Faza grupowa tegorocznych Mistrzostw Świata przyniosła dużo zaskoczeń. Po raz pierwszy w historii do ćwierćfinału dostała się drużyna z regionu “dzikiej karty”. Stałym elementem jest wyjście z grupy trzech ekip z Korei.

Meta

Do tej pory na Mistrzostwach Świata wybrano aż 53 postaci. Stuprocentową obecnością na liście banów lub picków cieszy się Nidalee. Meta skupia się na standardowych liniach co ciągnie za sobą przewagę postaci, które z łatwością nakładają presję. Popularni są agresywni leśnicy, gdyż duże znaczenie ma wczesna faza gry tzw. “early game”. Z tego powodu możliwość kontrolowania fal i szybszych rotacji wydaje się jednym z priorytetów. Popularność zyskują przez to postaci mogące tworzyć zagrania (np. Lee Sin, Alistar, Kennen) oraz te, które nakładają presję i nie mają zbyt dużo słabych matchupów (np. Syndra czy Caitlyn).

Wydaje się, że głównym punktem koncentracji jest środkowa aleja – synergia pomiędzy midlanerem a junglerem jest bardzo ważna. Dlatego na te pozycje wybiera się mocne championy, które mogą zdominować rozgrywkę. Typowy schemat działania to przepchnięcie środkowej alei i zajęcie kraba ze swoim leśnikiem – zapewnia to przewagę w złocie i w wizji. Najlepiej spisują się w tym championy pokroju Syndry, Aurelion Sola czy Cassiopei.

Górna część mapy przyciągała znacznie mniej uwagi – toplanerzy wymieniają razy, ale skupiają się głównie na farmieniu i uniemożliwianiu przeciwnikowi działania. Większość postaci wybieranych na górną alejkę ma być użyteczna w teamfightach (np. Rumble, Kennen) lub zapewniać inicjację i być przednią linią drużyny (np. Poppy, Gnar).

Ciekawa wydaje się też przeciwna strona mapy – na dolnej alejce dominują postaci, które są w stanie łatwo przepychać miniony. Najlepszym supportem jest Alistar, lecz oprócz niego oraz Tahm Kencha raczej widuje się herosów z możliwością ataków dystansowych. Popularni są championi zapewniające lepsze przemieszczanie się po mapie jak Nami czy Karma. Paruje się je z AD Carry, którzy mogą wspierać inne postaci lub stanowią duże zagrożenie. Duże znaczenie ma posiadanie możliwości ucieczki – dlatego popularni są: Ezreal, Caitlyn, Lucian czy Sivir.

Zaskakujące wyniki regionów “dzikiej karty”

Tegoroczne występy ekip z Rosji i Brazylii stały się bardzo gorącym tematem. Nigdy do tej pory drużynie, która dostała się na Mistrzostwa Świata poprzez kwalifikacje regionów “dzikiej karty” nie udało się wydostać z fazy grupowej. W tym roku Albus NoX Luna – ekipa z rosyjskiego LCL nie dość, że pokonała brygady z Europy, czy Północnej Ameryki to sprostała faworytom turnieju – ROX Tigers. Zagroziła również odebraniem prowadzenia Koreańczykom, którzy w celu zapewnienia sobie pierwszego miejsca w grupie musieli pokonać Rosjan w dogrywce.

Wyniki Albus NoX Luna mogą wydawać się zaskakujące, ale stoją za nimi pewne oczywiste czynniki. Mało drużyn traktuje brygady z regionów “dzikiej karty” poważnie, a co za tym idzie nie przygotowują się na spotkania z nimi tak rzetelnie, jak na inne ekipy.

Większość drużyn nie chciało także trenować z ANX czy INTZ eSports. Ze względu na to potencjalna wiedza o tych brygadach była jeszcze mniejsza. Sami zawodnicy rosyjskiej ekipy przyznali, że ze względu na brak partnerów treningowych przed Mistrzostwami grali w World of Warcraft. Jak widać, nie przeszkodziło im to jednak pokonać najlepszej drużyny z Europy, czy faworytów Worldsów. Główna siła ekip z regionów “dzikiej karty” leży w braku przygotowania na to co mają do pokazania i zaskakująco wysokim poziomie rotacji. Nie odbiegają one w tak dużym stopniu od rotacji drużyn z Europy czy Ameryki Północnej.

