Virtus.pro to waleczna drużyna. Przed nią wiele nadchodzących przygód po zmianach. Czy z MICHEM czeka ich lepsza przyszłość? Zobaczymy, pierwszym przystankiem jest Kijów.

Nie ma co się oszukiwać – wypożyczenie Michała 'MICHU' Müllera z Team Kinguin do Virtus.pro w miejsce Wiktora 'TaZ' Wojtasa wywołało największy szum na scenie na przełomie ostatnich miesięcy. Nic nie było tak głośne, jak zmiany w VP. Czemu? Dlatego, że Polacy w jednym składzie tworzyli piękną historię przeplataną przez wzloty, ale też upadki. Nawet kiedy było ciężko, nic nie szło po myśli Złotej Piątki, a fani tracili nadzieję, to oni udowadniali coś wszystkim. Ostatni rok był jednak zbyt słaby, a początek obecnego i klęska na Majorze zmusiła Virtusów do podjęcia jakiegoś kroku, bo przecież nikt nie mógł sobie wyobrazić, że czeka nas powtórka z 2017 roku.

Michał 'MICHU' Müller – w Polsce kojarzony jest przede wszystkim z tego, że strzela kosmiczne headshoty, ciągle się rozwija i przede wszystkim jest bardzo stabilnym graczem, bo cały czas trzyma formę, dzięki czemu czasem nawet w pojedynkę zwyciężał mecze reprezentując barwy Team Kinguin. Teraz właśnie takiego zastrzyku energii potrzebowało VP. Ekipa NEO od dawna nie czuła mocy przez dłużej, niż jeden LAN, a więc miejmy nadzieję, że Michał da radę i ta świeżość, która została dodana do Virtus.pro pobudzi w tym zespole motywacje do robienia nowych ustawień, ataków na różne BS-y, bo ostatnio jeszcze za czasów gry z TaZem nawet spora ilość treningów nie dawała żadnych rezultatów. Nie było widać chemii.

Za nami już debiut Virtusów z nowym nabytkiem. Miał on miejsce w lidze internetowej ESEA MDL Season 27. Pierwszym rywalem Polaków była Nemiga, a drugim Red Reserve i może zespoły nie były do końca rozpoznawalne i nie grały na najwyższym poziomie, ale śmiało możemy powiedzieć, że tutaj przeciwnik nie grał roli i każdy chciał zobaczyć jak nasi rodacy będą się zachowywać na mapie, czy będzie jakaś różnica w ich grze taktycznej i faktycznie można było ją zauważyć. MICHU wielokrotnie dostawał zaufanie od reszty i wychodził pierwszy, grał jako tzw. entry fragger. Jego rola polegała na tym, aby wyeliminować jak najwięcej przeciwników na początku rundy. Jak wiemy gdy w drużynie był TaZ, on nie mógł sobie pozwolić na grę na entry, bo po prostu nie jest aż takim strzelcem jak Michał. Wiktor był prowadzącym i zawsze bardziej dbał o to, aby pomóc komuś pomóc zrobić tego pierwszego fraga, a nie samemu się za to zabierać. Mogę więc wywnioskować, że tutaj mamy pierwszy plus zmiany w ekipie VP. Wojtas miał za zadanie dowodzić, a teraz to samo robi NEO, a dodatkowo skład zyskał bardzo ważną osobę, jaką jest właśnie MICHU, który dał ostry zastrzyk skilla w tym zespole.

