Kilka dni po zakończeniu ESPORT NOW 2017 pod ostrzał naszych pytań trafił Artur „Nerchio” Bloch. Co jeden z najlepszych Zergów w Europie sądzi o byciu częścią Red Bull Athletes oraz kto według niego zatriumfuje podczas nadchodzącego turnieju WCS?
W 2016 roku, po przeszło czterech latach reprezentowania Team Acer dołączyłeś do EURONICS Gaming. Niedługo później stałeś się także częścią grona Red Bull Athletes. Czy te wydarzenia wywarły wpływ na Twoją karierę i osiągnięte w zeszłym roku sukcesy?
Artur Bloch: Zmiana drużyny i pozyskanie sponsorów takich jak Red Bull to bardzo dobra motywacja do dalszej gry i kontynuowania mojej kariery w esporcie. Dla każdego profesjonalnego zawodnika wsparcie sponsorów jest bardzo ważne, ponieważ kariera w tej dyscyplinie wymaga wielu poświęceń. Dzięki wsparciu firm odczuwam również mniejsze obciążenie psychiczne. Nie jestem uzależniony wyłącznie od wyników, które osiągam w turniejach, żeby zarobić na życie i swoją przyszłość.
Brałeś udział w biegu Wings for Life World Run na Malcie wraz z innymi Red Bull Athletes. Jak odnajdywałeś się w grupie jako jeden z nielicznych esportowców?
AB: Wszyscy zawodnicy Red Bulla to sympatyczni i ciekawi ludzie. Każdy z nas bardzo dobrze odnajduje się w swojej dziedzinie i nie ma przy tym żadnego znaczenia, czy to zwykły sport, czy właśnie esport. Jeśli chodzi o Wings for Life World Run, było to dla mnie nowe doświadczenie. Pierwsze biegowe wydarzenie, do którego się zapisałem i teraz po wszystkim mogę powiedzieć, że postaram się tam wrócić za rok. Z Wings for Life World Run wiąże się dla mnie dużo fajnych wspomnień. Dzięki tej inicjatywie zainteresowałem się bieganiem. Od kilku miesięcy robię to regularnie, a zatem poprawia się również moja kondycja, co z pewnością przyda się podczas długich, turniejowych dni!
Zaledwie kilka dni temu stanąłeś na szczycie podium LG StarCraft II Tournament podczas ESPORT NOW 2017. Jakie są Twoje odczucia względem turnieju i czy powinien być stałą pozycją w polskim kalendarzu rozgrywek esportowych?
AB: Od początku mojej kariery w esporcie lubiłem brać udział w polskich turniejach i być częścią polskiej społeczności StarCrafta II. Wspieranie lokalnej sceny jest niezwykle istotne, bo przyciąga nowych widzów i pozwala rozwinąć skrzydła słabszym zawodnikom. ESN2017 było świetnie zorganizowanym turniejem, na którym z przyjemnością pojawię się po raz kolejny, jeśli jego organizatorzy zdecydują się wspierać StarCrafta.
Nerchio triumfujący podczas DreamHack Valencia fot. Adela Sznajder
W kwietniu udałeś się do Stanów Zjednoczonych, gdzie wystąpiłeś podczas WCS Austin. Udało Ci się dotrzeć aż do finału, gdzie przegrałeś przeciwko Neebowi z wynikiem 4-2. Czego z perspektywy czasu zabrakło, byś mógł sięgnąć po zwycięstwo?
AB: Jestem zadowolony z wyniku, który udało mi się osiągnąć na WCS Austin. Jadąc na ten turniej, nie czułem, żeby moja forma była najlepsza, a jednak okazała się wystarczająca, aby dotrzeć do finału. Finały różnią się od wcześniejszych etapów zawodów przede wszystkim tym, że do rozegrania z przeciwnikiem mamy aż siedem map. Trzeba zatem przygotować się na grę na wszystkich mapach i trudno jest zaskoczyć przeciwnika. Bardzo często przygotowuję swoje strategie w ten sposób, aby przechytrzyć przeciwnika, a o to trudno, gdy musimy stoczyć pojedynek na większej ilości map.
Wielkimi krokami zbliża się rozgrywany w Szwecji WCS Jönköping. Kto według Ciebie sięgnie po pierwsze miejsce? Jak oceniasz szanse swoje i Elazera?
AB: Trudno powiedzieć, ponieważ StarCraft II jest dość nieprzewidywalny i rzadko kiedy zdarza się, że jedna osoba wygrywa kilka turniejów z rzędu. W StarCrafcie dosyć dużo zależy od tego, jakich przeciwników spotkamy na swojej drodze i jak ułoży się drabinka. Z drugiej strony ciągle widzimy tych samych graczy, którzy dochodzą w mistrzostwach daleko. Obstawiałbym tych samych faworytów co zawsze, czyli Neeb, ShoWTimE, Serral i ja.
Jak sądzisz, co jest przyczyną tak niskiego zainteresowania grą o tak długiej historii, jak StarCraft? Jakie zmiany mógłby wprowadzić Blizzard, aby zmienić panujący stan rzeczy?
AB: StarCraft jest jedną z niewielu gier 1 vs. 1 na scenie sportów elektronicznych, a ludzie przeważnie wolą spędzać czas ze znajomymi. W tych czasach nie ma problemów z komunikacją przez Internet, więc gry drużynowe są znacznie popularniejsze. Inna sprawa, ze StarCraft to zdecydowanie najtrudniejsza gra do opanowania i wielu ludzi decyduje się na łatwiejsze do nauki gry.
Jak wiadomo, nic nie trwa wiecznie. Czy posiadasz jakiś plan awaryjny na wypadek, gdyby Twoja kariera esportowa dobiegła końca?
AB: Przez długi czas musiałem godzić studia inżynierskie oraz karierę profesjonalnego gracza i udało mi się to. Dopiero od półtora roku zajmuję się StarCraftem w pełnym wymiarze czasu i mogę się cieszyć tytułem inżyniera. Niewielu profesjonalnych graczy skończyło swoje studia, więc myślę, że jestem w całkiem niezłej pozycji, jeśli chodzi o moją przyszłość.