Historia duńskiego zawodnika przygotowana przez Valve pokazuje, że da się pokonać nawet najtrudniejsze problemy jakie często szykuje za rogiem życie. Poznajmy Petera „dupreeh” Rothmann.
Peter najsilniej związany jest ze swoją rodziną. Jego ojciec zawsze był i wciąż jest autorytetem. Rozmawiają ze sobą dosłownie o wszystkim – o rzeczach ważnych i ważniejszych. Uważa, że jest bardzo doświadczony, zawsze chętnie spędza z nim czas. Brat gracza podkreśla, że Duńczyk jest człowiekiem o wielkim sercu. Kocha swoją rodzinę i przyjaciół, dba o nich i ma dla nich w sobie wiele empatii. Mimo dorosłości, wciąż świetnie dogaduje się ze swoim bratem. Lubią wspólnie żartować, bić się dla zabawy, często są dla siebie wielkim wsparciem.
Historia z Counter-Strike rozpoczęła się u niego, gdy skończył szkołę. Jak mówi mama gracza: „Counter-Strike jest jakby częścią jego DNA”. Od zawsze lubił spędzać czas na komputerze, a jako malec chętnie rywalizował z innymi osobami. W sprawach ważnych, Peter staje się bardzo emocjonalny. Przeszedł w swoim życiu przez kilka trudnych sytuacji, które z pewnością zostawiły swój ślad. Sześć lat temu jego tacie postawiono diagnozę – złośliwy nowotwór klatki piersiowej. Wiele płakał i czuł się bezsilny. Był to najtrudniejszy rok dla całej rodziny. Peter nie radził sobie w szkole, a mama zmuszona była odejść z pracy.
Zawodnik miał przed sobą trudną sytuację. Wewnętrznie musiał poradzić sobie z chorobą ojca, a jednocześnie wspierać swoją mamę, która psychicznie czuła się bardzo źle. Często izolował się w pokoju z komputerem, by na chwilę odejść myślami od problemów. To była dla niego jak „bezpieczna baza”. Tam spędzał czas ze znajomymi, którzy nie wiedzieli o tym co dzieje się w jego życiu. To również podnosiło na duchu mamę, która słysząc, że syn się śmieje i spędza miło czas miała szansę się uśmiechnąć i cieszyć z tego.
W końcu po deszczu nastało słońce. Tata zaczął się leczyć, a mama wróciła do pracy, a zawodnikowi udało się skończyć szkołę. Counter-Strike dawał mu wiele pozytywnej energii. Pierwszym profesjonalnym zespołem Petera był Copenhagen Wolves, gdzie mógł zarabiać pieniądze. W między czasie mogliśmy widzieć go pod skrzydłami Dignitas oraz Team SoloMid, jednak dopiero oferta złożona pod koniec 2015 roku okazała się być dla jego kariery przełomowa. Manager zaproponował składowi stworzenie własnej drużyny – Astralis.
Duńczyk jest z tego niesamowicie dumny. Cieszy się, że również oni jako współwłaściciele mają duży wpływ na to co dzieje się w organizacji. Mogą sami podejmować decyzje w związku z wywiadami, czy sponsorami. Jak mówi, niesamowite jest to, że wiele osób chce iść w ich ślady. To pokazuje, że poświęcony czas nie został stracony, a Peter może być tylko z tego dumny.