Ten rok dobiega już końca. Najwyższy czas, aby przypomnieć sobie o tym, jak w tym roku prezentowały się trzy najlepsze polskie zespoły. Zapraszam do podsumowania, w którym krok po kroku przyjrzymy się sukcesom, porażkom oraz sprawdzimy, jakie zmiany zachodziły w tych drużynach na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy.

Virtus.pro

Pierwszy kwartał tego roku nie był najlepszy dla Virtus.pro. Polacy zaczęli po prostu słabo. Na pierwszy ogień poszedł DreamHack Leipzig 2016. Dwie przegrane sprawiły, że nasi rodacy nawet nie wyszli z grupy. Kiepski start i ukończenie turnieju na 7-8 miejscu nie były najlepszą prognozą przed zbliżającymi się finałami Intel Extreme Masters w katowickim Spodku. Polscy kibice mieli nadzieję na poprawę ze strony ich ulubieńców. Virtus.pro w końcu miało miesiąc na przygotowanie się do zmagań przed „swoją” publicznością.
Niestety, ale podopieczni Jakuba „kuben” Gurczyńskiego i tym razem nie zachwycili. Wyjście z grupy było ich jedynym sukcesem podczas IEM. 

Na krótko przed pierwszym tegorocznym majorem, VP wzięło udział w finałach drugiego sezonu CounterPit League. Przygoda z nimi zakończyła się na półfinale, w którym to Natus Vincere okazało się być lepsze, czego potwierdzeniem była wygrana całego turnieju. Nad Virtusami nieraz wisi fatum, że jeśli przegrywają w turniejach offline, to zazwyczaj ze zwycięzcami całych rozgrywek. Nie inaczej było podczas MLG Columbus. Tym razem padło na ówczesne Luminosity Gaming (obecnie SK Gaming). Stało się tak w ćwierćfinałach. Samo dojście do nich sprawiło jednak, że Polacy zachowali status „legendy” i zapewnili sobie udział podczas ESL One: Cologne 2016. 

Mogło być zdecydowanie lepiej, ale na Brazylijczyków nie było mocnych…

Krótko po majorze, przyszedł czas na kolejnego DreamHacka. Malmö okazało się nie być szczęśliwe dla Virtus.pro. Po raz kolejny, drużyna, która wyeliminowała Polaków z rozgrywki, została później zwycięzcą całego turnieju. Tym razem było to szwedzkie Ninjas in Pyjamas. 

W przeddzień odbywającego się w Londynie CEVO Gfinity Pro-League Season 9 zakończył się trzeci sezon ESL Pro League, który kompletnie nie poszedł tak, jak tego oczekiwali zarówno fani jak i samo Virtus.pro. Skończyło się na tym, że najlepsza polska ekipa musiała mierzyć się w relegacjach z ówczesnym PENTA Sports. Ku zdziwieniu wszystkich, to właśnie ci pierwsi przegrali. Jedyna nadzieją na ujrzenie polskiego zespołu w kolejnym sezonie EPL była dzika karta. Podczas Gfinity, Polacy, na czele z Wiktorem „TaZ” Wojtasem, wydostali się z grupy. Ich półfinałowym przeciwnikiem było brazylijskie Tempo Storm. Tutaj również doszło do niespodzianki, a południowoamerykańska formacja idąc za ciosem została zwycięzcą turnieju.

Pod koniec maja, nareszcie nastąpiło przebudzenie u polskiego zespołu. Miało ono miejsce podczas StarLadder i-League Invitational, które odbyło się w Kijowie. „Nasi” po bezproblemowej drodze do finału (na której jednym z rywali było Dobry&Gaming) zwyciężyli z Natus Vincere i tym samym zgarnęli $50 000. 

Dzień po StarLadderze, zakończył się dla Polaków pierwszy sezon Esports Championship Series. Virtusi ukończyli go na ósmej pozycji, co zapewniło im uczestnictwo w zapowiedzianej drugiej edycji.

