Reprezentanci Virtus.pro zagrali dzisiaj swój kolejny mecz w ramach play-offów ESEA Premier. Razem z AGO walczyli o wejście do Wielkiego Finału i ostatecznie, to „Aniołom” udało się zwyciężyć po trzech mapach – 2:1.
Virtus.pro
1
Faza play-off
ESEA Premier
Season 26 Europe
Mirage
(5:10; 11:3)
Train
(2:13; 0:3)
Inferno
(5:10; 8:6)
AGO
2
Zawodnicy z AGO rozpoczęli mapę wybraną przez wroga po stronie antyterrorystów. W pistoletówce podjęli się większością drużyny dość ryzykownego skrótu bombsite'u B, ale jak się jednak okazało – było to skuteczne, gdyż „Anioły” odbiły BS A zaatakowany przez Virtus.pro. Kolejna runda również wpadła na konto GruBego i spółki, a schody zaczęły się dopiero od pierwszego fulla. Wiktor 'TaZ' Wojtas w sytuacji 1v2 poczuł się niczym ryba w wodzie i wyszedł z tego clutcha zwycięsko dając tym samym pierwszy punkt swojej drużynie – 1:2. AGO natychmiast odpowiedziało, ale na długo nie cieszyło się przewagą broni, ponieważ VP zaskoczyło przeciwników świetną taktyką na eco. Następnie jednak w rundzie, w której ekipa Furlana nie dysponowała zbyt dobrym ekwipunkiem, posiadała jedynie pistolety, Virtus.pro kompletnie sobie nie poradziło. Można było więc śmiało stwierdzić, że obie formacje zaliczyły dość chaotyczny początek, z którego mimo wszystko lepiej wyszło AGO Gaming, które od momentu pokonania Virtusów bez użycia specjalnego ekwipunku, rozkręciło się na tyle, że podopieczni kubena nie wiedzieli co robić, aby przejść defensywę „Aniołów”. Dopiero jedenaste starcie okazało się być szczęśliwe dla VP. TaZ i spółka zaatakowali taktycznie na BS A i idealnie im to wyszło. W końcówce pierwszej połowy Virtus.pro miało i zarówno trochę szczęścia i pecha, a ostatecznie przed zmianą stron przegrywali 5:10. Był to wynik, z którego spokojnie z pistoletówką mogli spróbować wrócić.
Początek drugiej części spotkania ułożył się najlepiej, jak tylko mógł dla Virtusów. Zwyciężona runda pistoletowa oraz następne dwie przybliżyły ich do AGO do jedynie dwóch punktów straty – 8:10. Pierwsza runda, w której oba składy miały pełny ekwipunek, także wpadła na konto antyterrorystów. Następne odsłony, to przede wszystkim świetnie ułożona defensywa u drużyny Virtus.pro. W końcowej fazie meczu oczywiście było gorąco, ale mimo wszystko było widać pewność siebie i fakt, że inicjatywa jest po stronie VP. AGO niezbyt potrafiło odnaleźć się w roli terrorystów. Przy trzech punktach, które zdobyło w drugiej połowie AGO Gaming, ich rywale zwyciężyli jedenaście razy, a więc mieliśmy 16:13 dla Virtusów.Druga mapa, to już wybór AGO Gaming. Znowu „Anioły” zaczęły w roli antyterrorystów, czyli mieli teoretycznie łatwiej. W praktyce okazało się, że Virtus.pro znowu miało problemy ze skutecznym przejściem defensywy GruBego i spółki. AGO wygrało w pistoletówce i dopiero w czwartej rundzie musiało uznać wyższość terrorystów. Był to pierwszy full, który nie zapoczątkował żadnej dobrej passy po stronie VP. Podopieczni kubena przegrywali rundę za rundą. Nie wychodził im żaden atak, a więc w końcu przy stanie 1:8 użyli pauzy taktycznej. Warto zaznaczyć, że głównie brakowało fragów od pashy i Snaxa, czyli dwójki, która miała tylko jedno zabójstwo. Nawet chwilowa przerwa nic nie dała reprezentantom rosyjskiej organizacji, którzy zakończyli połowę mając tylko dwa punkty na koncie.
Po zmianie stron nic się nie zmieniło. Nie zobaczyliśmy żadnego powrotu od Virtus.pro, ponieważ AGO zwyciężyło w pistoletówce i dwóch następnych rundach, gdyż posiadało znacznie lepszy ekwipunek i antyterroryści nie mieli zbytnio jak się bronić – 16:2.Na decydującej mapie już w pistoletówce mieliśmy sporo emocji. Virtus.pro zaczęło po stronie broniącej, a AGO musiało atakować BS-y. Ich wejście numer jeden miało zakończyć się niepowodzeniem, ponieważ dwukrotnie trafiał NEO i jeszcze jednego fraga dołożył byali, ale na to wszystko odpowiedział phr, który uratował sytuację i „Anioły” ostatecznie zaczęły od prowadzenia 1:0. Dosłownie w moment zrobiło nam się już 3:0 i zaczęła się walka na fullu. Nawet z lepszym ekwipunkiem Virtusi nie powstrzymali AGO Gaming, co oznaczało wynik 4:0, a potem 5:0, ponieważ Złota Piątka rozgrywała eco, podczas którego nic wielkiego nie zdziałała. Terroryści dominowali coraz mocniej tą pierwszą połowę, a VP ułatwiło im sprawę, ponieważ zdobyło jeden punkt, a następnie przegrało w kolejnym starciu i kompletnie zresetowało się pieniężnie, co oznaczało 6:1 dla AGO i wielkie kłopoty ekonomiczne u ich przeciwników. Dopiero runda numer 12 obudziła Virtus.pro. Nasi rodacy grający pod rosyjską banderą w końcu się ogarnęli i zaczęli nadrabiać swoje ogromne straty. Do końca pierwszej połowy podopieczni kubena przegrywali 5:10, więc jest to dobra zaliczka patrząc na fakt, że w pewnym momencie mieliśmy 1:10.
Można powiedzieć, że AGO miało swoich bohaterów w rundach pistoletowych. W drugiej pistoletówce został nim Furlan, który popisał się swoimi umiejętnościami i zdobył aż trzy fragi na bananie. Mimo wszystko bomba została podłożona, a więc Virtus.pro przy stanie 5:12 mogło już zakupić karabiny i spróbować swoich sił na fullu. Mecz wcale nie zakończył się tak szybko, jak wszyscy mogli się tego spodziewać. Od pierwszego starcia z pełnym ekwipunkiem, Virtusi grali bardzo pewnie i stopniowo zbliżali się z wynikiem do rywali – 8:12. AGO Gaming miało podobne problemy, co VP w pierwszej połowie. „Anioły” również nie stały dobrze z finansami i właśnie dlatego podopiecznym kubena nie było aż tak ciężko wracać – 11:13. Końcówka była strasznie emocjonująca, ale AGO podjęło jedną ważną decyzję, która dała im kontrolę na bananie – podarowanie drugiej AWP w ręce Furlana. To było coś, co ich uratowało i pomogło im zakończyć ten pojedynek zwycięsko. „Anioły” wygrywają więc wynikiem 16:13, a to oznacza, że awansują do Wielkiego Finału ESEA Premier, a w nim walka toczy się o slota do ESL Pro League. Dodatkowo zgarniają także awans na globalne finały offline.