Finały siódmego sezonu Esports Championship Series zbliżają się wielkimi krokami. Rywalizacja w obu regionach wyłoniła po cztery najlepsze zespoły, które już w czwartek rozpoczną w Londynie walkę o zwycięstwo w całej edycji.
Siódmy sezon ECS jest pierwszą edycją po zmianie formatu zmagań. Organizatorzy zrezygnowali z ligi, gdzie każda z drużyn rozgrywała dwa starcia best of 1 z każdym rywalem. W zamian otrzymaliśmy pięć etapów fazy zasadniczej – pierwsze trzy zapewniały triumfatorom awans na finały, natomiast dwa ostatnie były szansą na powiększenie zdobyczy pieniężnych i poprawę miejsca w klasyfikacji ogólnej. Walka trwająca od 11 marca zakończyła się niecałe dwa tygodnie temu, a teraz kibice i przede wszystkim zawodnicy mogą szykować się na rywalizację w Londynie. Na początek przyjrzymy się zespołom przydzielonym do grupy A. Najwięcej spojrzeń trzeba kierować w stronę Astralis, które po 406 dniach straciło wczoraj pierwszą pozycję w rankingu HLTV.org. Duńczykom kroku spróbują dotrzymać NRG, Ninjas in Pyjamas oraz FURIA.





Utrata pierwszej lokaty w rankingu może budzić pewien niesmak, ponieważ Astralis spotkało się z tym nie tylko przez obniżkę formy, ale również z powodu odpuszczania dużych turniejów. Postawa Duńczyków wobec uczestnictwa w ostatnich rozgrywkach była tematem sporej dyskusji. Wszakże to nieobecność na wygranych przez Liquid IEM Sydney oraz DreamHack Masters Dallas przyczyniła się do opuszczenia tronu. Kontrowersje wzbudzał również fakt, że jeśli Skandynawowie gdziekolwiek się pojawiali, były to organizowane przez RFRSH zmagania BLAST Pro Series. Device'a i spółkę czeka teraz walka o powrót na najwyższy stopień podium, a spory krok w tym kierunku mogą już w Londynie, ponieważ ich amerykański rywal nie awansował na finały. Oprócz ponownego obrania drogi na szczyt, Astralis spróbuje udowodnić wątpiącym, że wciąż jest w stanie dominować na scenie.
Faza zasadnicza siódmego sezonu była dla Duńczyków łatwą przeprawą. Bilet do Anglii zapewnili oni sobie już podczas pierwszej kolejki tej edycji. Co więcej, marcowy występ był bardzo imponujący, bowiem drużyna dowodzona przez gla1ve'a nie straciła ani jednej mapy, a problemy sprawiło jej tylko AVANGAR. To właśnie Kazachowie, dla których był to swoją drogą jeden z wielu świetnych występów w ECS, potrafili postawić Skandynawom największy opór. Astralis straciło w spotkaniu odpowiednio trzynaście i czternaście oczek, a w ich grze można było też dostrzec pewne pomyłki. Poza tym, ówczesny hegemon świata counter-strike'a z łatwością rozprawił się z LDLC oraz Ninjas in Pyjamas. Zresztą, duński dynamit przyzwyczaił już do kapitalnych występów w internetowych etapach ligi, ponieważ dwie poprzednie odsłony kończył z bilansem 17-1. Później tę dyspozycję potrafił też przełożyć na finały, a do jego gabloty dołączyły dwa trofea. Czy tym razem będzie podobnie?
Astralis trzeba traktować jako faworyta nadchodzącego turnieju. Nie zmienia tego nawet rzadsze pojawianie się na listach uczestników innych rozgrywek. Być może Duńczycy startowaliby w Londynie z nieco innej pozycji, lecz nie zawitają tu ich najgroźniejsi rywale – Team Liquid i ENCE. Najwyżej notowanym zespołem oprócz Duńczyków jest Vitality, zajmujące obecnie czwarte miejsce w rankingu HLTV.org. Patrząc na kolejne formacje, musimy już przenieść wzrok na końcówkę czołowej dziesiątki. Te rozgrywki będą więc znakomitą okazją, by dupreeh wraz z kolegami powrócili na zwycięską ścieżkę. W ocenie szans drużyny nie można jednak patrzeć na fazę zasadniczą. Wtedy wciąż prezentowała ona znakomitą formę, a pierwsza kolejka zmagań nadeszła pomiędzy wygranymi przez nią IEM Major Katowice i BLAST Pro Series São Paulo. Ostatnie rezultaty pozostawiają już nieco do życzenia i Astralis powalczy właśnie o odesłanie tych niepowodzeń w zapomnienie.





