Coś niesamowitego! Sferis PRiDE pokonało szwedzką drużynę GODSENT w ramach 1/16 trwających własnie kwalifikacji do DreamHack Masters Las Vegas 2017. Jest to ogromny sukces drużyny prowadzonej przez Bartosza „Hyper” Wolnego, która chyba przez nikogo nie była brana za faworyta!

Proces wyboru map:

  • Poland Sferis Pride odrzuca Overpass
  • Sweden GODSENT odrzuca Nuke
  • Poland Sferis Pride wybiera Cobblestone
  • Sweden GODSENT wybiera Train
  • Poland Sferis Pride odrzuca Cache
  • Sweden GODSENT odrzuca Dust2
  • Mapa decydująca: Mirage.

de_cobblestone

Poland Sferis Pride 16:10 (8:7 ; 8:3) GODSENT Sweden

Pierwsza mapa tego spotkania rozpoczęła się od wygranej przez Sferis PRiDE rundy nożowej. Polacy zdecydowali się na rozpoczęcie jako antyterroryści. Podopieczni Bartosza „Hyper” Wolnego momentalnie chcieli sobie wypracować przewagę i już od samego początku parli naprzód. Zdobyta pistoletówka, a następnie zwycięstwo w dwóch starciach, podczas których ich szwedzcy przeciwnicy nie posiadali pełnego ekwipunku, były optymistyczną zapowiedzią dalszej części spotkania. GODSENT nie chciało pozostać bierne. Gdy tylko nadarzyła się okazja na zakup całego potrzebnego sprzętu, Markus „pronax” Wallsten wraz z ekipą rozpoczął odwet. Ku zdziwieniu oglądających, Szwedom nie udało się pójść za ciosem, a Sferis Pride zainkasowało swój czwarty punkt. Kolejne dwie rundy pokazały, że terroryści potrafią być bardzo groźni. Polacy, a właściwie to duet Piotra „morelz” Tarki i Kamila „kamil” Kamińskiego, pokazali, że pomimo nie bycia faworytem tego spotkania, stanowią naprawdę spore zagrożenie. GODSENT po chwili wyszło na jednopunktowe prowadzenie, ale zespół ten nie był w stanie go utrzymać.  To właśnie Sferis Pride wygrało pierwszą połowę 8:7 i z niewielką przewagą rozpoczęło drugą część tego jakże emocjonującego pojedynku.

Zaczęła się ona genialnie. Kolejna wygrana runda pistoletowa pozwoliła naszym rodakom na szybkie „odskoczenie” wraz z wynikiem od swoich przeciwników. Sferis Pride po raz kolejny wykorzystało przewagę broni. Kluczowym mógł się okazać pierwszy full w wykonaniu ekipy GODSENT. Szwedzi nie byli w stanie stawić czoła dobrym atakom ze strony terrorystów i już po chwili przegrywali 12:7. Polacy nie mieli zamiaru zwalniać narzuconego tempa. Zwyciężyli w piątej rundzie z rzędu i dopiero po niej ich rywale dali radę skutecznie obronić bombsite. Jak mogliśmy zobaczyć, to nie spodobało się ekipie z naszego kraju. Dwa szybkie ciosy sprawiły, że Sferis Pride znalazło się o krok od wygrania pierwszej mapy w tym meczu. Na to przyszło nam jednak jeszcze chwilę poczekać. GODSENT próbowało jeszcze walczyć, lecz jedyne, co było w stanie zrobić do zwycięstwo w dwóch rundach. Sferis Pride wygrało pierwszą mapę 16:10!

