Tajwańskie rozgrywki League of Legends są mało znane wśród europejskiej społeczności. Z pewnością po wyeliminowaniu elity EU LCS rozpoznawalność Flash Wolves wzrośnie, choć z pewnością nie wszyscy będą darzyć tryumfatora Intel Extreme Masters sympatią. Na drodze do pierwszego miejsca z ich ręki polegli zawodnicy H2k i G2 Esports.

Co ciekawe, te dwie drużyny grały przeciwko sobie pierwszego dnia zmagań w ramach IEM Katowice. Gładka wygrana FW w grupie zwiastowała trudne wyzwanie dla G2. Niestety przewidywania okazały się słuszne. Europejska formacja przegrała dwie gry i musiała zadowolić się drugim miejscem. Co więcej, zaprezentowała się słabiej niż H2k w meczu półfinałowym. Tajwańska ekipa imponowała spokojem i rozwagą – nie dopuszczając do żadnych przypadkowych zabójstw nie pozwolili ugrać nic przeciwnikom na początkowym etapie, z morderczą precyzją eliminując przeciwników w walkach zespołowych. Wystarczył tylko jeden poważny błąd G2, by MMD i spółka wzięli Barona. Agresywny rajd na Nexus wspierany wzmocnionymi minionami okazał się nie do zatrzymania.

Takie zakończenie pierwszej mapy chyba mocno podłamało G2, gdyż druga mapa w ich wykonaniu wyglądała jeszcze gorzej. zawodnicy Flash Wolves poczuli się na tyle pewnie, że zrezygnowali z typowego dla siebie spokojnego prowadzenia gry i zaskoczyli ekipę Zvena bardzo wysokim tempem. Dwa szybkie smoki poparte znaczną przewaga funduszy pozwoliły na zabranie Barona już w 21 minucie. Kilka minut później było po wszystkim – europejski team nie miał absolutnie żadnych argumentów, by odeprzeć nacierających bezlitośnie przeciwników. Choć Europa zaprezentowała się na IEM Katowice nieźle, to widać, że siła „naszego” regionu nie zagraża mocniejszym ekipom z Dalekiego Wschodu i importowanie zawodników nie stanowi żadnego rozwiązania tej dysproporcji umiejętności. O ile półfinał z udziałem H2k zapalił iskierkę nadziei, tak finał rozwiał wszelkie wątpliwości – sukcesy drużyn ze Starego Kontynentu na arenie międzynarodowej to jeszcze odległa perspektywa.