Team Kinguin wygrało drugie dzisiejsze starcie przeciwko Team EnVyUs w ramach piątego sezonu ESL Pro League. Polacy zgarniają w dniu dzisiejszym komplet sześciu, bardzo ważnych punktów.

Mapa spotkania: Cobblestone

Drugie dzisiejsze spotkanie tych zespołów rozpoczęło się od wygranej przez Team Kinguin rundy pistoletowej. Polacy poszli za ciosem i wykorzystując przewagę broni – objęli trzypunktowe prowadzenie. Team EnVyUs tryumfowało podczas pierwszej potyczki z pełnymi ekwipunkami. Francuzi dążyli do wyrównania wyniku. Niestety dla naszych rodaków, ale antyterroryści kontynuowali swój powrót, broniąc się przed kolejnymi atakami ze strony Kinguin. Na szczęście dla podopiecznych Mariusza „Loord” Cybulskiego – nie byli oni zmuszeni do zagrania eco podczas kolejnej potyczki. Dobry atak przypuszczony na bs „A” zakończył się zwycięstwem terrorystów. Pingwiny grały coraz śmielej. Nie trudno się dziwić, że przy wyniku 5:7, Team EnVyUs zdecydowało się na skorzystanie z taktycznej pauzy. Po wznowieniu rozgrywki, Team Kinguin zapewniło sobie wygranie pierwszej połowy. Kwestią otwartą pozostało jednak to, z jaką przewagą Polacy rozpoczną swoje zmagania po stronie antyterrorystów. Stabilna i konsekwentna gra doprowadziły polską formację do wyniku 10:5. Druga połowa szykowała się naprawdę niezwykle ciekawie. EnVy musiałoby zagrać co najmniej tak dobrze, jak Team Kinguin, aby mieć jeszcze szanse na wygraną.

Po zmianie stron to właśnie Team EnVyUs wygrało rundę pistoletową. Francuzi zyskali niesamowitą okazję na comeback i wyrównanie. Terroryści rozpoczęli szaleńczą pogoń za przeciwnikami. Rozkład sił – podczas pierwszego fulla tej połowy – był na korzyść Kinguin. Mimo to, EnVyUs przeprowadziło niezwykle precyzyjny i skuteczny atak na bombsite „B”. Terrorystom nie udało się zdobyć piątej rundy z rzędu. To jednak nie przeszkadzało w zagraniu kolejnego fulla, gdyż ekipa Vincenta „Happy” Cervoni była w posiadaniu pokaźnego zapasu funduszy. Po raz kolejny, gdy francuski zespół już niemalże witał się z remisem, Kinguin stanęło na wysokości zadania. Polacy prowadzili 13:10. Kolejna potyczka byłą ważna dla obu zespołów. Wygrana jednego dawałaby eco drugiemu i na odwrót. Na niekorzyść Polaków wygrali ich przeciwnicy. W tej potyczce nastąpiło coś niespodziewanego. Pozostający przy życiu Grzegorz „SZPERO” Dziamałek jak gdyby nigdy nic podszedł do strzeżonej przez ScreaM'a bomby i ją rozbroił. Ta wręcz absurdalna sytuacja miała ogromny wkład w zdobycie aż czterech match-pointów ze strony polskiej formacji. Po krótkiej przerwie technicznej, Team Kinguin postawiło kropkę nad „i”, wygrywając całe starcie 16:11.