Pogromem nazwać można pierwsze dwa spotkania w tej serii ćwierćfinałowej pomiędzy H2k-Gaming a Fnatic. Niesamowite spotkanie rozegrał polski jungler, Marcin „Jankos” Jankowski, który zostaje MVP tego pojedynku.
Przedwczesnym finałem wielu określa dzisiejsze spotkanie pomiędzy Fnatic a H2k-Gaming. Problemy techniczne nie pozwoliły rozegrać tego spotkania w niedzielę, jednak w związku ze zbliżającą się datą rozpoczęcia półfinałów trzeba było rozegrać ten mecz jak najszybciej. Całe szczęście dziś uniknęliśmy ponad dwóch godzin opóźnienia, a gracze mogli w pełni skupić się na jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań bieżącego roku. Wszyscy patrzyli głównie na pojedynek na dolnej alei, gdzie FORG1VEN wraz z Vanderem walczyli przeciwko Rekklesowi i YellOwStaRowi.
Pierwsza gra zaprezentowała nam bardzo ciekawą kompozycję zespołu ze strony H2k-Gaming. Zdecydowali się oni na połączenie magicznych obrażeń z kontrolą tłumu, co miał dawać Ekko wraz z Elise oraz Tariciem. Po przeciwnej stronie gracze Fnatic postawili na bardziej defensywny zestaw, który skupiał się raczej na obijaniu rywali. Już na samym początku Marcin „Jankos” Jankowski zdecydował się na agresywne wejście, dzięki czemu po raz kolejny udowodnił czemu to on jest „królem firstbloodów”. Gracze H2k-Gaming bardzo długo kontrolowali to spotkanie, bardzo spokojnie podchodzili do każdej walki i każdego celu. Bardzo słabo spisał się Mateusz „Kikis” Szkudlarek, który zdecydował się na wybór Gankplanka. Nie należy jednak wskazywać go jako winnego porażki, powiem cała drużyna Fnatic zagrała bardzo słabo, dzięki czemu ich rywale wyszli na prowadzeniu w tym BO5.
Kolejne starcie przyniosło nam dwie zupełne inne kompozycje. Tym razem to H2k-Gaming zdecydowało się na postacie skupiające się głównie na obijaniu rywali. Początek wcale nie pokazywał, że gra po raz kolejny zostanie zdominowana przez ekipę Jankosa. Całkiem dobre próby ataków ze strony graczy Fnatic nie przynosiły jednak oczekiwanego rezultatu. O wiele lepsza gra Kikisa miała pomóc jego drużynie, jednak wciąż czegoś brakowało. Bardzo niepotrzebne błędy w wykonaniu najbardziej utytułowanej drużyny Europy tylko pomagały ich rywalom w osiągnięciu oczekiwanego wyniku. Próba zrobienia Barona przez H2k-Gaming nie zakończyła się na początku sukcesem, jednak brak wykorzystania szansy odrobienia przewagi przez Fnatic spowodowało, że to Vander i jego koledzy byli kolejny krok bliżej półfinału.
Dopiero trzecia gra sprawiła H2k-Gaming problemy. Dość dobry początek w ich wykonaniu nie zapowiadał tego, że midgame zostanie całkowicie zdominowany przez ich rywali. Wczesna faza meczu po raz kolejny była pokazem umiejętności polskiego junglera, który nie miał sobie równych. Jego świetne wejścia m.in. podczas zdobywania pierwszej krwi na środkowej alei mogły wzbudzić wiele emocji. W pewnym momencie jednak Fnatic odrobiło stratę w złocie, a nawet ją powiększyło. Wygrany teamfight dał nadzieje ekipie Martina „Rekkles” Larssona, choć znów do głosu zaczęli dochodzić ich rywale. Wystarczyła jednak kolejna walka drużynowa, aby H2k-Gaming zakończyło to BO5, dzięki czemu awansują do półfinału, a G2.Esports awansuje na Mistrzostwa Świata.