Virtus.pro pokonało mousesports na pierwszej mapie w półfinale ELEAGUE Season 1. Polacy na de_train przegrali zaledwie siedem rund. Tym samym, Polacy są zaledwie krok od Wielkiego Finału.

Proces wyboru map:

  • Poland Virtus.pro odrzuca Dust2,
  • Germany mousesports odrzuca Nuke,
  • Poland Virtus.pro wybiera Train,
  • Germany mousesports wybiera Cache,
  • Poland Virtus.pro odrzuca Overpass,
  • Germany mousesports odrzuca Cobblestone.
  • Mapa decydująca- Mirage.

de_train

Rundę nożową wygrali reprezentanci mousesports. Zdecydowali się oni na rozpoczęcie jako antyterroryści. Pierwsza pistoletówka również „wpadła” na ich konto, jednak Polacy zdołali w niej podłożyć bombę. Virtus.pro przegrało dwie następne rundy, w których musieli grać bez pełnego ekwipunku.  Niestety, ale Polakom nie udało się wygrać pierwszego fulla, ale na szczęście mieli jeszcze wystarczającą ilość funduszy na rozegranie kolejnego. Tym razem wszystko poszło po myśli terrorystów, którzy zdobyli swój pierwszy punkt. Janusz „snax” Pogorzelski uratował swoją drużynę i tuż przed upływem czasu zdążył podłożyć bombę i wygrał clutcha 1 vs 1 przeciwko denisowi. Tym sposobem, Polacy opróżnili konta mousesports, które nie dało rady stawić czoła swoim przeciwnikom samemu grając eco. Mouz poszło o krok dalej i pomimo posiadania wystarczającej ilości pieniędzy na zakup broni, zdecydowali się oni na zagranie kolejnej rundy bez karabinów i odbudowanie swojej ekonomii. Virtusi doprowadzili do remisu i przyszedł czas na kolejną rundę, w której żadną z drużyn nie ograniczał status pieniężny. Ten pojedynek wygrali terroryści, ale jednemu z antyterrorystów udało się zachować broń. Virtus.pro wyszło na dwupunktowe prowadzenie, a mousesports zdecydowało się na wykorzystanie taktycznej pauzy. Po wznowieniu, jedynym graczem, który zakupił coś innego niż pistolet, był Denis „denis” Howell. Kupił on MAG-7 i to właśnie tą bronią zabił dwóch przeciwników i zmusił Polaków do zachowania pozostałej broni. W następnej rundzie ujrzeliśmy wygrany clutch Nikola „NiKo” Kovač. NiKo zdobył tę rundę dla swojego zespołu pozostając samemu na dwóch zawodników VP i dołożył do tego jeszcze rozbrojenie bomby. Podopieczni Jakuba „kubena” Gurczyńskiego nie popełnili drugi raz takiego błędu i „podnieśli” rezultat do 7:6, a następnie 8:6. Polska drużyna wygrała również ostatnie starcie w tej połowie, której ostateczny wynik wyniósł 9:6 dla Virtus.pro.

Virtus.pro wygrało drugą rundę pistoletową oraz bez najmniejszego problemu poradzili sobie z grającymi eco przeciwnikami. Mówiąc „poradzili sobie” mam tu na myśli Wiktora „TaZ” Wojtasa, który bardzo szybko zabił czterech przeciwników. Terroryści nie pozwolili jednak, aby Polacy powiększyli swoją przewagę i wygrali pierwszego fulla. Virtusi jednak pozostali niewzruszeni i zwyciężyli w następnym starciu, co po raz kolejny zmusiło mouz do wykorzystania taktycznej pauzy. Virtus.pro zwyciężyło w pierwszej rundzie po wznowieniu, ale z całą pewnością podczas przerwy była omawiana taktyka na skuteczne wykorzystanie pełnego ekwipunku po przegranym eco. Nie sprawdziła się ona jednak najlepiej, ponieważ polski zespół poradził sobie z obroną na bombsite „A”. „Złota Piątka” wygrał następne starcie i tym samym zdobyła osiem ma-pointów. Virtus.pro skorzystało z pierwszej szansy jaka im się nadarzyła i wygrało pierwszą mapę 16:7!