de_train

Poland Sferis Pride 5:16 (4:11 ; 1:5) GODSENT Sweden

Tym razem to Szwedzi zyskali przywilej zdecydowania strony, po której rozpoczną. Padło na antyterrorystów. Podobnie jak ich rywale na początku Cobblestone'a, GODSENT zwyciężyło w rundzie pistoletowej, po której wykorzystało obydwie szanse na powiększenie swojej przewagi. Sferis Pride zwyciężyło pierwszego fulla i od razu przystąpiło do odrabiania strat. Rezultatem tego był remis 3:3. Antyterroryści odzyskali kontrolę nad mapą. Wygrywając dwie rundy, Szwedzi zmusili swoich rywali do zagrania eco. Polacy nie byli w stanie obronić się na zajętym bombsite, ale już sporym sukcesem było podłożenie bomby. Mając pełen ekwipunek w następnej potyczce, Pride zdecydowało się zaatakowanie bs'a „B”. Kluczową rolę w obronie miał odegrać Jesper „JW” Wecksell, mnogość „pudeł” w wykonaniu szwedzkiego zawodnika bez wątpienia przyczyniła się do zdobycia przez terrorystów punktu numer 4. Niestety dla polskich kibiców, ale Sferis Pride nie zdołało pójść za ciosem. Proste błędy w znaczący sposób przyczyniły się do rezultatu w pierwszej połowie. GODSENT wygrało ją 11:4.

Taktyką GODSENT w kolejnej pistoletówce było bardzo szybkie wejście i zajęcie „otwartego” bs-a. To poskutkowało w stu procentach. Szwedzi weszli na bardzo wysokie obroty, które do samego końca spadły tylko raz – podczas pierwszego w tej połowie fulla. Ostatecznie, de_train zakończył się zwycięstwem GODSENT – 16:5.

de_mirage

Poland Sferis Pride 16:13 (6:9 ; 10:4) GODSENT Sweden

Po kolejnej wygranej nożówce, GODSENT  zdecydowało się na start po stronie broniącej. Szwedzi bardzo szybko pokonali swoich rywali w rundzie pistoletowej. Największy wkład w tą wygraną miał Jonas „LekrO” Olofsson, który zdobył aż trzy fragi, z czego każdy za pomocą strzału w głowę. Sferis Pride zagrało genialne anty-eco. Nie czekając długo, Polacy przystąpili do powiększania swojej przewagi. Wykorzystali przewagę broni i doprowadzili do wyniku 3:1, po którym nadszedł czas na odpowiedź ze strony antyterrorystów. Szwedzi w drodze do remisu stracili jedną rundę, kiedy to Pride przypuściło bardzo szybki i udany atak na bombsite „A”. Słabe wejście na „B” sprawiło, że już po chwili ujrzeliśmy wynik 4:4. Spokojna gra i wyczekanie praktycznie do końca rundy w połączeniu z dobrym wejściem od pleców, dały polskiej drużynie punkt numer 5. Po bardzo wyrównanym starciu, pronax uratował swój zespół i tym samym po raz kolejny GODSENT zrównało się wynikiem ze swoimi rywalami. Antyterroryści wyszli na prowadzenie, które zaczęli powiększać. Ostatecznie, do końca pierwszej połowy, Sferis Pride jeszcze raz zdołało przeszkodzić swoim rywalom. Rezultat, jaki wyświetlał się nam na tablicy wyników przed drugą połową wynosił 9:6 dla GODSENT.

Już od samego początku drugiej połowy, Sferis Pride zaczęło odrabiać straty. Rezultatem tego było doprowadzenie do remisu. Mało brakowało, a podopieczni Hypera odzyskaliby prowadzenie. Świetna obrona w kolejnej potyczce sprawiła, że terroryści zostali zmuszeni do zagrania eco, które przegrali. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Kluczową mogła się okazać runda, która pozwoliłaby jednej lub drugiej drużynie zdobyć 12 punkt. W bardzo ciężkiej sytuacji, Sferis Pride zachowało zimną krew. Po świetnej obronie, Polacy doprowadzili do rezultatu 13:11. Ciężko przychodzi mi zrozumienie, co się stało, że nasi rodacy dosłownie oddali kolejne starcie. Niemniej jednak, trzeba przyznać pronaxowi, że wykorzystał strasznie głupi błąd swoich rywali, dzięki czemu w rezultacie zdobył cztery fragi. To spotkanie przyniosło nam kolejny już remis. Po kolejnej rundzie, i niesamowitym ninja defuse w wykonaniu Karola „repo” Cybulskiego, Pride zyskało rundę meczową. Wykorzystując pierwszą szansę, Sferis Pride wygrało 16:13 i tym samym jest o krok od awansu na DreamHack Masters w Las Vegas!