Za nami pierwszy etap długo wyczekiwanego IEM Major Katowice 2019. Faza Pretendentów przyniosła pięć dni emocjonujących zmagań, po których osiem drużyn wywalczyło awans do czołowej szesnastki, osiem natomiast pożegnało się z rozgrywkami. Kto podczas tych spotkań zaskoczył najbardziej, a kto może czuć spory niedosyt?

Podział na wygranych i przegranych Fazy Pretendentów można byłoby zakończyć spoglądając na tabelę i do pierwszego zbioru zaliczyć drużyny, które awansowały dalej, a do drugiego ekipy z miejsc 9-16. Faktem jednak jest, że wywalczenie biletu do Fazy Legend było dla niektórych celem minimum, a wykonanie go nie równa się żadnej niespodziance. Dlatego przyjrzyjmy się trzem składom, które podczas ostatnich dni wywarły najlepsze wrażenie oraz trójce, która bardzo rozczarowała obserwatorów Majora.Rozmowę o wygranych Fazy Pretendentów wypada rozpocząć od zespołu, który przebrnął przez ten etap bez żadnej porażki. Nie ujmując niczego NRG – skład z Ameryki Północnej pokazał się ze świetnej strony i należycie wykonał swoje założenia – to awans Renegades z bilansem 3-0 był większym zaskoczeniem. Tym bardziej, że w rankingu innych uczestników, Australijczycy zajęli dopiero dziewiątą pozycję. Od początku udowadniali jednak, że trzeba się z nimi liczyć, a okres przygotowawczy został przez nich należycie przepracowany. Przed turniejem pisałem, że głównymi strzelbami drużyny będą jks oraz jkaem, natomiast zawodnik z Norwegii był statystycznie jej najsłabszym ogniwem. Co oczywiście nie oznacza, że zaprezentował się źle. Po prostu inni byli lepsi i tutaj można już szerzej otworzyć oczy ze zdziwienia. Na uznanie zasługuje przede wszystkim postawa AZR oraz dwóch graczy, którzy zasilili organizację we wrześniu – liazza oraz Gratisfactiona. Aaron Ward był nie do zastąpienia podczas poprzedniego etapu. W dwóch pierwszych meczach zdystansował wszystkich pod względem średnich obrażeń zadawanych na rundę, co znacznie ułatwiło sprawę zwycięstwa. Jeśli chodzi o byłych członków ORDER i Grayhound – w ich przypadku można było mieć wątpliwości, czy zdadzą ten sprawdzian, a oni zakończyli go z co najmniej dobrym stopniem. Podtrzymanie takiej dyspozycji w Fazie Legend z pewnością pomoże w walce o awans. Świetne występy musiały przekonać kilka osób w kwestii siły Renegades, a drużyna musi teraz potwierdzić tę formę w walce o play-offy.

W kolejce o miano największej niespodzianki Fazy Pretendentów ustawia się również AVANGAR. Kazachowie szybko zapomnieli o porażce z wyżej wspomnianymi Australijczykami i od drugiej rundy spotkań pewnym krokiem dążyli do awansu. Młodzi zawodnicy (średnia wieku 21,1, tylko FURIA dysponuje młodszym składem) utrzymywali nerwy na wodzy i prezentowali ładnego counter-strike'a, dokonując tego, co nie udało się rok temu podczas Majora ELEAGUE. W przypadku tego zespołu na pierwszy plan wysuwa się Jame. Jak 13 lutego przyznał Petar Milovanovic z HLTV.org, w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w meczach pomiędzy drużynami z TOP 30, Rosjanin ma drugi najwyższy rating, a ustępuje tylko s1mple'owi. Swoją formę podtrzymał też w pierwszym etapie IEM Katowice, gdzie w tej statystyce zajął ósmą lokatę. Teraz coraz bardziej potwierdza, że dobre występy są rutyną i powinniśmy się ich spodziewać także w rozpoczynającej się pojutrze Fazie Legend. Co więcej, tutaj kroku dotrzymywali mu niektórzy koledzy, co znacznie pomogło w odniesieniu sukcesu. Szczególnie buster i fitch pokazali się solidnie, choć w meczu pierwszej rundy byli najsłabszymi zawodnikami formacji.

