Koreańskie playoffy zaczną się już niedługo, a ich zwycięzca zostanie oficjalnym mistrzem wiosennej rundy najlepszej ligi na świecie. Czy SK Telecom T1 uda się powtórzyć sukces z zeszłego roku?

Tegoroczne playoffy zapowiadają się na jedne z najciekawszych w historii ligi, pomimo dominacji mistrzów świata podczas regularnych rozgrywek LCK. Zdecydowanie nie mamy pewności czy to właśnie SK Telecom T1 wyjdzie z boju z koroną na głowie. Nie jest to być może aż tak bezprecedensowe, lecz wydaje się nietypowym, że brak aktualnie czystego faworyta, jakim było ROX Tigers w obu zeszłorocznych rundach. W ostatnim czasie najlepiej sprawowało się Samsung Galaxy i biorąc pod uwagę formę z kilku minionych tygodni, to właśnie ta ekipa wygląda na najgroźniejszą, lecz jej oponenci również prezentują się świetnie.

Pięciu mocarzy

Bardzo ciekawym przypadkiem jest Afreeca Freecs, która jest czwartą z zakwalifikowanych do playoffów drużyn. Wydaje się, że forma zespołu jest nie do przewidzenia – w niektórych spotkaniach MaRin i koledzy wyglądali na niepokonanych, a w innych prezentowali się tragicznie. W ostatnim czasie było jednak znacznie lepiej, a formacja zdołała zdobyć kilka zwycięstw z rzędu, co pozwoliło jej zapewnić sobie miejsce w walce o koronę mistrzowską. Afreeca Freecs można więc śmiało nazwać czarnym koniem playoffów.

Przeciwnikiem MaRina i ekipy w pierwszej rundzie będzie MVP. Drużyna nie miała wielkich oczekiwań przed startem sezonu i wydawało się, że uplasują się w okolicach środka tabeli. Poziom gry formacji okazał się jednak wyższy niż przewidywano, co w dużej mierze jest efektem zachowania zeszłorocznego składu oraz przeniesienia ciężaru rozgrywki z Beyonda oraz Maxa na innych członków ekipy. Trzeba tutaj zwrócić uwagę przede wszystkim na ADD'a oraz MaHę – zarówno toplaner jak i AD Carry znacznie poprawili swoje umiejętności indywidualne i stali się filarami zespołu. Strzelec, z problemu, jakim był w zeszłym sezonie, przemienił się w zawodnika, który potrafi ponieść kolegów ku zwycięstwu w pięknym stylu. Słowem kluczowym w przypadku MVP jest jednak „współpraca” – to doskonałe zgranie jest paliwem drużyny i to dzięki niemu zespół jest jednym z najmocniejszych w lidze.

Kolejną z drużyn, które wezmą udział w playoffach League Champions Korea, jest KT Rolster. W przypadku tej formacji trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na oczekiwania przedsezonowe – KT miało być koreańskim super teamem oraz głównym przeciwnikiem SK Telecom T1. Przyczyną takich przewidywań jest skład ekipy grający pod banderą Rolster – przepełniony jest talentem i niemalże każdy zawodnik jest jednym z najlepszych na świecie na swojej pozycji. Trzech z pięciu graczy zespołu była także częścią koreańskiego exodusu i ich powrót do ojczyzny budził wiele nadziei. Największe oczekiwania ciążyły na dolnej alei ekipy – Deft oraz Mata mieli być potęgą wśród koreańskich bottom lane'ów. Niestety nie wszystko okazało się tak piękne jak zapowiadano. Znany z bycia doskonałym shotcallerem i liderem Mata boryka się z przewodzeniem drużynie, która ma spore problemy z podejmowaniem decyzji w późniejszych fazach gry. Dodatkowo Smeb i Deft nie dominują oponentów w takim stopniu jak spodziewano się tego przed rozpoczęciem sezonu.

Zwycięzca walki w drugiej rundzie playoffów zmierzy się w następnej fazie turnieju z Samsung Galaxy. Wydaje się, że drużyna powinna wygrać spotkanie, niezależnie od tego z kim będzie musiała zmagać się o przejście dalej. Wicemistrzowie świata są ostatnio w genialnej formie i nikt nie był w stanie ich powstrzymać w ciągu minionych tygodni – nawet SK Telecom T1 ugięło się pod butem Crowna i spółki. Z tego powodu można nawet pokusić się o nazwanie Samsung Galaxy faworytem turnieju. Jest to jednak stwierdzenie dość ryzykowne, gdyż każdy z biorących w playoffach udział zespołów wydaje się dobrym pretendentem do tytułu króla.

