Drugi i trzeci dzień dziewiątej kolejki LCK były wypakowane akcją po brzegi. W ciągu czterech spotkań mieliśmy szansę oglądać aż dwanaście gier, z których zwycięsko wyszło m.in. SKT, które nadal znajduje się na szczycie LCK.
Pierwsze ze środowych spotkań przyniosło zmianę w górnej części tabeli. MVP, które pokonało KT Rolster, przypieczętowało los przeciwników jako drużyny z trzeciego miejsca. Mecz rozpoczął się zgodnie z założeniami – PawN i ekipa po wyborze bardzo silnej kompozycji, przejechali się po oponentach, nie dając im niemalże żadnych szans. MVP udało się co prawda zdobyć wszystkie Nashory oraz Elder Dragona, lecz nawet z tymi wzmocnieniami nie byli w stanie pokonać przeciwników.
Szybko jednak okazało się, że losy spotkania nie są przesądzone – w drugiej grze MVP udało się odwrócić bieg meczu po niesamowitym występie Maxa. Wspierający, grający Sionem, kompletnie zniszczył oponentów w jednej z walk, gdzie zdołał podrzucić czterech przeciwników, co zaowocowało ich śmiercią. Zdobyty po tym Nashor przypieczętował losy KT Rolster – MVP wyrównało wynik w serii, wymuszając trzecią grę.
Walka na ostatniej mapie spotkania była daleka od wyrównanej. Beyond, grający Elise, zdominował rozgrywkę od pierwszej minuty. Wkrótce, już całe MVP wygrywało swoje linie, powoli dusząc wszelki opór po stronie KT Rolster. Mimo jednego zdobytego Nashora nie byli oni w stanie zatrzymać przeciwników. Dzięki zwycięstwu nad oponentami, MVP przybliżyło się do podium, do którego brakuje im już tylko jednej wygranej i kolejnego potknięcia KT.
Drugi ze środowych meczów również przyniósł ogromną ilość emocji. Pojedynkowało się w nim SK Telecom T1 oraz Longzhu Gaming. Drugi z tych zespołów ma za sobą kilka dość przykrych przegranych i nie mogł znaleźć formy, przez co nikt nie spodziewał się, że mecz będzie tak zacięty. Jednakże juz w pierwszej grze Longzhu Gaming pokazali na co ich stać – niesamowicie zaprezentował się PraY, który na Ashe był kompletnie nieśmiertelny, siejąc zamęt w szeregach wroga.
SK Telecom T1 nie jest jednak łatwą ekipą do złamania i szybko podnieśli się po dotkliwej porażce – na górnej alei Profit, który zastąpił Huniego, zaprezentował się bardzo solidnie. Nie on był jednak gwiazdą drugiej mapy, to Faker na Cassiopei zniszczył oponentów. Pomimo braku butów, był nie do zatrzymania i parł cały czas do przodu pozbawiając przeciwników pola do manewru.
Trzecia gra miała więc przesądzić o wyniku meczu. Tym razem bohaterem drużyny mistrzów był Peanut. Młody leśnik wybrał Lee Sina, który jest jednym z jego najlepszych herosów, co było bardzo dobrze widać, gdyż Crash nie mógł znaleźć odpowiedzi na jeo agresję. Peanut zdominował rozgrywkę i niemalże sam wywoływał taką presję, że zwycięstwo SKT było tylko kwestią czasu. Mistrzom świata udało się zakończyć grę już w 33 minuty.
Czwartkowe spotkania rozpoczęły się meczem z samego dołu tabeli. Jin Air Green Wings podjęło w nim Kongdoo Monster. Obie drużyny dzieliło tylko jedno zwycięstwo, lecz po wygranej, “Samoloty” odskoczyły przeciwnikom jeszcze dalej. Głównie za sprawą Kuzana, który powoli wraca do formy z zeszłego sezonu i niejednokrotnie niemalże samodzielnie pokonuje przeciwników. To właśnie midlaner zdominował rozgrywkę na pierwszej mapie, dając swojej drużynie przewagę. Potem znów pojawiły się jednak problemy Jin Air z junglerami w zespole, gdyż Punch kompletnie ogrywał Raise’a powodując, że tym razem to jego zespół wyszedł na prowadzenie. Kongdoo, które wydawało się lekko zagubione w sytuacji przewagi, poradziło sobie jednak bardzo dobrze i zdołało doprowadzić do wyrównania w serii.
Ostatnia mapa spotkania przyniosła jednak wynik, którego spodziewała się większość stałych widzów ligi. Jin Air wymieniło junglerów, a UmTi po kilku słabych tygodniach, zaprezentował się bardzo dobrze. Rengar w jego rękach był bardzo użytecznym narzędziem zapewniania reszcie zespołu kontroli, co poskutkowało trzecią wygraną Jin Air w LCK.
Rozgrywki ostatnich dwóch dni zakończyło spotkanie Afreeca Freecs i bbq Olivers. Jak zawsze w przypadku zespołu MaRina, nie można było przewidzieć w jakiej formie będzie drużyna, lecz w pierwszej grze, Afreeca zaprezentowało się genialnie. Po stronie zespołu było także szczęście, gdyż wzsystkie smoki jakie zdobył Spirit, były Infernal Dragonami. Wydaje się jednak, że mityczne bestie nie miały jednak większego wpływu na pierwszą grę, gdyż bbq Olivers nie udało się zdobyć nawet jednego zabójstwa.
O wiele lepiej poszło im jednak na drugiej mapie meczu. Tempt, który wybrał Zeda, kompletnie zmiażdżył oponentów, a po stronie Afreeca atmosfera stała się bardzo napięta. Po perfekcyjnym występie na początku spotkania, Freecs przypominało sklejkę z solo kolejki. Bardzo źle zaprezentowała się m.in. dolna alejka zespołu – Kramer i TusiN zagrali tragicznie. Odkupili jednak swoje winy na ostatniej mapie meczu, gdzie AD Carry włożył drużynę do plecaka i poniósł do zwycięstwa, zapewniając ekipie szansę na udział w playoffach.
Po przerwie jaka czeka nas w piątek, League Champions Korea powróci już w sobotę z kolejnymi gorącymi meczami. Pojedynkować będą się Samsung Galaxy z SK Telecom T1 oraz MVP z ROX Tigers.