Wiktor „TaZ” Wojtas podczas turnieju w Nowym Jorku udzielił wywiadu portalowi slingshotesports.com. Obszernie mówi o obecnych problemach w drużynie.

Gracie ze sobą, w tym samym składzie, już od czterech lat i z tego co pamiętam w tym tygodniu macie rocznicę. Masz jakieś przemyślenia co do tak długiej gry w jednym zespole?

Wszystko jest jak rollercoaster. To przejażdżka. Sądzę, że bardzo ekscytująca przejażdżka. Niczego nie żałuję. Jest to paczka świetnych ludzi i po prostu lubimy grać razem.

Wiem, że na przestrzeni wspólnej gry miewaliście duże wahania formy. Czy obecny okres różni się od poprzednich?

Nie wiem. Nie sądzę. Jest to po prostu kolejna bestia i do niej również musimy podejść w inny sposób, inaczej ją traktować i prawdopodobnie ją poskromimy, mam nadzieję, że szybciej niż później.

Czy Snax wciąż prowadzi? Czy zamierzacie zmienić coś na tej płaszczyźnie?

Wciąż nic nie zmieniliśmy, lecz zobaczymy co się stanie. Na ten moment ja nie wydaję żadnych poleceń. Były pewne błędy w komunikacji, lecz nie sądzę, że chodzi tutaj o prowadzenie. Mówiąc o zmianie roli prowadzącego, obarczamy tym jedną osobę, co jest głupie, a ludzie wciąż to robią. To wpływa na wszystko. Wpływa na indywidualną formę zawodników. Wpływa na to jak przygotowuje się drużyna.

Co według Ciebie było najtrudniejsze w ostatnim czasie?

Myślę, że harmonogram. Jeżeli nie jesteś odpowiednio przygotowany lub masz gorszy moment, musisz z tym bagażem udać się na kolejny turniej i kolejny. Nie ma czasu żeby odetchnąć. To jest w tym wszystkim najgorsze.

Co sądzisz o przerwie wakacyjnej dla graczy? Dobrze na Was wpłynęła?

Sądzę, że to było coś dobrego dla nas. Myślę, że po prostu popełniliśmy kilka błędów w przygotowaniach po wakacjach. Jednak teraz nie mamy czasu na korekty. Ale według mnie jesteśmy gotowi wygrać jeszcze coś przed końcem roku. Nie zostało tego wiele, lecz zrobimy co w naszej mocy podczas ELEAGUE oraz EPICENTER, i miejmy nadzieję odzyskamy trochę respektu.

Krążą plotki o zmianach w składzie, a myślę, że niektóre wypłynęły nawet od was podczas turnieju w Kolonii. Co będzie najważniejszym czynnikiem, jeżeli zdecydujecie się na zmiany?

Myślę, że mogłeś usłyszeć od nas o zmianach, gdy byliśmy gotowi zrobić wszystko. Dopóki myśleliśmy o każdym desperackim ruchu, wszystkie rzeczy były wyłącznie plotkami, w głównej mierze głupotą oraz nadzieją ludzi, którzy życzą nam źle. Ale jeżeli będą zmiany w drużynie, to nie widzę do nich potrzeby. Oczywiście są powody, ponieważ mamy słabe wyniki. Jednak nie widzę potrzeby zmiany graczy żeby zacząć wygrywać.

Masz jakieś przemyślenia na temat tego, jak długo chcesz jeszcze grać? Po tym jak długo już to robisz?

Dla mnie to jest dość oczywiste. Jeżeli zabraknie nam pomysłów na naprawę drużyny, będę pierwszy, który odejdzie. Nie lubię walki, gdy nie mogę wygrać. Rzecz w tym, że nie myślimy nad zmianami w składzie. Nie myślimy nad takimi ruchami. Jeżeli sprawy potoczą się jeszcze gorzej, jeżeli zabraknie nam pomysłów jak wszystko naprawić, będę pierwszy, który wyjdzie przed szereg i powie „chłopaki, zróbmy coś”. Jednak, ja tego nie widzę.

Czy gra wciąż sprawia Ci przyjemność?

Lubię grać. Tak naprawdę sądzę, że jestem jednym z najbardziej zmotywowanych graczy i całej scenie. Nie ma zbyt wielu zawodników takich jak ja czy NEO. Ludzie myślą „o, dobra wypłata” albo „zarabia tyle dlatego nie chce mu się grać”. Ale ja grałem gdy nie było pieniędzy. Teraz gram gdy one są, a sęk w tym, że nie gram mniej. Gram więcej i lubię to. Nie męczę się tym. Nie mam problemów aby ćwiczyć do 22:00. Wciąż chcę grać, a moja motywacja stoi mi przed oczami. Jest nią moja rodzina. Moja córka. To inspiruje mnie najbardziej. Po prostu musimy wprowadzić kilka usprawnień.

Wyglądacie naprawdę pewnie na Nuke'u. Czy jest w tym coś co możecie przenieść na inne mapy?

Oczywiście. Według mnie jest kilka rzeczy, które możemy wyciągnąć z Nuke'a. Jest kilka rozwiązań, w sposób których nasza drużyna jest skonstruowana na tej mapie i możemy to przenieść na inne lokacje.

Czy są w Polsce jacyś gracze, których śledzisz lub sądzisz, że są gotowi dołączyć do topowej drużyny?

Nie skupiam się na tym. Moment, w którym zaczniemy szukać zawodników, zaczniemy rozmyślać nad potencjalnymi zmianami. Niezbyt to śledzę. jestem pełen nadziei i szczęśliwy gdy widzę drużyny z Polski ewoluujące i grające dobrego Counter-Strike'a, co widzę od PRIDE. Kinguin kieruje się trochę ku rozpadowi, lecz sądzę, że są na tyle silni by sobie wszystko poukładać. Według mnie jest więcej obiecujących drużyn, lecz nie pamiętam ich nazw.

Cofając się w myślach do DreamHack Las Vegas, to było wtedy gdy mieliście mały spór z dev1cem. Czy takie rzeczy dają Wam więcej motywacji?

Ja tego nie potrzebuję. Nie potrzebuję dodatkowej motywacji. Po prostu to lubię. Dodatkowo sądzę, że jest to potrzebne społeczności. Kiedy wywołasz trochę potyczek słownych, gra jest bardziej emocjonująca. Jest to dodatek dla fanów. Tylko gracze mogą się sparzyć. Nie do końca jest to dobre dla graczy, bo summa summarum ktoś przegra grę oraz przegra na social mediach, lecz myślę, że ludzie tego nie doceniają. Ludzie przywykli do tego, by spalać graczy doszczętnie. Ludzie próbowali mi to zrobić wiele razy przed Las Vegas, lecz nie dbam o to. Sądzę, że jest to bardzo potrzebne w esporcie. Nie mówię tu o czystej zawiści i nienawiści. Ale o delikatnych przepychankach.

Oryginalny wywiad w języku angielskim do przeczytania tutaj.