razem z Origen. Za to na zamknięcie dnia Fnatic pewnie poradziło sobie z Team Vitality.

Zawodnicy spod szyldu Excel rozpoczęli swoje spotkanie z Origen w bardzo dobrym stylu. Tak naprawdę prowadzili oni przez większość część meczu, głównie dzięki godnemu podziwu pokazu umiejętności Sona „Mickeya” Young-mina na Corkim. To głównie on wypracował wczesną przewagę dla Excel, która w niektórych momentach wzrosła do wysokości czterech tysięcy złota. Podopieczni Davida „DLima” Lima pokazywali oznaki lepszej gry, niż trzy tygodnie temu. Popełniali oni mniej błędów, i widać było, że mieli konkretny pomysł. Wadą ich kompozycji okazał się Mordekaiser, który trafił w ręce zawodnika na górnej alejce – Ki'a „Expecta” Dae-hana. Origen pozbierało się około 30 minuty, a konkretniej, ich skład pod późniejszą fazę rozgrywki zaczął w końcu działać. Po wygranej walce w okolicach właśnie 30 minuty, i po wyeliminowaniu całej piątki oponentów, prędko zaczęli zbierać się do zamknięcia spotkania. To też się stało dziesięć minut później, kiedy Origen po kolejnej wygranej potyczce, zniszczyło niebieski nexus Excel Esports.

Na zamknięcie pierwszego dnia czwartego tygodnia LEC, przyszło nam oglądać starcie Fnatic z Team Vitality. Liderzy planowali powiększyć swoją przewagę w tabeli. Drużyna Jakoba „YamatoCannona Mebdiego zaczynała spotkanie na serii dwóch wygranych. Nie mieli się jednak z czego cieszyć, jako że były to ich jedyne sukcesy w sezonie, i w momencie rozpoczęcia pojedynku z Fnatic, zajmowali siódmą lokatę z wynikiem 2-4. Liczyli w takim razie na przedłużenie tej serii.

Ekipa Martina „Rekklesa” Larssona miała jednak własne plany co do tego pojedynku. Poprzez wybranie agresywnej kompozycji, z Lee Sinem i Corki w składzie, a także dolną aleją w postaci duo Xayah Rakan, mieli oni prędko zdominować kontestatorów. Bardzo szybko do pracy zabrał się Mads „Broxah” Brock-Pedersen, który w małej potyczce 2v2 na górnej linii, wpierw zdobył pierwszą krew, a potem drugie zabójstwo. Dzięki wcześnie zdobytemu złotu, był on w stanie wspomóc pozostałe alejki, powiększając swoją liczbę zabójstw do pięciu. Z tak mocnym Lee Sinem w grze, Vitality musiało mieć się na baczności i grać ostrożnie.

Kiedy spotkanie zbliżało się do 15 minuty, było ono w zasadzie całkiem wyrównane. Różnica w złocie była niewielka, wysokości około dwóch tysięcy, z przewagą dla Fnatic. To jednak miało ulec zmianie w przeciągu kolejnych pięciu minut. Dzięki pięknej inicjacji Zdravetsa „Hylissanga” Galabova na Rakanie, Fnatic wyeliminowało całą przeciwną piątkę w okolicach górnej alei przeciwników. Powiększyło to ich przewagę, jednak nie mogli być oni pewni swego. Ze swoją kompozycją musieli się śpieszyć, żeby szybko zakończyć mecz, i nie pozwolić kompozycji Vitality na rozwinięcie skrzydeł. Tak też się stało, w 27 minucie Fnatic chciało zabić Barona, co zmusiło Team Vitality do próby przejęcia potwora. Ta próba okazała się nieudolna, jako że Rekkles i spółka tylko na to czekali, szybko reagując, wyeliminowali wszystkich przeciwników, i z łatwością zniszczyli niestrzeżony, czerwony nexus.

Polską transmisje można oglądać na kanale Polsat Games. Powrót rozgrywek LEC już jutro, o godzinie 17:00.