W drugim starciu dzisiejszego dnia Unicorns of Love stoczyło walkę z bardzo rozczarowującym Origen. Tym razem lepszą okazała się być ekipa
Po bardzo udanym tygodniu dla Unicorns of Love przyszedł czas na starcie z Origen, które od dłuższego czasu zawodzi na pełnej linii. Do tej pory drużyna Enrique „xPeke” Cedeño Martíneza wygrała tylko jeden raz, a także aż sześć razy zdołała zremisować. Nie jest to dobry wynik jak na drużynę, która jeszcze kilka miesięcy temu walczyła o finał Mistrzostw Świata.
Przed pierwszą grą Origen zdecydowało się wyeliminować obecnie najmocniejsze postacie na profesjonalnej scenie, dlatego podczas meczu nie zobaczyliśmy m.in. Irelii czy Vladimira. Tristan „PowerOfEvil” Schrage zdecydował się na zaskoczenie publiczności, bowiem wybór Kassadina nie jest ostatnimi czasy popularny. Już w czwartej minucie spotkania Maurice „Amazing” Stückenschneider grający Olafem próbował pomóc Paulowi „sOAZ” Boyerowi w pokonaniu Kissa „Vizicsacsi” Tamása grającego Gnarem, jednak nie poszło to po myśli graczy Origen. Kilka minut później po raz kolejny próbowali przelać pierwszą krew, jednak znów sie nie udało. W okolicach ósmej minuty obejrzeliśmy niesamowity pojedynek na górnej alei, gdzie starły się ze sobą oba botlane'y, a także jungler Origen. To on zgarnął oba zabójstwa, natomiast po stronie Jednorożców przewagę zyskał AD Carry, Kim „Veritas” Kyoung-min. Pierwszy smok w tej grze wpadł na konto Unicorns of Love. Tempo tego spotkania zaczęło nabierać prędkości. Po raz kolejny mieliśmy okazję zobaczyć dwie świetne walki, w tym jeden teamfight, w którym świetne zachowanie graczy Origen pozwoliło na odwrócenie jego sytuacji. W siedemnastej minucie spotkania udało im się przejąć wzmocnienie od Rift Heralda. Ogromny błąd popełnili chwilę później, gdy PowerOfEvil zdecydował się na wejście w Fabiana „Exileh” Schuberta. Jeden wygrany teamfight przez Unicorns of Love zdecydował o ich zwycięstwie w pierwszym meczu.
Faza picków i banów przed drugą grą nie zaskoczyła nas w wyjątkowy sposób. Po raz kolejny wykluczone zostały najmocniejsze obecnie postacie takie jak Azir czy Elise, a sami gracze nie decydowali się na niekonwencjonalne wybory. Jedynie Varus podjęty przez PowerOfEvila mógł wydawać się dość interesującą postacią w kompozycji Origen. Bardzo agresywne wejście Kanga „Move” Min-su w junglę Origen mogły zakończyś się przelaniem pierwszej krwi, jednak poprzestało na ogromie obrażeń przyjętych przez obu dżunglerów. Unicorns of Love zdecydowało się na bardzo wczesne przejęcie Infernal Dragona, który jest jednym z najlepszych wzmocnień. Origen natomiast skupiło się przede wszystkim na niszczeniu wież. Pierwsza krew została przelana przez junglera UoL, Move'a, a dosłownie sekundę później PowerOfEvil pokonał Exileha. Próba przejęcia Rift Heralda przez Origen zakończyła się jej przerwaniem tuż po tym jak gracze Jednorożców próbowali zainicjować walkę drużynową. Dopiero chwilę później udało się dokończyć dzieła. Kolejne inicjacje kończyły się tragicznie dla ekipy xPeke. Drużynie Vizicsacsiego udało się zniszczyć dwa inhibitory, a trzeci został ledwo obroniony przez ich rywali. Chwilę później xPeke cudem dał radę ukraść rywalom wzmocnienie od barona. Kilka minut więcej potrzebowali gracze Unicorns of Love aby dokończyć to spotkanie i cieszyć się z trzech dodatkowych punktów na ich koncie.