W rozgrywkach League of Legends finałowe mecze rzadko toczą się z udziałem zespołów z poza Korei. Choć na Intel Extreme Masters przyjechała z Dalekiego Wschodu drużyna z dolnej części tabeli, to stała się ona nie lada wyzwaniem dla najlepszego europejskiego zespołu – G2 Esports.
Początki nie zwiastowały niczego dobrego. ROX Tigers rozpoczęło mecz bardzo solidnie, wygrywając pierwszą mapę. Koreańczycy wyglądali na zdecydowanie lepszych i zacząłem się obawiać, że wizja europejskiego finału IEM Katowice właśnie zaczyna się oddalać. W drafcie drugiego pojedynku G2 zaryzykowało – wybór Ahri z pewnością był pewnym zaskoczeniem. Jak się wkrótce okazało, bardzo dla ROX nieprzyjemnym, gdyż Perkz stał się jednym z głównych autorów wygranej, która doprowadziła do decydującego starcia.
Trzecia mapa z pewnością będzie się jeszcze śnić po nocach każdemu kibicowi G2. Początek wyglądał źle – po 20 minutach przewaga Tygrysów była znaczna, zaś sama gra europejskiego zespołu wyglądała dość słabo. Kiedy w końcu wydawało się, że Expect i koledzy dochodzą do głosu, świetną kradzieżą Barona popisał się jungler ROX – SeongHwan. Sytuacja wymagała desperackich kroków i G2 takie podjęło. Kolejny Baron padł ich łupem dzięki wizji na mapie – leśnik przeciwników pojawił się w okolicach dolnej alei, co pozwoliło podjąć udaną próbę zdobycia Nashora.
Od tej chwili trenowani przez YoungBucka zawodnicy nabierali wiatru w żagle i zaczęli odrabiać starty. Nie dali złamać się presji i dzięki lepszym walkom zespołowym zgarnęli kolejnego Barona, przechodząc z pomocą tego wzmocnienia do ofensywy. Jakby było mało, o wyniku spotkania przesądził czwarty Nashor. W walce o uzyskanie lepszej pozycji do jego zabicia G2 pozbawiło życia trzech graczy ROX Tigers. W połączeniu z presją minionów na dolnej alei otworzyło to drogę do Nexusa i finału.