Grzegorz „MaNa” Komincz, czyli zawodnik StarCrafta II, którego nazwisko jest znane każdemu sympatykowi sportów elektronicznych. Przygodę z esportem rozpoczął od najmłodszych lat, natomiast obecnie reprezentuje jedną z najbardziej rozpoznawalnych organizacji na świecie – Team Liquid.
Daniel Hudoń: Pod koniec stycznia brałeś udział w WCS Leipzig. Jak oceniasz swój występ w pierwszym turnieju WCS Circuit Events w 2018 roku? Czego Ci zabrakło do osiągnięcia lepszego wyniku?
Grzegorz „MaNa” Komincz: Bardzo słabo. Mocno przygotowywałem się do tego turnieju i zbliżającego się Intel Extreme Masters Katowice. Odpadłem w drugiej rundzie grupowej, gdzie na moje nieszczęście znalazłem się z trzema Zergami, i dwóch z nich to moi partnerzy do treningu. Zdecydowanie nie zagrałem tak, jak ćwiczyłem i jestem zawiedziony swoim występem. Zabrakło mi pewności siebie i wiary w swoje umiejętności. Kwestionowałem swoje decyzje i nie byłem zdecydowany swojego podejścia do gier. Grałem z nastawieniem, że muszę przetrwać, a nie wygrać.
W ostatnich dniach odbył się Intel Extreme Masters PyeongChang, gdzie zatriumfowała Scarlett. Czy taki wynik zawodów stanowił dla Ciebie zaskoczenie?
Po części tak, ze względu na to, że Scarlett nie zagrała dobrze w finałach amerykańskich kwalifikacji World Electronic Sports Games, ale sądzę, że po prostu chowała swoje umiejętności na IEM.
IEM PyeongChang był pierwszym turniejem esportowym organizowanym przy współpracy z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim. Uważasz, że dążenie do uczynienia gier komputerowych częścią Olimpiady jest słuszne?
Uważam, że esport i sport to dwie różne kategorie. Nie wiem, czy powinniśmy je łączyć w taki sposób. Myślę jednak, że im więcej osób przekona się do esportu, tym lepiej.
Jeśli sporty elektroniczne miałyby zagościć na stałe podczas Olimpiady, to czy wybór StarCrafta II na taką imprezę jest poprawny? Wysoki poziom skomplikowania gry może być problematyczny w przypadku odbioru rozgrywki przez osoby niezwiązane z esportem na co dzień.
W obecnych czasach – tak. Biorąc pod uwagę, jak długą i rozmaitą historię posiada StarCraft, to nie widziałbym takich igrzysk sportowych bez tego tytułu. Nie uważam, by StarCraft był skomplikowany do oglądania, natomiast do zrozumienia specjalnych zagrań i „mind game'ów” (zagrania psychologiczne mające na celu wprowadzić w błąd przeciwnika – przyp. red.) już tak.
fot. ESL/Patrick Strack
Scena SC2 żyje zbliżającym się Intel Extreme Masters Katowice. Masz swoje typy dotyczące faworytów do zwycięstwa turnieju z grona zakwalifikowanych zawodników?
IEM Katowice jest tak oblężone przez najlepszych graczy na świecie, że nie sposób wybrać faworyta. Nie mogę się po prostu doczekać, aż kolejny raz zobaczymy StarCrafta na najwyższym poziomie w walce wszystkich regionów.
Wystąpisz w Katowicach z otwartych zapisów. Jak wyglądają Twoje przygotowania do turnieju i jakie oczekiwania przed sobą postawiłeś?
Pracuję dużo ciężej niż przez ostatnie lata. Zmieniłem również swoje podejście do treningów. Dużo więcej inspiracji biorę od innych graczy i sporo rozmyślam w teorii. Postanowiłem, że moim celem będzie przynajmniej dostać się do RO24 tak jak rok temu. Jednakże po zobaczeniu ilości i jakości graczy w open bracketcie, jak i moją drabinkę bezpośrednio, doszedłem do wniosku, że będę próbować grać spokojnie jeden mecz po drugim, nie zamyślając się o moim minimum.
Przez ostatnie miesiące nie gościłeś w czołówce międzynarodowych turniejów. Jak zapatrujesz się na swoją przyszłość, czy masz jakieś długoterminowe cele postawione przez samego siebie lub organizacje?
Będę nadal próbował zapewnić sobie miejsce w turniejach WCS, ale jeżeli nie będę w stanie tego robić, to prawdopodobnie skupię się na tworzeniu swojej własnej marki na streamie czy YouTube. Przez najbliższe lata profesjonalnie raczej nic nie będę u siebie zmieniać.
Dziękujemy za poświęcony czas. Grzegorza możecie śledzić na następujących kanałach mediów społecznościowych: YouTube, Facebook, Twitter oraz Twitch.