Upadek Tajwanu

Obie ekipy z tajwańskiego LMS nie pokazały się z dobrej strony. Flash Wolves – brygada, która wygrała ligę dostała się do dość łatwej grupy. Wydawało się, że powinni sobie poradzić z IMay czy z amerykańskim Cloud9. Trzecia drużyna Chin nie była na poziomie innych organizacji z regionu i ewidentnie odstawała od reszty grupy. Cloud9 miało za sobą świetny wynik w gauntlecie, lecz ich rotacje nie mogły stanowić dla Flash Wolves znacznego wyzwania. Tajwańska drużyna na papierze wydawała się najmocniejsza i była najpewniejszym kandydatem do wyjścia z grupy, oprócz SKT T1.

Niestety, nieumiejętność wykorzystania przewagi i brak zrozumienia rotacji w późnych fazach gry spowodowały, że Flash Wolves nie udało się pokonać teoretycznie słabszych przeciwników. Jest to bardzo ciekawe, ponieważ przewaga jaką tajwańska ekipa generowała do 15-20 minuty jest jedną z największych w całym turnieju. Wydaje się, że jeśli warunkiem zwycięstwa byłby najlepszy early game, to FW byłoby w ścisłej czołówce.

Ahq e-Sports Club także nie pokazało się tak jak życzyli sobie sympatycy LMS. Pomimo słabych wystąpień pod koniec sezonu wydawało się, że mają szansę na wyjście z grupy. Faworytem na pierwsze miejsce było Edward Gaming, lecz druga lokata była niepewna – jedni twierdzili, że zajmie ją H2k, inni – że ahq. Grupa jednakże potoczyła się zupełnie inaczej niż oczekiwano – ekipa z Europy zagwarantowała sobie pierwsze miejsce, a Chińczycy musieli zadowolić się drugą lokatą. Przyczyną słabego występu drużyny z Tajwanu jest słabe zgranie i mierna gra Liu “Westdoor” Shu-Weia. Midlaner kompletnie nie odnalazł się w mecie Mistrzostw Świata i nie sprostał wymagającym zawodnikom środkowej alei innych drużyn.

Nadzieje Europy i Ameryki zmiażdżone

Ekipy z NA czy EU LCS nie sprostały oczekiwaniom. Ich wyniki były niezadowalające, a rok, w którym duża część społeczności spodziewała się, że będzie lepiej, okazał się być marny. W pierwszym tygodniu wyjątkowo źle poradziły sobie ekipy z Europy. Naszym drużynom udało się wygrać tylko jedną grę przeciw brazylijskiemu INTZ. Jest to o tyle zaskakujące, że G2 było faworytem do wyjścia z grupy na drugim miejscu. H2k również miało przejść do fazy pucharowej z drugiej lokaty. Mniej oczekiwano tylko od Splyce.

Drużyny z Ameryki miały nieco cięższe warunki. CLG pod koniec splitu nie pokazało się z dobrej strony. Będąc w grupie z najlepszymi ekipami z Europy i Korei raczej nie spodziewano się, że uda im się pokonać przeciwników. Więcej oczekiwano od TSM czy C9, które miały lepsze występy pod koniec sezonu. Większość fanów spodziewała się jednakże wyjścia z grupy TSM, a Cloud9 miało walczyć o drugie miejsce ze sprawiającymi lepsze wrażenie Flash Wolves.

Nic jednak nie poszło po myśli społeczności, a wyniki ekip z LCS były równie zaskakujące, co zwycięstwa regionu “dzikiej karty”. G2 kompletnie nie podołało presji i nie dość, że nie udało im się wyjść z grupy, to zajęli ostatnie miejsce. Kompletną niespodzianką był wynik H2k, którzy w drugim tygodniu pokonali wszystkie brygady i zapewnili sobie pierwszą lokatę wygrywając z chińskim gigantem EDG w dogrywce. Nadzieją Europy było jeszcze Splyce, lecz udało się im odnieść tylko jedno zwycięstwo – miażdżąc RNG.