Jeżeli już o królach mowa, to wśród faworytów nie można zapomnieć o SK Telecom T1. Mistrzowie świata mają za sobą niemalże bezbłędny regularny wiosenny split i z pewnością będą chcieli powtórzyć swój sukces z zeszłego roku, kiedy to udało im się wygrać z ROX Tigers. Faker i ekipa zdecydowanie są w dobrej formie, chociaż ostatnie tygodnie pokazały, że nawet Bogowie krwawią. Przegrana z Samsung Galaxy była miażdżąca, a po rekacjach trenera kkOmy widać było, że nie jest zadowolony ze swoich podopiecznych. Pomimo tego, wydaje się, że SK Telecom T1, czekające w finale, będzie ogromnym wyzwaniem dla drużyny, której uda się dojść do ostatniej fazy turnieju.

Pięć dróg do zwycięstwa

Afreeca Freecs

Dla Afreeca Freecs kluczowym aspektem będzie forma Spirita – zazwyczaj głównymi carry są KurO i MaRin, lecz to od junglera najczęściej zależy ogólna forma drużyny. Wydaje się, że w momentach kiedy leśnik przejmuje kontrolę nad rozgrywką, Afreeca Freecs sprawuje się znacznie lepiej – jak dobrze naoliwiona maszyna – a gdy Spirit nie dominuje, zaczynają się problemy. Najwięcej przykrych niespodzianek widzimy na górnej alei – MaRin nadal jest świetnym zawodnikiem, a jego umiejętności mechaniczne praktycznie nie mają sobie równych, lecz toplaner często ma problemy ze zbyt agresywną grą. Nie przejmuje się przeciwnikiem, ani jego junglerem, co bardzo często kończy się katastrofą w górnej części mapy Afreeca Freecs. Jednakże w momentach kiedy jego styl działa, to drużyna kompletnie dominuje. MaRin ma najwyższą różnicę w punktach doświadczenia oraz zabitych minionach w 10 minucie z wszystkich toplanerów. Oznacza to, że jego agresja jest opłacalna, lecz tylko w przypadku, gdy zespół kontroluje rozgrywkę na tyle, by gwiazda ekipy mogła sobie na to pozwolić. Ważnym punktem formacji w ostatnim czasie był też AD Carry – Kramer. Dotychczas nie radził sobie zbyt dobrze, a jego obrażenia na minutę były bardzo niskie, jednakże w kilku minionych tygodniach zdecydowanie podniósł poziom swojej gry. W grach Ezrealem nieraz kompletnie poniósł drużynę i stał się filarem dla zespołu. Kluczem do sukcesu dla Afreeca Freecs jest więc kontrola i dobre przewidywanie ruchów oponentów przez Spirita, pohamowanie zbyt agresywnych ruchów MaRina oraz utrzymanie formy Kramera. W przypadku spełnienia tych wszystkich aspektów gry drużyny, wydaje się że zespół może powalczyć nawet o tytuł.

MVP

MVP, które zmierzy się w pierwszej rundzie z Afreeca Freecs, będzie musiało utrzymać formę swoich dwóch głównych playmakerów. Jeżeli jungler – Beyond oraz support – Max nie będą pracować na najwyższych obrotach, wydaje się, że zespół nie ma szans pojedynkować się z innymi drużynami. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnim czasie zdecydowanie polepszyła także reszta drużyny, a przede wszystkim ADD oraz MaHa. Toplaner stał się bardzo solidnym filarem zespołu i prezentuje się nieźle, niezależnie od przeciwnika oraz sytuacji, a AD Carry z problemu, jakim był w zeszłym sezonie, przekształcił się w mocnego zawodnika, który potrafi ponieść ekipę. Widać to przede wszystkim w jego ostatnich meczach, w których pokazał się bardzo dobrze m.in. na Caitlyn czy Varusie. Niestety ani ADD ani MaHa nie potrafią jednak mieć decydującego wpływu na wynik rozgrywek – tak jak wspominałem wcześniej, praktycznie zawsze o wygranej MVP przesądzają zagrania Beyonda lub Maxa. W tym sezonie to właśnie support zaprezentował się genialnie, odnotowując na swoim koncie wiele wspaniałych akcji, jak chociażby jego quadra kill jako Sion w spotkaniu przeciw KT Rolster. Jest jednak jeszcze jeden czynnik, który sprawia że MVP jest bardzo groźnym przeciwnikiem dla innych uczestników playoffów. Chodzi tu o doskonałe zgranie zespołu i współpracę pomiędzy zawodnikami – drużyna niemalże zawsze działa niczym szwajcarski zegarek. Gracze są dokładnie tam gdzie powinni, pomagają sobie nawzajem, umieją odnaleźć najlepsze rozwiązania w trudnych sytuacjach – tutaj zasługa leży głównie po stronie dolnej alei MVP, gdyż to MaHa i Max zajmują się przewodzeniem ekipie i to oni podejmują decyzje. W walce o koronę, ciężar rozgrywki i stres mogą jednak zachwiać pewnością botlane'u zespołu. Jeżeli uda im się jednak zachować zimną krew i kontynuować dotychczasową passę dobrych zagrań, to MVP z pewnością będzie pojedynkować się z oponentami jak równy z równym, pomimo nieco gorszego składu.