Przed lipcowym ESL One: Cologne, doszło do showmatchu, w którym o $30 000 Polacy walczyli przeciwko Na`Vi. Ta niezbyt ważna wygrana (patrząc z perspektywy jej rangi) była z pewnością budująca dla całego zespołu, który był w trakcie przygotowań do majora. 

W dniach 5-10 lipca, na znajdującej się w Kolonii Laxness-Arenie, miał miejsce drugi i ostatni w tym roku major, którego pula po raz kolejny wynosiła $1 000 000. W porównaniu do Intel Extreme Masters oraz MLG Columbus, Virtus.pro zaprezentowało się w Niemczech znacznie lepiej. Wygranie pierwszych dwóch spotkań w fazie grupowej zapewniło Polakom awans do ćwierćfinałów. W nich, podopieczni kubena natrafili na Astralis. Duński zespół grał niestety w osłabieniu. Peter „dupreeh” Rothmann w wyniku zapalenia wyrostka robaczkowego trafił do szpitala, gdzie następnie przeprowadzono operację jego usunięcia. Na miejsce dupreeha wszedł trener drużyny – Danny „zonic” Sørensen. Wraz z nim, duńska formacja zwyciężyła w decydującym starciu przeciwko Team Dignitas. Duńczycy w ćwierćfinale nie mieli szans ze świetnie przygotowanymi Polakami. Virtus.pro awansowało do czołowej czwórki turnieju. W półfinale przyszło się naszym rodakom po raz kolejny zmierzyć z bezkonkurencyjną brazylijską drużyną, jaką było SK Gaming. Niestety, ale VP również tym razem przegrało z późniejszymi zwycięzcami rozgrywek.

Zajęcie miejsca w czołowej czwórce pozwalało optymistycznie patrzeć w przyszłość. Szczególnie po tym, jak wyglądał początek roku.Wspomniana przyszłość przyszła pod koniec lipca. Po trwających od maja zmaganiach w pierwszym sezonie ELEAGUE, w którym Polacy po wielu starciach, wzlotach i upadkach, dopięli swego. Wygrywając w wielkim finale przeciwko Fnatic, Virtus.pro zainkasowało pokaźną sumę $400 000. Ależ to była radość!Zdobywając dziką kartę, Virtus.pro zapewniło sobie udział w czwartym sezonie ESL Pro League. Na horyzoncie malował się obraz zbliżającego się StarLadder i-League StarSeries Season 2. Ogromnym zaskoczeniem były dwie porażki z rzędu i odpadnięcie Virtusów z turnieju. Tym bardziej cieszyło zwycięstwo podczas DreamHack ZOWIE Open: Bucharest 2016. W Rumunii, nowa „Złota Piątka” niemalże bezproblemowo przedzierała się do finału, w którym pokonała Cloud9 2:0. Niedługo po powrocie do Polski, Virtus.pro zakwalifikowało się na europejskie finały WESG 2016. Zanim jednak do nich doszło, Polaków czekało trudne zadanie, jakim było Inter Extreme Masters Nowym Jorku. 

Z powierzonego zadania podopieczni Jakuba „kuben” Gurczyńskiego wywiązali się niemalże śpiewająco. Dlaczego „niemalże”? Dlatego, że w finale zabrakło naprawdę niewiele do wygranej z Natus Vincere. Zajęcie drugiego miejsca na podium i tak było bardzo dużym sukcesem. Kilka dni po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, nadszedł czas na wspomniane wcześniej europejskie finały WESG w Kijowie. Ku uciesze polskiej publiczności, do dwóch półfinałów dostały się obydwa polskie zespoły, które brały udział w rywalizacji. Mowa tu oczywiście o Team Kinguin, które prócz VP zakwalifikowało się do turnieju. Ostatecznie, skończyło się tym, że zarówno podopieczni kubena jak i Mariusza „Loord” Cybulskiego, przegrali w półfinale, ale pozostała im jeszcze walka o trzecie miejsce. Tę walkę wygrali reprezentanci Virtus.pro, ale Kinguin prócz czwartego miejsca – podobnie jak czołowa trójka – zagwarantowało sobie udział w wielkich finałach. Będą one miały miejsce w Chinach w styczniu, a ich pula wyniesie niebotyczną sumę $1 500 000.Na krótko po powrocie z Kijowa, Virtus.pro toczyło zmagania o awans na lanowe finały czwartego sezonu EPL. Do samego końca nie było wiadome, czy Polaków zobaczymy podczas starć w Brazylii. Jak się później okazało – nie zobaczyliśmy, a kolejny sezon ESL Pro League VP zakończyło na pozycji numer 7. 

