Fnatic od sezonu drugiego zawsze pojawiało się na Mistrzowach Świata, niestety w tym roku europejscy giganci nie pojawią się na Worldsach. Jutro, w finale gauntleta okaże się, czy ostatnim reprezentantem naszego regionu będzie Splyce, czy Unicorns of Love.

Półfinałowy mecz europejskiego turnieju kwalifikacyjnego na Worldsy rozpoczął się! Pierwsza gra powitała nas standardowymi banami ze strony Fnatic, oraz nieco mniej typowymi wykluczeniami ich przeciwników. Jednorożce pozbyły się Brauma – to na tym herosie Bora „YellOwStaR” Kim wydawał się radzić sobie najlepiej. Kompozycja Unicorns of Love została wybrana w celu obrony Tristany i zapewnienia Kassadinowi możliwości ataku na carry postaci oponentów. Fnatic zadowoliło się Gangplankiem, Taliyah oraz Jhinem – postaciami, które ze względu na swoją potęgę często trafiają na listę banów w innych regionach (Korea, Taiwan, Chiny).

Znane ze swojej szybkiej gry Jednorożce od razu przypuściły atak na przeciwników. Pierwsza krew przelała się na górnej alei, kiedy Mateusz „Kikis” Szkudlarek popełnił błąd, podchodząc zbyt blisko oponentów. Pomimo ogromnej przewagi w złocie po stronie junglera Fnatic, gra nie szła po myśli jego ekipy – ciągła agresja UoL i presja jaką wywoływał Kassadin spowodowały, że Fabien „Febiven” Diepstraten był praktycznie wykluczony z meczu. Dominacja Jednorożców nad oponentami rosła wraz z wydłużaniem się czasu trwania pierwszej mapy spoktania. Teamfight w 30 minucie, w którym UoL zdobyło 4 zabójstwa i Nashora wkrótce zapewnił „różowym” zwycięstwo.

Fnatic, przybite porażką w pierwszej grze, postanowiło zmienić swoje podejście do fazy picków i banów – na górnej alejce pojawił się Yasuo, który stał się bardzo popularny w solo kolejce. Kikis wybrał tego championa w celu zniwelowania potęgi Gnara. W odpowiedzi na niekonwencjonalego herosa Fnaticu, midlaner Unicorns of Love zdecydował się na również rzadko widywanego Ryze'a. W celu zapewnienia mu możliwości inicjacji potyczek Jednorożce dobrały Sivir oraz Elise z jej użyteczną kontrolą tłumu.

Druga mapa spotkania przeniosła ciężar gry z górnej i środkowej alei na dolną, gdzie polała się pierwsza krew, w potyczce, która dała UoL przewagę w złocie i zabójstwach. Yasuo wybrany przez Polaka okazał się nie być dobrą odpowiedzią na Gnara dominującego toplane. Pick Kikisa wydawał się być kompletnie bezużyteczny – pod koniec gry miał zadanych mniej obrażeń niż Lee „Spirit” Da-yun, grający tank Rek'Sai. W teamfightcie na smoku Yasuo, który nie miał jeszcze wystarczająco dużo zakupionych przedmiotów został zabity w mgnieniu oka, zostawiając drużynę w sytuacji 4 vs 5. UoL wykorzystując niesprzyjającą przeciwnikom sytuację zdobyli ace'a oraz Infernal Drake'a. Marazm Fnaticu, oraz bardzo nietrafiony wybór herosa na górną aleję spowodowały, że zeszłoroczni półfinaliści Mistrzostw Świata zmuszeni byli oddać drugę grę oponentom i znaleźć się krok od bycia wyeliminowanym z turnieju.

Ostatnia mapa meczu pokazała jak ogromne problemy ma Fnatic z fazą picków i banów – Unicorns of Love udało się położyć ręce na Shenie, Sivir i Vladimirze. Te trzy postaci są bardzo silne same w sobie, lecz ich połączenie jest nie do powstrzymania. Pomysłem na zatrzymanie tak potężnych championów było wzięcie Maokaia, który od zawsze był mniej wymagający mechanicznie niż inne herosy, co dobrze wpłynęło na grę Kikisa. Pomimo podniesienia poziomu rozgrywki ze strony przegrywającej drużyny, Fnatic nadal nie mieli pomysłu na grę, a ich ruchy na mapie cechował brak zorganizowania. Jednorożce nie potrzebowały wiele – udany dive na topie daje im 4 zabójstwa okupione tylko jedną śmiercią. Ostatnia mapa spotkania, która dotychczas była dość równa, zaczęła pokazywać, że to UoL jest jednak lepszą drużyną i to oni zasługują na miejsce w finale turnieju kwalifikującego na Mistrzostwa Świata!