Jesteśmy już prawie na końcówce przedstawiania wszystkich historii najlepszych graczy. Nie można było pominąć sławnego Mikail „Maikelele” Bill – byłego zawodnika Ninjas in Pyjamas. Zapraszam do lektury.
Kuzyn zawodnika twierdzi, że jest on urodzonym kapitanem. Ludzie podążają za jego wskazówkami, chcą iść drogą, którą sobie wyznaczył. Lubią go również ze względu na jego poczucie humoru. Ma swojego kota o imieniu „Puffen”, któremu często robi zdjęcia i wrzuca na Instagrama. Kibice zawodnika doskonale go znają. Dorastał u boku mamy, taty oraz siostry. Ma również brata, jednak jest on o czternaście lat starszy. W czasach szkolnych Mikail był zawsze rozbieganym, wesołym i lubiącym wygłupiać się dzieckiem. Kiedy po raz pierwszy usiadł przed komputerem miał nie więcej jak sześć bądź pięć lat. Razem z kolegami potrafił przesiadywać na nim do 2-3 nad ranem. To był cały jego świat. Kiedy brat chciał go gdzieś wyciągnąć na zewnątrz, odpowiadał: „Nie, zostanę w domu i pogram”.
Nie czytał żadnych książek, ani gazet, a także nie oglądał telewizji. Counter-Strike stał się jego głównym zajęciem w ciągu dnia. Pasją zaraził się tak naprawdę od swojego kuzyna, który również postawił ślad na e-sportowej ścieżce. Był zawsze blisko niego kiedy grał – zadawał pytania, oglądał i sam również próbował dorwać się do klawiatury. Zaczął więcej ćwiczyć i kłaść nacisk na swój rozwój. Pomału zaczynał także zauważać efekty swojej pracy. Rodzice dali mu dwa lata na to, aby osiągnął sukces, jednak nie zajęło mu to tak długiego okresu czasu. Szybko przekonali się, że ich syn doskonale radzi sobie na scenie Counter-Strike: Global Offensive. W 2014 roku dostał ofertę od Ninjas in Pyjamas, gdzie szkolił się przez ponad rok.
To było jego największe marzenie. Zaczął się spełniać, a jego kariera rozwijała się coraz szybciej. Był niesamowicie szczęśliwy do momentu, kiedy Ninjas in Pyjamas postanowiło zakończyć z nim współpracę. Bardzo to przeżył. Jak mówi Mikail: „Wyobraźcie sobie, że jesteście na samym szczycie i nagle po prostu ktoś Wam to odbiera”. Bliscy myśleli, że to złamie gracza i zwyczajnie odłoży myszkę i klawiaturę na bok, lecz nic bardziej mylnego. Całą złą energię przemienił na motywację, która pozwoliła mu ruszyć dalej. Obecnie wciąż trenuje, by stać się najlepszym ze wszystkich.