Ostatnim dużym sukcesem Virtus.pro w tym roku było drugie miejsce w ramach rozgrywanego w Moskwie EPICENTER. Pula wynosiła $500 000. Nadzieje na wygraną były ogromne, ale ostatecznie okazało się, że Team Dignitas było lepsze i pokonało swoich polskich przeciwników 2:1. Virtusi chyba do samego końca „lubią” trzymać swoich kibiców w niepewności. W przypadku drugiego sezonu Esports Championship Series również nie wiedzieliśmy, czy uda im się zagrać w finałach, czy też nie. Stało się podobnie, jak to miało miejsce podczas ESL Pro League. Skończyło się na dziewiątej pozycji i konieczności podjęcia walki o slota w zapowiedzianym trzecim sezonie ligi.

Duże nadzieje były wiązane z ELEAGUE Season 2. W końcu VP było przedstawiane jako jeden z faworytów do wygrania, a co za tym szło – do obronienia tytułu. Los nie potoczył się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Virtus.pro przegrało w ćwierćfinałowym starciu przeciwko FaZe Clan. 

Obyśmy w przyszłym roku widzieli więcej takich obrazków. Okazji do tego będzie sporo już na początku!

PODSUMOWANIE

Zanim do niego przejdziemy, chcę dodać jeszcze, że ostatnim przystankiem Polaków w tym roku było podpisanie kontraktów z rosyjskim Virtus.pro, które obowiązywać będą do 2020 r.

Czas więc podsumować miniony rok w wykonaniu tej bezapelacyjnie najlepszej polskiej drużyny. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. W stosunku do całości możemy dodatkowo zastosować jeszcze jeden związek frazeologiczny: „raz na wozie, raz pod wozem”. Początek nie był najlepszy. Można powiedzieć więcej – był po prostu słaby. Każdy z nas pamięta chyba, jak krążyły plotki o domniemanych zmianach w zespole. Cała szóstka się nie poddała i poszybowała wysoko do góry wraz ze swoimi umiejętnościami, czego dowodem było chociażby zwycięstwo w pierwszym sezonie ELEAGUE. Forma się utrzymywała, by na koniec trochę obniżyć swój pułap. Ostatecznie, moim zdaniem, był to dobry sezon w wykonaniu tego zespołu. W sumie, Virtus.pro w tym roku wygrało $928 000, co w przeliczeniu na złotówki (obecny kurs) daje nam blisko 3.9 milionów złotych!

Za chwilę rozpocznie się styczeń, którego najważniejszym punktem będzie ELEAGUE Major 2017. Miejmy nadzieję, że przerwa świąteczna przysłuży się Polakom i już od początku będą tryumfować na każdym możliwym polu.

Team Kinguin

złPodsumowanie w przypadku tego zespołu (jeszcze przed zmianami) zaczniemy od ELEAGUE Road To Vegas, w którym stawką był udział w pierwszym sezonie ELEAGUE oraz $35 000. Polacy jeszcze pod barwami Lounge Gaming  przegrali spotkanie z OpTic Gaming i za zajęcie drugiego miejsca otrzymali $15 000. W międzyczasie, do składu dołączył Jacek „MINISE” Jeziak, który wszedł na miejsce Oskara „oskarish” Stenborowskiego. Dopiero w kwietniu drużyna zdołała odnieść kolejny sukces, którym był udział w DreamHack Masters Malmö 2016. Pomimo porażki, gracze zyskali dwa tysiące dolarów.