O strzeleckiej sile zespołu w 2019 roku decyduje głównie trzech zawodników. Ethan, Brehze oraz CeRq są często gwarancją dobrego występu, szczególnie, jeśli wszyscy zaliczą udane zawody. Od końca lutego członkiem zespołu jest też tarik, który zastąpił FugLy'ego. Póki co, zmiana nie przyniosła wielkiego przełomu w postawie drużyny, który poprowadziłby ją w kierunku ścisłej światowej czołówki. Wciąż potrafiła ona jednak osiągnąć kilka dobrych rezultatów, do których należało również zwycięstwo podczas drugiej kolejki ECS. Początek zmagań był dla NRG dość łatwy – najpierw formacja poradziła sobie ze Spacestation, natomiast później całkowicie zniszczyła INTZ. Brazylijczycy zupełnie nie radzili sobie z dominującym przeciwnikiem i na dwóch lokacjach zdobyli zaledwie trzy punkty. O wiele większe wyzwanie stanowił finał, gdzie Amerykanie mierzyli się z FURIA. Tam rywal postawił o wiele trudniejsze warunki i sam był dosłownie o krok od wywalczenia awansu. Podopieczni ImAPeta przegrywali już 0:1 w mapach i 11:15 na Overpassie. Tę bardzo niekorzystną sytuację udało im się jednak obrócić w sukces, a następnie zwyciężyli też Traina, gdzie w ostatniej rundzie Brehze sprytnie popisał się ninja defusem. Co ciekawe, pomimo pewnego występu w Londynie, NRG wystąpiło też podczas czwartego tygodnia zmagań, lecz tam odpadło już po pierwszym spotkaniu.
Pierwszym głównym celem zespołu na finałach ECS powinno być wyjście grupy. Przede wszystkim Ninjas in Pyjamas oraz FURIA znajdują się w zasięgu amerykańskiego składu, a największe znaczenie będzie miało właśnie otwierające spotkanie przeciwko Szwedom. Jeśli zespół szybko podniesie się po ostatnim niepowodzeniu w Dallas i wróci na właściwe tory, z pewnością zaprezentuje sporo solidnego counter-strike'a.





Droga Ninjas in Pyjamas na finały siódmego sezonu ECS wymagała od zespołu występu w trzech kolejkach. To właśnie Szwedzi zajęli pierwsze miejsce w klasyfikacji zarobków, co premiowało ich możliwością gry w SSE Arenie. Ich przygoda z trwającą obecnie edycją rozpoczęła się od zajęcia drugiej pozycji. W wielkim finale zostali całkowicie zdeklasowani przez Astralis. Na serwerach FACEITA ekipę ze Skandynawii zobaczyliśmy ponownie przy okazji czwartego tygodnia zmagań. Tam drużyna dopięła już swego i zwyciężyła całe rozgrywki, w decydującym meczu pokonując AVANGAR, czyli głównego oponenta w walce o awans. Początkowo, ten triumf zapewnił jej bilet do Londynu, ponieważ Kazachowie nie znaleźli się w gronie uczestników piątej kolejki. Ostatecznie zastąpili jednak forZe, więc rywalizacja o finały trwała dalej. NiP odpadło po pierwszym spotkaniu, lecz brak końcowej wygranej przeciwnika utrzymał ich na pierwszej lokacje w rankingu zdobytych pieniędzy.
Jeśli chodzi o szanse Szwedów podczas finałów ECS, w tym przypadku również trzeba skupić się przede wszystkim na wyjściu z grupy. Ninjas in Pyjamas o wiele bliżej do NRG oraz FURII, aniżeli do Astralis. Tym bardziej, że w bezpośrednich pojedynkach Duńczycy systematycznie ich pokonują, co stanowi kolejną przeszkodę. Do osiągnięcia sukcesu potrzebna będzie dobra forma całego kolektywu. W Dallas to przede wszystkim f0rest i REZ brali ciężar gry na swoje barki. Występy z trenerem nie mogą jednak usprawiedliwiać Lekr0, który zaliczył bardzo słabe zawody. Poprawa jego dyspozycji od razu zwiększy możliwości formacji, a wtedy myśli o półfinale stają się coraz bardziej realne.





Zespół z Brazylii potrzebował dwóch podejść, by awansować na finały siódmej edycji ECS. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem po wyżej wspomnianym spotkaniu z NRG. FURIA miało tam kilka szans na zwycięstwo, jednak ostatecznie mecz nie przyniósł oczekiwanego sukcesu. Triumf w trzeciej kolejce zagwarantował już miejsce na liście uczestników londyńskich rozgrywek. Drużyna VINIego straciła podczas tego tygodnia rywalizacji dwie mapy – obie w krajowych derbach. Ostatecznie to jednak Luminosity oraz INTZ musiały uznać wyższość półfinalistów z Dallas.
Potencjał FURII wciąż nie jest do końca znany. Zeszłotygodniowe popisy w Stanach Zjednoczonych oczywiście napawają optymizmem, lecz teraz muszą oni udowodnić, że nie był to jednorazowy wyskok. Inne rezultaty oraz ciągły rozwój zespołu mogą jednak skłaniać ku zdaniu, że fantastyczny rezultat nie był dziełem przypadku. Pierwszym krokiem w stronę utrzymania się w okolicy czołowej dziesiątki rankingu będą finały ECS, na które Brazylijczycy przyjadą w bardzo dobrych nastrojach. Co więcej, właśnie w Dallas udowodnili, że są w stanie spokojnie rywalizować z grupowymi rywalami, o czym świadczy wysokie zwycięstwo nad NRG. Z pewnością FURIA ma teraz o wiele większe szanse na play-offy turnieju, niż za czasu samego awansu.Pierwszy dzień finałów Esports Championship Series będziecie mogli oglądać z polskim komentarzem na kanale ESPORT NOW. Transmisję z pozostałej części turnieju znajdziecie natomiast u Piotra „izaka” Skowyrskiego.