Ostatnio sporo mówi się o tym, że w obecnych czasach już nie ma tak, że w ekipie kilka osób może strzelać średnio, jedna prowadzi, więc jej strzelanie również się odpuszcza i jeden jest na najwyższym poziomie pod względem aima. Teraz już jeden entry fragger, czy osoba, która swoimi fragami zrobi zamieszanie pod danym BS-em nie wystarcza. Idealnym przykładem na to jest SK, czy FaZe. Oczywiście FalleN, bądź karrigan, to gracze, którzy nawet jeśli gorzej zagrają, to im się to odpuszcza, ale reszta? NiKocoldzeraferrain, to tylko niektórzy z obu formacji jakie wymieniłem wyżej i jak widać pojawiają się tam nicki prawdziwych strzelców, którzy nawet jeśli ginie ktoś odpowiedzialny za pierwszego fraga, to biorą ciężar gry na siebie i potrafią go zastąpić. Teraz spójrzmy jak to jest w Virtus.pro po zmianie TaZa – pashaBiceps dostał bardzo dużo swobody i to dość dobre, bo jest snajperem i powinien próbować wyciągać zabójstwa z różnych stron mapy, byali nareszcie poczuł moc i robi to, co umie najlepiej, czyli często podobnie jak MICHU jest odpowiedzialny za entry fragi, Snax, który raczej pełni rolę riflera, ale tak jak pisałem wcześniej, jeśli dwójka odpowiedzialna za początkowe zabójstwa zostanie wyeliminowana, to bez problemu Janusz jest w stanie odpowiedzieć, bo jest bardzo skillowym zawodnikiem, no i na koniec Pan profesor – NEO, czyli prowadzący, a dobrze wiemy, że gdy on IGL-ował kiedyś, to Virtusi byli w stanie zdobywać trofea, nawet bez tak dużej ilości indywidualności. Oczywiście poza doborem ról, widać, że często jeden prosi drugiego o rzucenie jakiegoś granatu, aby łatwiej było przejąć daną pozycję. To takie szczegóły, które mało kto zauważa, jeśli nie ogląda spotkań uważnie, ale widać, że pojedynki z Nemiga, czy Red Reserve, to takie starcia, w których VP bawiło się grą, a nie bało enemy, a warto wspomnieć, że nie tak dawno nawet z takimi formacjami zdarzały się klęski.

Analizując jak teraz wygląda skład po tej jednej małej zmianie stwierdzam, że zastrzyk skilla, który dostał zespół z przyjściem MICHA był rozwiązaniem problemu. Być może nie od razu będzie wszystko działało na najlepsze drużyny, ale najważniejsze, że nareszcie oglądamy drużynę, która kombinuje nad ustawieniami, która próbuje ryzykować i skraca, bądź podwaja daną pozycję. Teraz wiele ekip ma inny styl, bardziej dynamiczny, niż kiedyś i właśnie tą bardzo popularną aktualnie dynamikę oglądaliśmy po stronie podopiecznych kubena w dwóch spotkaniach przed wylotem do Kijowa.

Jeśli już zacząłem temat StarSeries i-League Season 4, to do niego przejdę już kończąc tekst. Wiele osób zapewne zadaje sobie pytanie… skoro doszło do zmian, to czego możemy się spodziewać po Virtus.pro? Zapewne niczego nowego. Poza tym, że pozostaje liczyć, iż tak jak w internecie, będą rotowali po mapie, zaskakiwali rywali na różnych pozycjach, to musimy wiedzieć, że z tej drużyny odeszła tylko jedna osoba. Bardzo ważna, ale wciąż większość składu jest taka sama, a dobrze wiemy, że ten skład jest ulepiony z twardej gliny i zawsze walczy, a więc na pewno walka, to właśnie to, czego możemy się spodziewać po VP od 17 lutego. Walka o to, aby zacząć pisać nową, jeszcze piękniejszą historię z MICHEM.

Najpiękniej jest walczyć i zwyciężać, ale również dobrze jest walczyć i szlachetnie przegrać.

Powyższy cytat jest autorstwa Lucy Maud Montgomery. Dodałem go tutaj do tekstu tylko z jednego powodu, bo wiem, że teraz po zmianach w Virtus.pro każdy oczekuje jednego – pucharu wzniesionego w górze przez polski skład. Oczywiście ten moment może nadejść szybko, ale nie musi. Możliwe, że VP w Kijowie jeszcze nie da rady, ale najważniejsze to aby walczyli i pokazywali, że chcą, bo tego ostatnio brakowało, aby jak już przegrywają, to chociaż szlachetnie, a nie do np. 4 i bez wyciągania żadnych wniosków w dalszym etapie danych rozgrywek.