Nowa polityka ESL zmusiła zawodników do odejścia z organizacji. Do czasu, aż nie znaleźli nowego „domu”, grali pod nazwą Dobry&Gaming. Pierwszy sprawdzian przed tym zespołem miał miejsce podczas StarLadder i-League invitational. D&G zajęło tam bardzo wysokie i niezwykle zadowalające trzecie miejsce, tuż za Natus Vincere oraz zwycięzcami, czyli Virtus.pro. Osiągnięcie podium sprawiło, że pod czujnym okiem Mariusza „Loord” Cybulskiego, zespół zgarnął $12 000. 

Niedługo po StarLadderze przyszedł czas na finały GEFORCE CUP, które odbyły się podczas ESPORT NOW 2016 we Wrocławiu. Po wygraniu z noMercy w półfinale, gracze D&G pokonali Team Refuse, wygrywając jednocześnie 18 000 zł. Siódmego czerwca, Dobry&Gaming podpisało kontrakty z nową organizacją, którą stało się Team Kinguin. Dużą niespodzianką była przegrana w półfinale X-kom CLASH, które odbywało się w Częstochowie. Zespołem, który pokonał Kinguin było Sferis Pride. Na rewanż nie trzeba było długo czekać. Miał on miejsce podczas showmatchu zorganizowanego przez Macieja „sawik” Sawickiego. Podczas NVIDIA Challenge CS:GO, Team Kinguin pokazało, że nie bez powodu to właśnie ten skład dzierży miano drugiego najlepszego w Polsce, wygrywając z Sferis Pride oraz Team iNETKOXTV. Nagrodą, jaką zgarnęli było 5000 zł.

27-go sierpnia została podana informacja o zmianach w składzie. Miejsce Jacka „MINISE” Jeziaka oraz Pawła „innocent” Mocka zastąpił Karol „rallen” Rodowicz wraz z Damianem „Furlan” Kisłowskim. Pierwsza wygrana w nowym składzie miała miejsce podczas BlasterX iNETKOX League, gdzie pokonując w finale tureckie Space Soldiers 3:1, Kinguin zwyciężyło $8 000. Niedługo po tym nadszedł czas na finały trzeciego sezonu Fantasy Expo Challenge, które odbyły się w Multikinie w warszawskich Złotych Tarasach. Pokonując 3:0 Team iNETKOXTV, podopieczni Loorda zainkasowali 35 000 zł. Team Kinguin wzięło udział w wygranym Kinguin for Charity with PayPal. Turniej ten miał łączną pulę nagród w wysokości $5 000, a za pierwsze miejsce Polacy dostali $3 000. Jego głównym zadaniem było rozpropagowanie działalności  organizacji charytatywnej Child's Play, której głównym zadaniem jest dostarczanie gier i zabawek dzieciom przebywającym w szpitalach na całym świecie.

W pierwszy weekend października, w łodzi, odbyły się ESL Mistrzostwa Polski. Po pokonaniu w półfinale Moral Alliance 2:0, Team Kinguin zmierzyło się z ATB Gaming. Obrońcy tytułu w nieco zmienionym składzie pokonali ATB po dwóch rozegranych mapach. Prócz zapewnienia sobie tytułu Mistrza Polski, Kinguin zdobyło 15 000 zł. 