KT Rolster

Tak jak wspominałem wcześniej, KT musi sprostać bardzo wysokim oczekiwaniom fanów – jako koreański super team nie mogą sobie pozwolić na słabe wyniki. Jednakże drużyna boryka się z problemami, które uwidaczniają się coraz bardziej – chodzi tu głównie od decyzje jakie podejmuje w środkowej i końcowej fazie gry. Support zespołu – Mata jest znany ze swojego shotcallingu i bycia świetnym liderem, jednakże w szeregach KT ewidentnie jest jakiś zgrzyt, gdyż ekipa popełnia wiele błędów właśnie w tych aspektach. Zawodnicy formacji są jednymi z najlepszych na świecie na swoich pozycjach i wczesne fazy rozgrywki idą im bardzo dobrzeZespół ma najwyższą różnicę w budżecie w 15 minucie z całej ligi – udaje im się zdobyć niemalże półtora tysiąca więcej sztuk złota niż oponentom. Potem zaczynają się jednak trudności, a przewaga wypracowana na początku gry szybko zanika. Dzieje się tak z powodu problemów z przydzielaniem ról oraz linii zawodnikom. Często dochodzi do sytuacji gdzie KT Rolster błąka się po mapie bez większego celu, podczas gdy przeciwnicy nadrabiają różnicę w złocie i tworzą wizję, by uderzyć na ekipę Maty w dobrym momencie. Jednakże niejednokrotnie indywidualne umiejętności graczy koreańskiego super teamu okazują się wystarczające, by wygrać spotkanie pomimo gorszych decyzji. Niemalże perfekcyjnie prezentuje się w tym sezonie Score, który doskonale czyta oponentów i wspomaga swoje linie – ma na koncie także wiele pięknych kradzieży Nashorów czy Elder Dragonów. Drugim zawodnikiem zasługującym na pochwałę jest Deft – AD Carry zadaje ogromną ilość obrażeń na minutę, jedynym lepszym od niego w tym aspekcie jest Bang z SKT. Strzelec KT jest jednak bardziej kluczowy dla zespołu, gdyż jego obrażenia stanowią niemalże 28% wszystkich zadanych przez drużynę. Niestety wydaje się, że doskonała forma Defta i Score'a nie wystarczy by zajść daleko w playoffach, gdzie inne ekipy również są na bardzo wysokim poziomie i potrafią ukarać błędy w rotacjach czy decyzjach podejmowanych przez KT Rolster. Z tego powodu wydaje się, że by wygrać zespół musi poprawić przede wszystkim grę makro, gdyż indywidualne umiejętności graczy mogą nie wystarczyć.

Samsung Galaxy

W drodze po koronę zwycięzca drugiej rundy turnieju będzie musiał zmierzyć się z wicemistrzami świata – Samsung Galaxy. Zespół jest ostatnio w genialnej formie i wydaje się, że nikt nie jest w stanie powstrzymać Crowna i ekipy. Głównym carry drużyny jest wszak właśnie midlaner, który zadaje na swojej pozycji najwyższe  obrażenia na minutę w lidze – aż 567. Jest też drugim wśród zawodników środka jeżeli chodzi o % obrażeń w ekipie – przyczyną niemalże 29% szkód powodowanych przez Samsung jest Crown. Fenomen jego formy polega jednak na tym, że nie jest najbardziej wymagającym graczem w aspekcie zdobywanego złota – aż trzech midlanerów konsumuje więcej zasobów zespołu, robiąc z nimi znacznie mniej. Oprócz Crowna doskonale prezentującym się zawodnikiem Samsung jest Haru, który zasługuje na ogromną pochwałę. W zeszłym sezonie jungler, pod banderą CJ Entus nie sprawił się zbyt dobrze, był jednym z gorszych leśników w lidze, lecz wiosenna runda bieżącego roku pokazała jak ogromny potencjał drzemie w tym zawodniku. Haru doskonale przewiduje ruchy oponentów i planuje swoje zagrania tak, że niemalże zawsze wychodzi w stosunku do przeciwników na plus. Jego różnica w punktach doświadczenia w 10 minucie jest ogromna i wynosi aż 223 xp, podczas gdy drugi w tym aspekcie jungler ligi może pochwalić się tylko 117 xp. Haru jest także najlepiej farmiącym leśnikiem, co wskazywałoby na pasywny styl – nic bardziej mylnego. Zawodnik Samsung jest bardzo agresywny i kreuje przewagę dla drużyny poprzez udaremnianie ruchów przeciwnego junglera, podobnie jak były gracz ROX Tigers – Peanut. Cała reszta składu wicemistrzów świata również prezentuje się solidnie, lecz żaden z innych zawodników nie jest tak ważny jak Haru i Crown, którzy na swoich barkach niosą ciężar gry. Samsung Galaxy wydaje się w tej chwili najmocniejszą ekipą w lidze – indywidualnie każdy z graczy pokazuje się z naprawdę dobrej strony, lecz współpraca i aspekt gry drużynowej także są na najwyższym poziomie. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki można wysnuć wniosek, że to właśnie Crown i koledzy sięgną po koronę tej wiosny.

