Ostatnim meczem fazy grupowej był pojedynek Astralis i Team Liquid. Niegdysiejszy zwycięzcy majora stanęli naprzeciwko grających „u siebie” Amerykanów. Stawką tego meczu był awans do półfinału ESL One Ne York 2017.

Denmark Astralis

0

Faza grupowa
ESL One New York 2017
Grupa „B”

Mecz decydujący

Inferno
(8:7; 6:9)

Cache
(6:9; 9:6) (4:2)

Mirage
(9:6; 3:10)

Team Liquid United States

2

To decydujące starcie rozpoczęło się od wygranej przez Astralis rundy pistoletowej. Rozpoczynający po stronie broniącej antyterroryści szybko odpłacili się swoim rywalom, pokonując ich podczas potyczki anty-eco. Amerykanie zaczęli powiększać swoją przewagę, doprowadzając w ostateczności do wyniku 5:1. Duńczycy próbowali przedrzeć się przez obronę przeciwników, ale spotykali się z zaciekłym oporem.  Przegrywające pięcioma punktami Astralis zaczęło wchodzić na właściwe tory. Terroryści doprowadzili do remisu 7:7 i w ostatniej chwili wyrwali pierwszą połowę z rąk Team Liquid – wygrywając ją 8:7.

Runda pistoletowa drugiej połowy została zgarnięta przez „gospodarzy”. Team Liquid nie zdołało jednak wykorzystać przewagi broni. Antyterroryści szybko objęli prowadzenie. Sytuacja robiła się coraz ciekawsza. Podopieczni Danny'ego „zonic” Sorensen mieli na swoim koncie trzynaście punktów, kiedy ich rywale momentalnie doprowadzili do remisu, odrabiając przy tym cztery punkty. Końcówka była niezwykle emocjonująca. Team Liquid zyskało dwa map-pointy. Mało brakowało, a już na pierwszej mapie ujrzelibyśmy remis. Tak się jednak nie stało. Astralis musiało przełknąć gorycz porażki 14:16.Astralis otworzyło wynik na drugiej mapie. Duńczycy, zaczynając po stronie broniącej, szybko zgarnęli pistoletówkę oraz wykorzystali przewagę broni w kolejnych potyczkach. Pierwszy full przypadł na rundę piątą, która należała do Team Liquid. Po jeszcze jednym potknięciu, Amerykanie odrobili stratę i doprowadzili do remisu 5:5. Genialna próba clutcha 1 vs 5 Petera „dupreeh” Rothmanna zakończyła się niestety fiaskiem. Duńczyk został zabity przez ostatniego żyjącego przeciwnika – EliGE'a. Team Liquid długo nie utrzymało prowadzenia, gdyż już po kolejnym starciu ujrzeliśmy wyrównanie. To była jednak ostatnia runda zdobyta przez Astralis w tej połowie, która zakończyła się wynikiem 9:6 dla Team Liquid.

Duńczycy ponownie pokazali, że mają opanowane rundy pistoletowa. Wygranie drugiej pistoletówki pozwoliło im na odrobienie strat. Team Liquid nie oddało prowadzenia. Ekipa Petera „stanislaw” Jarguza biegła w stronę wygranej. Amerykanie zapomnieli jednak, że ich przeciwnikiem był zespół, który ma na koncie znacznie więcej tytułów, w tym ten najcenniejszy. Zwycięzcy pierwszego tegorocznego majora ponownie odrobili straty. Na tej mapie jednak, Astralis nie dopuściło do takiej samej porażki, jaka stała się chwilę wcześniej na Inferno. Duńczycy obronili obydwa punkty meczowe przeciwników i doprowadzili tym samym do dogrywki.

Pierwsza część dogrywki należała do Team Liquid, które dwukrotnie powstrzymało atak przeciwników. Wszystko zmieniło się po zmianie stron. Astralis nie popełniło żadnego błędu. Wygrywając 19:17, Astralis doprowadziło do remisu w całym spotkaniu.Team Liquid zostało zmuszone do rozpoczęcią trzeciej mapy po stronie terrorystów po tym, jak Astralis wygrało nożówkę. Amerykanie jako pierwsi zdobyli punkt. Team Liquid szybko doprowadziło do wyniku 4:0, wykorzystując fakt, że przeciwnicy nie mogli zakupić wystarczającej ilości ekwipunku. Duńczycy szybko się obudzili. Uszczelniając swoją obronę, podopieczni zonica doprowadzili do remisu, po którym objęli prowadzenie. Ekipa stanislawa nie miała zamiaru się poddać. Jednakże dwa punkty, to wszystko, co Team Liquid mogło uszczknąć jeszcze w tej połowie.

Zmiana stron okazała się być dla Team Liquid zbawienna. Amerykańska formacja wygrała pistoletówkę i po krótkiej szarży – ponownie objęła prowadzenie. Astralis próbowało atakować. To jednak było na nic. Obrona antyterrorystów działała w stu procentach, o czym przypomniał Jonathan „EliGE” Jablonowski, kiedy wykonał ace'a. Duńczycy dali radę wygrać jeszcze tylko dwie rundy. Pokonując Astralis 16:12 oraz 2:1 w całym meczu, Team Liquid dołączyło do półfinałowego grona SK, FaZe Cloud9.Z jednej strony – wynik spotkania jest niesamowitą niespodzianką. Kto by przypuszczał, że niegdyś (jeszcze całkiem niedawno) najlepszy team na świecie, zostanie pokonany w meczu BO3 przez Team Liquid. To był dobry pojedynek, o czym świadczy chociażby dogrywka na drugiej mapie, do której i tak musiało doprowadzić broniące się Astralis. Amerykanie mogą być dumni. W półfinałach ESL One New York zobaczą aż trzy drużyny z ich rejonu.