Nadszedł czas na europejskie finały WESG 2016. W nich, Kinguin pokazało się z rewelacyjnej strony i poległo dopiero w półfinałach, po wcześniejszym pokonaniu wszystkich drużyn w grupie, m.in. szwedzkiego GODSENT. Miejsce w finale zgarnęło Team Dignitas  – późniejszy zwycięzca całego turnieju. Sprawa pozycji nie pozostała jednak bez wyjaśnienia, bowiem odbył się mecz o trzecie miejsce, w którym Team Kinguin zmierzyło się z nikim innym jak z Virtus.pro. Tym razem również, jak to miało w przypadku kwalifikacji do tych rozgrywek, Kinguin nie poradziło sobie z przeciwnikami. Pomimo zdobycia $6 000, czyli o trzy tysiące mniej niż Virtusi, dostanie się do najlepszej ósemki turnieju sprawiło, że wśród drużyn grających podczas głównego turnieju WESG, który startuje już w styczniu, a którego pula wynosi $1 500 000, zobaczymy również Team Kinguin!W dniu Wszystkich Świętych, Team Kinguin miało przed sobą bardzo ważne zadanie. Było nim zajęcie miejsca w czołowej trójce podczas zamkniętych kwalifikacji do DreamHack ZOWIE Open Winter 2016. Wygrywając z Epsilon eSports 2:0, podopieczni Mariusza „Loord” Cybulskiego sprawili, że będą wśród zespołów grających w szwedzkim Jönköping.

Przed wyjazdem do Szwecji miał miejsce jeszcze jeden turniej, który odbywał się w Krefeld Niemczech. Mowa tu o Acer Predator Masters Season 3. Polacy grali świetnie i dopiero w Wielkim Finale musieli uznać wyższość przeciwnika, którym było Gambit Gaming, i który w rezultacie wygrał 3:0. Mimo wszystko, drugi stopień podium zapewnił naszym rodakom $12 500. 

Przedostatnim wydarzeniem, podczas którego mogliśmy oglądać Team Kinguin był DreamHack ZOWIE Open Winter 2016. W fazie grupowej, Polacy na trzy spotkania przegrali jedno – przeciwko GODSENT. Zajęcie ostatecznie drugiego miejsca zapewniło polskiej formacji awans do półfinału. W nim, Team Kinguin rozegrało spotkanie z australijskim Renegades. Niestety, ale to właśnie Australijczycy okazali się być lepsi i zwyciężyli 2:1. Zajęcie pozycji 3/4 zapewniło „Pingwinom” $10 000. 

Na koniec roku, Team Kinguin zwieńczyło trzy miesiące starań awansem i możliwością wzięcia udziału w styczniowym ESEA Global Premier Challenge, który odbędzie się w amerykańskim Burbank.

PODSUMOWANIE

Ten rok był wyjątkowo burzliwy dla Team Kinguin. Niemniej jednak, gracze z pewnością zaliczą go do najbardziej udanych w swoim życiu, bowiem łącznie wygrali blisko $88 500, co w przeliczeniu na złotówki (przy obecnym kursie) wynosi 370 275 złotych. Miejmy nadzieję, że podczas zbliżających się styczniowych zmagań ujrzymy tryumfujące Team Kinguin, a przyszły rok da nam kolejny polski zespół, który będzie rywalizował w ścisłej czołówce!

Sferis Pride

Podsumowując rok Sferis Pride musimy rozpocząć od składu Team Refuse, którego największym osiągnięciem było zwycięstwo podczas zimowej edycji Płońsk E-Sport Challenge, w której drużyna zainkasowała 10 000 zł. 23-go marca, zespół przeszedł pod barwy Sferis Pride. Pierwszym sukcesem w nowej organizacji było zajęcie drugiego miejsca podczas Multiplay Insomnia 57 oraz zgarnięcie nagrody w wysokości £ 1000.  W kwietniu doszło do zmiany w zespole. Miejsce Sebastiana „NEEX” Treli zastąpił Michał „SOON” Wójcicki

Podczas Let's Play Częstochowa, Sferis Pride napotkało problem jedynie podczas półfinałowego spotkania, w którym straciło jedną mapę na rzecz Team iNETKOXTV. Zwycięstwo okazało się być już tylko formalnością, a tryumf nad Kingpins wzbogacił Pride o 7000 zł. Niespełna miesiąc później, drużyna powróciła do Częstochowy. Tym razem Sferis Pride brało udział w rozgrywkach X-kom CLASH, które ekipa zakończyła na drugim miejscu, tuż za Team AGG. Jeśli już mowa o Team AGG, to w czerwcu drużynę doświadczyła kolejna rotacja. Tym razem na miejsce Kamila „kamil” Kamińskiego wszedł Karol „repo” Cybulski.

