Po bardzo długim pojedynku i nieudanym comebacku, Virtus.pro przegrało swoje pierwsze dzisiejsze spotkanie przeciwko Fnatic. Szwedzi na de_cobblestone pokazali się z bardzo dobrej strony, co nie zmienia faktu, że po stronie VP zdarzało się wiele niepotrzebnych błędów. Ostateczny wynik: 14:16.

Mapa spotkania: Cobblestone.

Pierwszy dzisiejszy mecz pomiędzy tymi dwoma drużynami odbył się na de_cobblestone. Polska ekipa w dobrym stylu zaatakowała antyterrorystów z fnatic i szybko zdobyła pierwszą rundę pistoletową. Pomimo małych problemów z LekrO oraz jego deaglem, Virtus.pro wygrało anty-eco oraz idąc za ciosem- wyszło na trzypunktowe prowadzenie. Po tych pierwszych trzech starciach, mogliśmy odnieść wrażenie, że to nie będzie łatwy mecz dla polskiego zespołu. Pierwszy full już po części potwierdził te przypuszczenia. Terroryści bardzo dobrze weszli oraz zajęli bombsite „B”, ale Simon „twist” Eliasson oraz John „wenton” Eriksson wręcz podręcznikowo odbili bs, który zajmowało czterech przeciwników i rozbroili podłożoną bombę.  Ta wygrana dała fnatic dobrą okazję do odrobienia strat, co też Szwedzi wykorzystali. Szybko na tablicy wyników ujrzeliśmy rezultat 3:3. Antyterroryści nie mieli zamiaru przestać i po pokonaniu przeciwników wyszli na prowadzenie. Fnatic wykazywało się dużymi umiejętnościami i już po chwili zdobyli swoją szóstą z rzędu rundę. Po następnym starciu doszło do technicznej pauzy, podczas której obie drużyny mogły się naradzić, a VP mogło porozmawiać o błędach, które popełniali dotychczas w tym meczu.  Po wznowieniu, sytuacja polskiego zespołu ani trochę nie uległa poprawie. Szwedzi runda po rundzie doprowadzili do rezultatu 10:5 i nic nie wskazywało na to, że na dziesięciu punktach w pierwszej połowie się skończy. W tym momencie, Virtus.pro w końcu zaatakowało i co ważniejsze- obroniło zajęty bombsite! W głowie pojawiało się tylko pytanie: dlaczego na taki atak musieliśmy czekać aż dziesięć kolejnych rund? Polacy zwyciężyli w ostatnim starciu, dzięki czemu pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 10:5 dla fnatic.

Drugą część tego spotkania rozpoczęliśmy od kolejnej pistoletówki wygranej przez polski team. Na szczęście- Virtus.pro poradziło sobie z rushującym z TEC-9 przeciwnikiem w rundzie następnej. VP zdobyło komplet punktów po tych pierwszych trzech starciach w drugiej połowie. Podopieczni Jakuba „kubena” Gurczyńskiego pomimo dobrego początku przegrali pierwszego fulla. Wynik wynosił już 11:8  dla Szwedów. Terrorystom nie udało się jednak pójść za ciosem i przegrali kolejną rundę. Na nieszczęście Virtusów- taka sytuacja nie powtórzyła się drugi raz, a sami antyterroryści musieli zagrać pierwsze w tej połowie eco. Sytuacja polskiej drużyny nie wyglądała ciekawie. Rezultat, jaki widniał na tablicy wyników wynosił już 13:9 dla fnatic. Nie chcąc przegrać, Virtus.pro było zmuszone obronić się przed następnym atakiem swoich przeciwników. Słaba ekonomia i wyposażenie jednak na to nie pozwoliły, a terroryści byli już o krok od pierwszego zwycięstwa. Jedyną nadzieją dla „Złotej Piątki” było doprowadzenie do remisu, a później ewentualnie wygranie w dogrywce. Dlaczego tak? Ponieważ przy tak grającym fnatic wręcz nie było mowy o wygraniu z nimi mając jedynie pistolety plus jeden karabin. Po ogromnej przerwie, która trwała ponad trzydzieści minut- pierwszą rundę wygrali Polacy. Ogromną zasługę w tym miał Paweł „byali” Bieliński, który praktycznie jedną serią pozbawił życia trzech przeciwników. VP odrobiło już cztery, a następnie pięć punktów. Najgorszym scenariuszem, jaki mogliśmy zobaczyć w tym momencie było przegranie ostatniego starcia. Niestety, przez kilka drobnych błędów, własnie tak się stało, a Virtus.pro przegrało z fnatic 14:16.