Patrząc na pozostałe zespoły z czołowej ósemki Fazy Pretendentów można stwierdzić, że awans był po prostu dobrze wykonaną robotą i planem minimum planem minimum. Pochylmy się więc nad jedną z drużyn, która na tym etapie zakończyła przygodę z Majorem, a mianowicie ViCi Gaming. Już pierwsze spotkanie zmagań w Katowicach przyniosło ogromną niespodziankę i zakończyło marzenia wielu osób o perfekcyjnym Pick'Em Challenge, bowiem Azjaci pokonali faworyzowane fnatic. Po porażce z NRG ekipa dowodzona przez adventa bardzo łatwo poradziła sobie z kolejnym kandydatem do awansu, czyli Cloud9. Starcia w formacie best of 1 nie były jedynym pokazem dobrej formy ViCi na turnieju, a pojedynki best of 3 jeszcze bardziej potwierdziły progres ekipy, choć żadne z nich nie zakończyło się triumfem. Trzeba jednak przyznać, że bilans 2-3 przy grze przeciwko czterem uczestnikom nadchodzącej Fazy Legend jest czymś, z czego skład może być dumny. Widać było gołym okiem, że wyżej wspomniany prowadzący ułożył kolegów pod względem taktycznym i nawet odstawanie pod względem strzeleckim nie może dyskredytować jego pracy. Indywidualnie błyszczał kaze, który dał się poznać jako solidny snajper. Kto wie, być może gdyby piątka na co dzień rywalizowała na międzynarodowej scenie, to jeszcze bardziej zaskakiwałaby swoją dyspozycją. Niestety, czeka ją powrót na rodzime podwórko, które ostatnio rzadko daje się poznać szerszemu gronu publiczności z wyśmienitej strony. Oby występ na Majorze podniósł motywację ViCi, to w przyszłości jeszcze usłyszymy o tej ekipie.Fnatic. Jeśli ktoś zapyta o rozczarowania Fazy Pretendentów, w 99% przypadków ten zespół musi być pierwszą myślą w głowie. Obecny skład organizacji osiągał już bardzo dobre rezultaty na turniejach (np. półfinał IEM Chicago i iBUYPOWER Masters) i tutaj miał bez większych kłopotów przebrnąć przez Fazę Pretendentów. Rzeczywistość okazała się brutalna, ponieważ od początku rozgrywek Szwedzi wyglądali słabo. Porażki z ViCi i Winstrike z dodatkiem ryzykownego wetowania map były klęską. Jak się okazało, podczas pierwszego etapu tylko Grayhound musiało uznać wyższośc Xizta i spółki. Ich przygoda z Katowicami zakończyła się po meczu przeciwko G2 Esports. Szybkie odpadnięcie może boleć jeszcze bardziej, kiedy spojrzymy na historię tej legendarnej organizacji. Przy okazji FACEIT Majora w Londynie po raz pierwszy jej drużyna nie osiągnęła statusu Legend. Teraz sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, bowiem powróci do cyklu minorowego. A i tam powrót na szczyt nie będzie łatwy, co niedawno widzieliśmy na przykładzie mousesports i North. Jeśli chodzi o indywidualności, do poziomu z 2018 roku nieco nawiązał KRIMZ, przyzwoicie zaprezentował się też Brollan. Reszta zawiodła i być może włodarze zdecydują się na kolejne roszady w poszukiwaniu dawnego blasku.

Do grona przegranych zaliczę również TYLOO. Na początku azjatycka formacja widniała w gronie kandydatów do awansu, lecz nie była żadnym murowanym faworytem. Pierwsze pojedynki udowodniły jednak, że potrafi pokazać świetnego counter-strike'a i z bilansem 2-0 była już bardzo blisko promocji do kolejnego etapu. Na jej nieszczęście, później zaczęły się schody. O ile po emocjonującym starciu i porażce z NRG fani zespołu wciąż mogli spać spokojnie, o tyle kolejne potyczki były już słabsze. Szczególnie ta przeciwko G2 Esports, gdzie po wyjściu na prowadzenie BnTeT wraz z kolegami zostali zdeklasowani na Dust2 i Cache'u. To właśnie te dwie mapy były najsłabszym punktem TYLOO, bowiem jeszcze wcześniej na drugiej z nich mierzyli się z AVANGAR. Pojedynki best of 3 okazały się być problematyczne, co nie może mieć miejsca w przypadku ekipy aspirującej do czołowej szesnastki Majora. Eliminacja na takim etapie oznacza oczywiście powrót na azjatyckiego Minora. Tam drużyna, już tradycyjnie, nie powinna mieć problemu, jednak inne składy z regionu będą na nią naciskać, co pokazał chociażby przykład ViCi Gaming.

Na koniec trochę uogólnienia, bowiem przyjrzymy się rosyjskim zespołom, które w zeszłym tygodniu oglądaliśmy na Majorze. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Spirit. Zawodnicy reprezentujący tę organizację zakończyli zmagania bez zwycięstwa, a ponadto, tylko jeden z ich przeciwników przebrnął przez pierwszy etap. Owszem, spotkania z Vega Squadron i FURIA nie były całkowitym pokazem słabej gry, jednak skład DavCosta i tak może czuć się zawiedziony. Tym bardziej, że w Londynie otarł się o awans i odpadł dopiero z bilansem 2-3. Podobnie sytuacja ma się z wspomnianym przed chwilą Vega Squadron, które wygrało tylko krajowe derby, a poza tym uznawało wyższość oponentów. Jedyną różnicą jest to, że „Rekiny” pokazały więcej dobrego counter-strike'a, jak chociażby w przegranym 14:16 meczu z G2 czy w starciu z Ninjas in Pyjamas. W ich przypadku rozczarowujące może być wypadnięcie z majorowego obiegu i powrót na Minora. Winstrike także będzie musiało przedzierać się przez regionalne rozgrywki, choć WorldEdit i spółka pozostawili po sobie dość niezłe wrażenie. Aż czterokrotnie podejmowali oni rywala, który ostatecznie awansował do Fazy Legend, więc zadanie nie było łatwe. Spośród wymienionej wyżej trójki zaprezentowali się zdecydowanie najlepiej i takie występy mogą dać promyk nadziei na przyszłość.