Na temat Virtus.pro w internecie mówi się wiele. Jedni chcą zmian, inni czekają na wielki powrót, a po ostatniej porażce w ELEAGUE Premier, wydaje się, że sam pasha stracił nadzieję na odnowienie dobrej dyspozycji.
Ciężko stwierdzić co się stało z Virtus.pro, ale od porażki w grupie podczas Intel Extreme Masters Katowice 2017, kompletnie nic im nie wychodzi. Mają lekkie przebłyski takie jak zwycięstwo Adrenaline Cyber League 2017, czy dojście do półfinału ESG Tour Mykonos 2017, ale mimo wszystko, to nie jest to VP, które chcemy oglądać.
Pojawiają się różne opinie na temat ekipy, która razem trzyma się od czterech lat. Mimo, że jeszcze niedawno każdy z nich był przekonany, że do żadnych zmian nie dojdzie, to coraz mocniej wydaje się, że zbliżamy się do czegoś, co jest nieuniknione. Nic nie trwa wiecznie, a sam TaZ stwierdził ostatnio, że jeśli nie będzie pomysłu na powrót, to będzie pierwszym, który po prostu odpuści. Oczywiście dodał także, że na obecną chwilę nie widzi potrzeby roszad w składzie, bo wie, że są w stanie wrócić, ale pashaBiceps po wczorajszej porażce dodał post na swoim fanpage'u, który można sobie tłumaczyć na różne sposoby – „w cuda nie wierzę”.
Jeśli Virtusi znowu odpadną w fazie grupowej na EPICENTER 2017, to będzie to kolejny gwóźdź do trumny. Co ciekawe, na wielu LAN-ach, podczas których w tym roku odpadali w grupach, jeszcze rok temu byli w stanie walczyć o najwyższe cele. Jest to przykre, a co najgorsze – nikt nie wie co dzieje się wewnątrz i czego brakuje tej drużynie, aby znowu zaczęła działać. Miejmy jednak nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas, w którym będziemy mogli być dumni z Virtus.pro, pytanie tylko, czy nadal będą wtedy w tej samej ekipie, co teraz.