Virtus.pro pokonało Astralis w pierwszym ich idzisiejszym spotkaniu w ramach czwartego sezonu ESL Pro League. Polacy po świetnej pierwszej połowie niemal przegrali drugą oraz całe spotkanie. Na szczęście, na koniec się przebudzili i zwyciężyli 16:14.

Mapa spotkania: Nuke

Pierwsze dzisiejsze spotkanie Polacy rozpoczęli jako strona broniąca. W rundzie pistoletowej bez większych problemów zatrzymali szarżę Astralis. Duńczycy nie zdołali zagrozić antyterrorystom w starciu anty-eco, w którym to grali przy użyciu Desert Eagle. Podobnie było również podczas eco. Tym razem jednak udało im się podłożyć bombę. Niestety, ale pierwsza runda z pełnym ekwipunkiem u obydwu zespołów dała pierwszy punkt reprezentantom Astralis. Virtusi nie pozwolili, aby taki stan rzeczy miał miejsce po raz kolejny i po chwili prowadzili już 5:1. Z powodu timeouta u Petera „dupreeh” Rasmussena, doszło do przerwy technicznej, w trakcie której oba zespoły miały czas na przemyślenie kolejnych zagrywek.  Po wznowieniu rozgrywki nie zobaczyliśmy jakiejś radykalnej zmiany u duńskiego teamu, który przegrywając trzy rundy z rzędu- tracił już do Polaków siedem punktów.  Widać było, że podopieczni Jakuba „kubena” Gurczyńskiego póki co dobrze się czują po tej stronie na de_nuke. Przegrywając 1:10, Astralis zdecydowało się na wykorzystanie taktycznej pauzy. Po jej zakończeniu w końcu ujrzeliśmy tryumfujących terrorystów. Szkoda jednak, że zrobili to nie posiadając żadnych karabinów.  Z nimi już nie poszło im tak dobrze, a Virtus.pro wygrywało w tamtym momencie 11:2. Ostatecznie, pierwsza połowa zakończyła się znakomitym wynikiem dla naszych rodaków, którzy pokonali rywali 12:3. 

Po pięciu szybkich headshotach, Astralis wygrało drugą pistoletówkę, co mogło być kluczem do comebacka. Jak nie trudno się było spodziewać- ekipa Finna „karrigan” Andersena zdobyła następne dwa punkty, pokonując grających anty-eco i eco Polaków. Virtus.pro musiało uznać wyższość przeciwników również w pierwszym fullu. Chwilę później, Astralis traciło już nie 9, a tylko cztery punkty. Duńczycy nie poprzestawali w dążeniu do remisu. Patrząc na przyszłość terrorystów nie widzieliśmy pozytywów. Virtusi musieli się obudzić i zmienić styl i tempo gry. Antyterroryści doprowadzili do remisu, a następnie, po wygranym przez karrigana clutchu 1 vs 2- objęli prowadzenie. Dopiero wtedy przyszło przebudzenie ze strony polskiego zespołu, który w mgnieniu oka wyszedł na prowadzenie 14:13. Astralis zwyciężyło w następnym starciu, ale Polacy po zdobyciu piętnastej punkty od razu wykorzystali okazję i wygrali to spotkanie 16:14.