Virtus.pro pokonało Windigo w ramach zamkniętych kwalifikacji do StarSeries i-League Season 5, co oznacza, że przeszło do półfinału tych rozgrywek.
Virtus.pro
2
Faza play-off
Zamknięte kwalifikacje do StarSeries i-League Season 5
ćwierćfinał
Inferno
(8:7; 5:9)
Mirage
(13:2; 3:0)
Train
(9:6; 7:2)
Windigo
1
Runda nożowa zadecydowała o tym, że Windigo zaczęło spotkanie po stronie CT, natomiast Virtus.pro wcieliło się w rolę terrorystów. Nasi rodacy w rundzie pistoletowej zaprezentowali bardzo fajne podejście midem. Przejęli kontrolę na mapie i w pełni ją wykorzystali zdobywając pierwszy punkt. Następne starcie również wpadło na konto Virtusów, ale tym razem było o wiele ciężej i wybuch bomby uratował VP. Windigo zdecydowało się na force-buy, którym chcieli zaskoczyć przeciwny skład, ale nic z tego – Polacy znowu byli górą! Bułgarzy zaskoczyli podopiecznych kubena dopiero w piątej odsłonie, w której w końcu u obu drużyn pojawił się porządny ekwipunek. NEO i spółka nie chcieli oddać inicjatywy, więc natychmiast odpowiedzieli i mieliśmy już 5 do 1, a rywale zostali zmuszeni zagrać rundę bez żadnych zakupów. Polska formacja krok po kroku uciekała z wynikiem Windigo, aż do czasu, w którym bułgarska ekipa znalazła sposób na ataki Virtusów. Nagle zaczęła poprawiać swoją sytuację i ostatecznie pierwsza połowa skończyła się minimalnym prowadzeniem Virtus.pro – 8:7.
Na szczęście dla VP – druga pistoletówka także ułożyła się dobrze dla nich. Udało się dzięki temu znowu trochę odskoczyć od Windigo, które w pierwszej połowie po słabym początku, powróciło i było blisko remisu. Dopiero od pierwszego fulla zaczęły się problemy. Nasi rodacy nie wiedzieli jak powstrzymać dobrze atakujących Bułgarów. Z wyniku 11:7 zrobiło się bardzo szybko 11:11, co oznaczało, że końcówka zapowiada się dość zacięta. Tak też było – obie drużyny szły łeb w łeb, aż ostatecznie to Windigo okazało się być minimalnie lepsze – 16:13.Druga mapa została wybrana przez Virtusów i w zasadzie przebiegała bardzo podobnie, jak Inferno. Znowu z początku Polacy dominowali jako terroryści i idealnie atakowali BS-y. Tym razem nie nadszedł przełomowy moment dla Windigo. Od początku pierwszej połowy, do samego końca VP kontrolowało to, co się dzieje. Przed zmianą stron na tablicy wyników widniało 13:2 dla Virtus.pro.
Widać było, że ekipa NEO chce się odegrać za głupio przegrane Inferno. Polska formacja nie popełniała praktycznie żadnych błędów, a w drugiej połowie po prostu dokończyła dzieło zniszczenia – 16:2.Na koniec oglądaliśmy starcie na Trainie. Virtus.pro rozpoczęło je znowu po stronie atakującej, ale tym razem nie udało się od początku zdominować. Nasi rodacy przegrali pistoletówkę, następnie pierwszy full też im nie wyszedł i dopiero w szóstej odsłonie wzięli się w garść i zaczęli dobrze grać. Udało się nawet uratować wynik pierwszej połowy, gdyż z 0:5 pashaBiceps i spółka zrobili 9:6.
W drugiej połowie mieliśmy pełną dominację VP. Polska formacja po CT czuła się jak ryba w wodzie, a świetna forma indywidualna Snaxa tylko pomagała w szybkim skończeniu tego meczu. Ostatecznie Virtus.pro po drodze oddało parę punktów, ale nie zmienia to faktu, że wynik 16:8 i tak każdego zadowala, patrząc na to, że początek starcia wcale nie był najlepszy.