Virtus.pro ma na swoim pokładzie dwóch nowych graczy. Pora więc wziąć się do roboty i zbudować z nimi grę od podstaw.

Dziewięć dni – właśnie tyle pozostało do pierwszego LAN-owego sprawdzianu Virtus.pro w nowym składzie. BLAST Pro Series, to jedne z najbardziej prestiżowych wydarzeń na scenie. W puli nagród znalazło się $250 000, a na liście uczestników mamy łącznie sześć formacji. Tym razem BSP odbędzie się w Stambule, czyli w mieście, które raczej nie słynie z esportu. Miejmy nadzieję, że mimo wszystko na zawody przyjdzie sporo fanów, którzy będą wspierać swoje ulubione ekipy.

Wracając jednak do VP – jak wiemy, ostatnio doszło do kolejnej zmiany. Paweł “byali” Bieliński zdecydował, że po Majorze w Londynie jego przygoda z rosyjską organizacją się skończy. Wiele razem z Virtusami wygrał, nabył naprawdę sporo doświadczenia, aczkolwiek od dłuższego czasu kompletnie nic im nie szło. Nie było nawet większych przebłysków, które mogłyby napawać optymizmem przed kolejnymi zmaganiami. Na ratunek przyszedł jeden z najlepszych, jak nie najlepszy polski snajper – Michał “snatchie” Rudzki, a ostatnio zostało ogłoszone, że na stałe do głównego składu wstępuje Piotr “morelz” Taterka, który już miał do czynienia z Virtus.pro. Pomagał im, gdy Janusz “Snax” Pogorzelski postanowił przenieść się do międzynarodowej drużyny – mousesports. Wtedy jednak występy morelza nie były najlepsze. Sam zawodnik stwierdził, że grał słabo i nie mógł pokazać wszystkiego, co potrafi. Było to spowodowane faktem, że wcale nie jest łatwo dołączyć do VP i od razu grać swoje. Chłopaki, tak jak kiedyś było mówione – mają nazwane po swojemu miejscówki, a do tego Taterka musiał pełnić rolę Snaxa oraz zajmować jego pozycje. Oznaczało to, że nie czuł się swobodnie i mimo, że dawał z siebie wszystko – dobrych rezultatów nie było. Największym sukcesem z morelzem był występ w Szanghaju, podczas Intel Extreme Masters. Virtusi odpadli wtedy dopiero w półfinale i prezentowali się całkiem nieźle.

Teraz już nie ma wymówek – Piotrek dostał szansę, na którą czekał. Nie raz udowodniał, jak mocnym jest graczem, aczkolwiek warto zauważyć, że Virtusów nie budziło nawet dołączenie najlepszych zawodników z naszej sceny. Tu potrzeba stworzenia gry od podstaw, aby każdy czuł się w niej komfortowo. Kiedyś Polacy sądzili, że bootcamp jest im niepotrzebny, ale w końcu przyszedł moment, w którym doszli do wniosku, że pora wybrać się na zgrupowanie i zacząć pracę ze snatchiem i morelzem na poważnie.

Nasi rodacy przez osiem dni zamierzają pracować nad swoją grą w przedmieściach Katowic. Wiadomo, że to wciąż nie jest dużo czasu, ale nie mogą sobie pozwolić na więcej przed wylotem na BLAST Pro Series. Mimo to, cieszy fakt, że nareszcie chcą się wziąć do roboty. Może i faktycznie sporo ćwiczyli wcześniej w internecie, ale to nie to samo, co wtedy, gdy siedzisz w jednym pomieszczeniu i jesteś ciągle skupiony na pracy, nic Cię nie rozprasza, myślisz tylko o tym, co zrobić, żeby być lepszym.

Michał „snatchie” Rudzki, to moim zdaniem osoba, na której powinna się skupić cała drużyna. Nie mówię o tym, że mają grać tylko pod jego akcje ze snajperki, czy pozwalać mu na wszystko, ale dobrze wiemy, na co stać Michała i co robił w AGO Esports, gdy miał więcej swobody. W Virtusach, mimo krótkiego okresu gry, także nie raz popisywał się swoimi umiejętnościami, aczkolwiek to nie to samo co wcześniej. Jeśli VP ma od nowa tworzyć swój styl, to sądzę, że najlepszą opcją byłoby pełne zaufanie do snatchiego, któremu wystarczy pomóc na mapie, np. rzucając granat, który pozwoli mu zrobić przewagę. Uważam też, że NEO jako prowadzący musi zacząć podejmować więcej ryzykownych decyzji. Czasy, kiedy w CS-a grało się ciągle powoli, samymi taktykami, już dawno przeminęły. Teraz najlepsze formacje świata mieszają ten stary styl, z nowym. Mam nadzieję, że Filip jest tego świadomy i w pełni wykorzysta talenty w swoim zespole, bo ich nie brakuje. Czasem najprostszy rush potrafi złamać defensywę rywali, bądź przejęcie danej pozycji po CT robi robotę. Więcej pewności siebie i na pewno będzie dobrze.

Starego Virtus.pro już nie ma. To zupełnie nowa drużyna z dwójką legend, która ma za zadanie pokierować młodych na szczyt. Wiktor „TaZ” Wojtas ma ten sam cel w Team Kinguin i radzi sobie z nim dobrze. Snax trafił do jednej z najlepszych drużyn świata. O Pawle „byalim” Bielińskim na razie nie możemy nic napisać, ponieważ ten zrobił sobie przerwę, aczkolwiek jesteśmy pewni, że ma szansę wrócić na wysoki poziom. Teraz pora, żeby Filip „NEO” Kubski i Jarosław „pashaBiceps” Jarząbkowski zaczęli pisać historię nowego VP razem z Michałem „MICHEM” Müllerem, Piotrem „morelzem” Taterką i Michałem „snatchiem” Rudzkim. Na papierze wygląda to dobrze, pora przenieść potencjał na wyniki!