SK Telecom T1

Walka o koronę niemalże nigdy nie jest łatwa, lecz w tym splicie wydaje się wyjątkowo trudna. W finale playoffów na oponentów będzie czekało ostateczne wyzwanie – Faker i ekipa. Midlaner ma za sobą kolejny genialny sezon, lecz nie dominował tak bardzo jak uprzednio – wydaje się, że Crown sprawił się nieco lepiej. Jednakże po stronie zawodnika środkowej alei SK Telecom T1 zawsze stoi odporność na stres – Faker nigdy nie zawiódł w kluczowych momentach i nie zapowiada się, żeby miało się to zmienić. Oprócz niego doskonale sprawują się także Bang oraz Huni. Obaj członkowie formacji prezentują szczytowy poziom i doskonałe umiejętności indywidualne. Wydawałoby się, że z taką ilością talentu zespół będzie miał problemy z przydziałem ról i złota, lecz trener SKT – kkOma poradził sobie doskonale. Każdy zawodnik wie co i kiedy ma robić, a także zna swoje miejsce w danej kompozycji, co pozwala uniknąć deficytów budżetowych najważnieszych, w konkretnym spotkaniu, graczy. Niestety jak każda drużyna, nawet SK Telecom T1 ma swoje problemy. Są to przede wszystkim średnie wczesne fazy gry, które nieraz stawiają formację w ciężkiej sytuacji. Jest to o tyle dziwne, że jungler zespołu – Peanut, jest znany ze swojej agresji i kontroli właśnie początków meczów. Jednakże po okiem kkOmy jego styl został nieco stonowany, a leśnik gra o wiele spokojniej. Wydaje się jednak, że nie do końca służy to ani jemu ani drużynie – Peanut często nie czyta przeciwników tak dobrze jak udawało mu się to w zeszłym sezonie, gdy wydawał się być najlepszym junglerem na świecie. By wygrać koronę leśnik najprawdopodobniej będzie musiał się jednak zmierzyć z Haru, który jest w genialnej formie. Być może okaże się to ciężkim zadaniem pomimo podobnych preferencji obu zawodników. Dlatego wydaje się, że SK Telecom T1 będzie musiało poprawić wczesne fazy gry – przeciw drużynom z czołówki ligi, przewaga oddana oponentom spowoduje przegraną. Kluczem do sukcesu i remedium na część problemów zespołu mistrzów może okazać się  „spuszczenie ze smyczy” Peanuta i pozwolenie mu na agresję i próbę mechanicznego ogrania przeciwników.

Korona jest tylko jedna

Każda z ekip, które znajdują się w playoffach jest bardzo groźna i każda ma szansę na zwycięstwo. Jednakże najmocniejszymi ekipami są Samsung Galaxy i SK Telecom T1, pomiędzy którymi ciężko jest wyróżnić faworyta. W świetle ostatnich meczów skłaniałbym się w stronę wicemistrzów świata, lecz Faker i koledzy zawsze prezentują się genialnie w kluczowych momentach. Ciekawym przypadkiem jest także Afreeca Freecs, którzy mogą stać się ogromnym zaskoczeniem – są prawdziwym czarnym koniem turnieju, a jeśli drużyna będzie w najwyższej formie, na pewno powalczy o wysokie lokaty. Zarówno MVP jak i KT Rolster są bardzo mocnymi ekipami, lecz obie mają problemy i zbytnio polegają na pojedynczych zawodnikach, by można było traktować je jako jednostki potrafiące dojść aż do finału. Korona jest wszak tylko jedna, a wydaje się, że w tym sezonie sięgnie po nią Crown, który prezentuje się tej wiosny genialnie i stoi klasę wyżej niż jakikolwiek inny midlaner. Kluczem do pokonania SK Telecom T1 zawsze było zneutralizowanie dominacji Fakera i przyciśnięcia zespołu do ściany, a jeżeli ktokolwiek jest w stanie tego dokonać, to będzie to właśnie Crown i Samsung Galaxy.