Ekipy z Ameryki również zawiodły fanów. CLG nie podołało ani koreańskim faworytom turnieju, ani rosyjskiej brygadzie “dzikiej karty”. To właśnie Albus NoX Luna zdołało wyjść z grupy, zagrażając nawet ROX Tigers zajęciem pierwszej lokaty. Nadzieje ulokowano więc w sukcesie TSM, którzy po pierwszym tygodniu prezentowali się nie najgorzej. Jak na przekór, amerykańskiemu gigantowi wbrew oczekiwaniom nie udało się pokonać RNG w meczu ostatniej szansy co skutkowało trzecim, niezadowalającym miejscem. Ostatnim płomyczkiem nadziei było więc Cloud9. Fani jednak bali się, że Flash Wolves rozwiązało swoje problemy z wczesną fazą gry i to właśnie ekipa z Tajwanu dołączy do SKT T1 jako przechodzący do fazy pucharowej. C9 nie zawiodło jednak amerykańskiej nadziei i rzutem na taśmę udało się im zwyciężyć i zająć upragnione drugie miejsce, gwarantując sobie wyjście z grupy.

Korea jak zawsze górą

Na szczęście, oprócz wszystkich niespodzianek jakie zgotowały nam tegoroczne Mistrzostwa Świata, jedna rzecz jest stała. Czynnikiem, który rok w rok się powtarza jest zwycięstwo drużyn z Korei. Wszystkie 3 ekipy z LCK były w oczach moich i większości społeczności faworytami w swoich grupach, i nie zawiodły oczekiwań.

Nieco zaskakujące były jednak porażki ROX Tigers, którzy przed Worldsami wydawali się stuprocentowymi faworytami do wygrania turnieju. Wydaje mi się jednak, że za ich przegranymi stoi lekceważenie przeciwników. Przeciwko CLG nie wykluczyli ani Aurelion Sola, ani Caitlyn. Te postaci wydają się być kluczowe dla zwycięstw amerykańskiej brygady. Choi „Huhi” Jae-hyun oraz Trevor „Stixxay” Hayes prezentowali się dobrze właśnie na tych herosach, gdy na innych ich poziom był raczej marny. SKT T1 udało się wygrać grupę 5-1, co jest prawie doskonałym wynikiem. Ich jedyna przegrana była przeciwko Flash Wolves, którzy nawet pomimo braku formy znani są jako pogromcy Korei. Historycznie nigdy nie przegrali z drużyną z najlepszego regionu. SKT udało się jednak przełamać złą passę swojego kraju i w drugim tygodniu pokonało wszystkie trzy ekipy z grupy.

Dla części społeczności nieco zaskakująca może wydawać się dominacja Samsung Galaxy. Pojawiały się opinie, że ekipa która ledwo co dostała się na Mistrzostwa Świata, nie może być tak mocna jak inne brygady z Korei. Lee “Crown” Min-ho wraz z kolegami dowiedli jednak, że potrafią grać tak dobrze jak ROX czy SKT. Główna siła drużyny leży właśnie w dobrych rotacjach, doskonałym procesie podejmowania decyzji oraz świetnym midlanerze.

Konkluzja

Pozornie zaskakujące wyniki Mistrzostw Świata w rzeczywistości nie są taką niespodzianką. Wbrew powszechnym oczekiwaniom, różnica między resztą świata a Koreą, wcale się nie zmniejsza. Przedstawiciele LCK nadal wykazują o wiele lepsze ogólne zrozumienie gry i rotacji. Doskonale są w stanie odnaleźć się w każdej sytuacji, a ich umiejętności mechaniczne są nieporównywalne z resztą regionów. Tajwan pokazał, że niechęć do zmian niekoniecznie jest dobra. Słabości Flash Wolves i ahq zostały wykorzystane, co spowodowało, że ani jednej drużynie z LMS nie udało się wyjść z grupy. Prawdopodobnie najbardziej zaskakującym wynikiem był awans Albus NoX Luna. Nie stało się to jednak bez powodu – za sukcesem ANX stoi lekceważenie i brak przygotowania innych drużyn. Być może teraz brygady z większych regionów zaczną darzyć ekipy “dzikiej karty” większym szacunkiem. Upadek Europy i Ameryki nie był wielkim zaskoczeniem, lecz spodziewaliśmy się jednak nieco więcej . Zawodnicy potrzebują zrozumieć, że za zwycięstwem leży współpraca i profesjonalizm. Nie da się wygrać bez odpowiedniego wsparcia ze strony trenerów czy osób analizujących gry. Tym ludziom należy jednak umożliwić pracę, a z tym u butniejszych i bardziej skupionych na sobie zawodników są niemałe problemy.