W czwartym dzisiejszym spotkaniu, amerykańskie Cloud9 zmierzyło się ponownie z brazylijskim KaBuM! e-Sports. Po dużo gorszej, niż poniedziałkowa, grze, ekipa Jensena powtórzyła jednak wynik z pierwszego dnia tegorocznych Worldsów.
KaBuM! e-Sports
Zantins ‒ Urgot
Ranger ‒ Sejuani
dyNquedo ‒ LeBlanc
Titan ‒ Tristana
Riyev ‒ Braum
vs.
Cloud9
Lissandra ‒ Licorice
Nocturne ‒ Blaber
Galio ‒ Jensen
Kai'Sa ‒ Sneaky
Thresh ‒ Zeyzal
Początek gry potoczył się pod dyktando Cloud9. Pierwszą krew na górnej alei przelał Blaber, który bardzo agresywnie szukał okazji do wyeliminowania przeciwników na całej mapie. C9 przejęło dzięki temu inicjatywę, choć nie stłamsiło całkowicie rywali. W pewnym momencie, przewaga jakby zaczęła się wymykać z rąk północnoamerykańskiej ekipy – zawodnicy KaBuM! zaczęli przeważać w potyczkach, znacznie lepiej rotując po Summoner's Rift. Jensen i spółka wydawali się zaskoczeni tym rozwojem sytuacji i nie potrafili ustabilizować sytuacji w grze, wpadając w lekki deficyt w posiadanym złocie.
KaBuM! e-Sports po raz kolejny udowodniło jednak, że starcia drużynowe, które wywiązują się w późnych fazach rozgrywki, nie są ich mocną stroną. Kompozycja Cloud9 była bardzo prosta w założeniach – formacja z NA LCS skupiona była na obronie Sneaky'ego, a sam zawodnik stanął na wysokości zadania. Znajdująca się w jego rękach Kai'Sa gromiła oponentów, wystawianych jak na tacy przez Licorice'a. KaBuM! szybko straciło wypracowaną przewagę, a następnie równie błyskawicznie pożegnało się z nadzieją na triumf w spotkaniu.