Znakomita seria Astralis w szóstym sezonie ECS wciąż trwa. Tym razem wyższość Duńczyków musiały uznać zespoły fnatic oraz mousesports. W Ameryce słaby dzień zaliczyło Renegades.

Przy patrzeniu na wczorajszy harmonogram europejskiej dywizji można było się zastanawiać, czy ktoś wreszcie pokona Astralis. Duńska drużyna odpowiedziała na to w najlepszy z możliwych sposobów, ponieważ w pierwszym spotkaniu dnia rozgromiła fnatic wynikiem 16:1. Druga potyczka nie była już taką deklasacją, lecz dorobek siedmiu punktów na pewno nie zadowalał Szwedów. O poprawienie sytuacji w ligowej tabeli walczyło także mousesports, jednak międzynarodowy skład podzielił los ekipy JW. Najpierw musiał uznać wyższość Astralis na Mirage'u, a nadchodząca mapa Nuke nie zwiastowała poprawy sytuacji. Jest to bowiem najlepsza lokacja Duńczyków. Statystyki znalazły potwierdzenie na serwerze, gdzie suNny i spółka zdobyli dziesięć rund i przegrali spotkanie.

Astralis jest pierwszym zespołem, który zapewnił sobie awans na finały lanowe szóstego sezonu ECS. Duńczycy rozsiedli się na szczycie tabeli, mając obecnie bilans 14-0. Pozostała im jeszcze walka o utrzymanie perfekcyjnej passy do końca rozgrywek.

W Ameryce Północnej dzień stał pod znakiem Renegades. Australijczycy świetnie zaczęli ligowe zmagania, bowiem dwukrotnie poradzili sobie z MIBR. Spotkania w nocy z wtorku na środę nie były już jednak tak udane. Owszem, na początek Gratisfaction i spółka dość łatwo pokonali Cloud9, lecz to był koniec zdobyczy punktowych. Amerykańsko-szwedzka piątka zrewanżowała się przeciwnikowi, wygrywając po dogrywce. Jeszcze większą lekcję counter-strike'a Renegades dostało od NRG. Skład CeRqa triumfował kolejno 16:2 i 16:10, dzięki czemu wyprzedził Liquid na czele tabeli.