Podczas NVIDIA Challenge CS:GO, Sferis Pride uplasowało się na drugiej pozycji, tuż za Team Kinguin. To dawało podopiecznym (wówczas) Kuby „KubiK” Kubiaka nagrodę w wysokości 3000 zł. Pod koniec sierpnia, drużynę opuścił SOON. Wraz z początkiem września KubiKa w roli trenera zastąpił Bartosz „Hyper” Wolny. Do formacji dołączył ponownie kamil oraz Paweł „reatz” Jańczak, który zaledwie kilka dni wcześniej opuścił zespół na rzecz grania dla Team AGG. 

Pomiędzy tymi wydarzeniami miał miejsce turniej CS:GO Champions League. Puste miejsce w zespole tymczasowo zajął Jacek „MINISE” Jeziak, a Sferis Pride ostatecznie zakończyło zmagania po raz kolejny na drugiej pozycji, przegrywając z Team Spirit. Podczas wrześniowego BlasterX iNETKOX League, podopieczni Hypera przegrali z Space Soldiers, w rezultacie zgarniając $3000. 

Dwa dni po BlasterX, Sferis Pride brało udział w QuickShot Arena #21, które okazało się być dla Polaków zwycięskie. Podobnie było w kolejnej odsłonie zawodów. Tym razem w finale zmierzyły się dwie polskie drużyny. Przeciwko Sferis Pride grali reprezentanci Team iNETKOXTV. Po spotkaniu zakończonym wygraną 2:0 dla Pride, zespół ten po raz kolejny zyskał $1000.Team iNETKOXTV zrewanżowało się podczas finału Good Game e-Sport Challenge. Sferis Pride, które po raz kolejny zajęło drugie miejsce stało się bogatsze o 5000 zł. Największym tegorocznym sukcesem Sferis Pride okazała się być wygrana podczas CSCenter League i zgarnięcie 40 tysięcy złotych. Nagroda pieniężna nie była jedyną, o którą walczyli reprezentanci tej polskiej organizacji. Prócz niemałej sumy pieniędzy, zwycięzca zdobywał również slota podczas zbliżającego się wtedy ESWC 2016 w Paryżu. Pomimo nie wygrania tam niczego, można powiedzieć, że Pride pokazało klasę, kończąc na pozycji 9-16 spośród 32 zespołów.Ostatni raz w tym roku, kiedy Sferis Pride zainkasowało jakąś sumę pieniędzy miał miejsce podczas QuickShot Arena #31. Polacy przegrali w finale z Tricked eSport, ale dostali zastrzyk finansowy w postaci $500.  Sam rok, drużyna zakończyła z awansem do zamkniętych kwalifikacji na DreamHack Masters Las Vegas 2017, które będą odbywać się 9 stycznia.

PODSUMOWANIE

Chociaż w porównaniu do Team Kinguin oraz Virtus.pro, Sferis Pride nie odniosło tak pokaźnych sukcesów, a łączna pula nagród, jaką zdobył ten zespół wynosi w przybliżeniu „zaledwie” $24 800 (~103900 zł), to pamiętajmy, że to wciąż jest stosunkowo młody zespół, który jeszcze niejednokrotnie udowodni wszystkim swoją wartość.

Podczas przygotowania podsumowania w dużej mierze opierałem się na danych pochodzących z wiki.teamliquid.net